Komisje wyborcze w Poznaniu nie zostały obsadzone nawet minimalną liczbą członków. Warunki spełnia tylko 6 na... 260 komisji. Co dalej?
Podczas gdy politycy i rząd nadal nie wiedzą, w jakiej formie i kiedy dokładnie przeprowadzone zostaną wybory prezydenckie, samorządom minął czas na rejestrowanie członków obwodowych komisji wyborczych. Tym razem taką pracą było zainteresowanych zdecydowanie mniej osób niż zwykle. W Poznaniu nie osiągnięto nawet dolnej granicy zgłoszeń, a na 260 komisji, według stanu na środę, 15 kwietnia można by skompletować... sześć. Z kolei w piątek rano nowych zgłoszeń było jedynie dziesięć.
Zainteresowanie pracą w komisji wyborczej jest zdecydowanie mniejsze ze względu na panujący stan epidemii i potencjalne zagrożenie zakażeniem koronawirusem. Czas na rejestrowanie członków okręgowych komisji wyborczych minął dla samorządów w piątek, 10 kwietnia. Został przedłużony o kolejny tydzień, ale także teraz nic nie wskazuje, by ta sytuacja miała się zmienić.
W Poznaniu brakuje co najmniej 387 osób. Żeby komisje wyborcze mogły funkcjonować w ich składzie, według Kodeksu wyborczego, musi się znaleźć minimum pięć osób. W związku z tym w Poznaniu potrzeba minimum 1,3 tys. osób. Optymalna liczba, zapewniająca najlepsze funkcjonowanie komisji to około tysiąc osób więcej. I tyle w poprzednich latach pracowało przy wyborach.
Komisji skompletować się nie udało. Co dalej? Decydować będzie komisarz wyborczy. To on w środę wydał komunikat informujący, że pełnomocnicy komitetów wyborczych mogą do piątku, 17 kwietnia dokonać dodatkowych zgłoszeń kandydatów do komisji.
Jeśli jednak nie uda się uzupełnić braków, to przepisy Kodeksu wyborczego nie przewidują powołania komisji wyborczej w składzie mniejszym niż pięć osób. Tymczasem ten warunek w środę spełniało w Poznaniu sześć na 260 komisji. O wiele lepiej prawdopodobnie nie będzie, bo do piątku urzędnicy otrzymali dziesięć nowych zgłoszeń.
- Będziemy pracowali przez weekend, bo w poniedziałek mija termin na powołanie komisji. Zgłoszenia mogą jeszcze dotrzeć do nas pocztą. Niewykluczone jednak, że niektórych nie będziemy mogli przyjąć. Z aktualnie otrzymanych zgłoszeń - część np. nie spełnia wymogów formalnych - mówi nam Wojciech Kasprzak, dyrektor Wydziału Organizacyjnego UMP. Wiele więc prawdopodobnie się nie zmieni.
- Trudności występują także w kwestii zabezpieczenia logistycznego siedzib komisji obwodowych. Na środę tylko 70 z nich miało zagwarantowaną obsługę informatyczną i gospodarczą
- dodają przedstawiciele miasta.
Blisko ćwierć składu z grupy ryzyka COVID-19
Jak wyliczają urzędnicy - członkowie komisji pracują przy wyborach średnio od 20 do 25 godzin. Przed wyborami powinni się spotkać kilka razy m.in. na szkoleniach i przy przygotowaniu pakietów do głosowania korespondencyjnego. Miasto podkreśla, że te czynności zwiększają zagrożenie zakażeniem koronawirusem. Szczególnie wśród seniorów.
- 23 proc. zgłoszeń na członków komisji przysłały osoby po 60. roku życia. W obecnej sytuacji, bez szczegółowych wytycznych ze strony Głównego Inspektora Sanitarnego i Państwowej Komisji Wyborczej, nie mamy możliwości zapewnienia im należytego bezpieczeństwa sanitarnego - podkreśla dyrektor Kasprzak.
Na temat zasad bezpieczeństwa, urząd od GIS otrzymał jedynie pismo, w którym można przeczytać, że: "obecnie podjęte zostały działania agregujące opinie instytucji eksperckich w tym zakresie". Terminu przekazania decyzji nie ma, a samorządy przygotowują wybory na 10 maja, czyli tak jak pierwotnie miały się one odbyć.
Głosowanie korespondencyjne, tradycyjne, przedłużenie kadencji?
Pytanie tylko, czy ta praca nie pójdzie na marne, bo wciąż nie ma ostatecznych decyzji ani co do terminu, ani nawet formy wyborów prezydenckich. Na początku kwietnia posłowie koalicji Zjednoczonej Prawicy (PiS, Porozumienie, Solidarna Polska) przegłosowali projekt ustawy, który wprowadzałby powszechne głosowanie korespondencyjne. Tyle że projekt trafił do Senatu, gdzie rządzi opozycja.
Wyższa izba parlamentu ma 30 dni na przegłosowanie projektu. Wobec tego ustawa mogłaby ponownie trafić do Sejmu na kilka dni przed pierwotnym terminem wyborów - 10 maja. Możliwe jest też ich przesunięcie na 17 maja. Nic nie wskazuje z kolei na to, by rozważano wprowadzenie stanu wyjątkowego, a tylko w ten sposób można by zmienić datę wyborów.
Czytaj więcej: PiS chce korespondencyjnego głosowania dla wszystkich. "Rozumiem, że te wybory przeprowadzi Poczta Polska"
Jednak scenariusz wyborów kopertowych to nadal projekt, a nie obowiązujące prawo.
- Samorządy nadal mają obowiązek stosowania obowiązującego prawa wyborczego i wykonywania zadań związanych z przygotowaniem oraz przeprowadzeniem wyborów według kalendarza wyborczego, z wyznaczonym terminem głosowania na 10 maja. W obecnej sytuacji, kiedy obowiązuje stan epidemii, jest to zadanie niewykonalne
- nie pozostawia złudzeń Kasprzak.
Tym bardziej, że nawet w łonie koalicji rządzącej nie ma konkretnych decyzji co do wyborów. Z pomysłem ich przeprowadzenia w maju, konkuruje ten o przedłużeniu kadencji prezydenta do siedmiu lat i wprowadzeniu jednokadencyjności. Wtedy wybory odbyłyby się w 2022 r.
Ale do tego potrzeba zmiany konstytucji. Poprzeć takie rozwiązanie musiałoby 2/3 posłów, a więc nie tylko Zjednoczona Prawica, ale też choćby część opozycji. A z tego co słychać w poszczególnych obozach - na to zgody nie będzie. Co więcej - druk sejmowy z projektem zmiany konstytucji wpłynął do Sejmu 6 kwietnia, ale numer został mu nadany i skierowano go do pierwszego czytania w środę, 15 kwietnia. Pojawiły się pod nim podpisy czołowych polityków PiS.
Pamiętać jednak należy, że w myśl ustawy zasadniczej - przed jego pierwszym czytaniem, posłowie muszą mieć co najmniej 30 dni na zapoznanie się ze zmianami. Czasu więc może nie wystarczyć.
Rekomendację co do możliwości przeprowadzenia wyborów ma wydać minister zdrowia Łukasz Szumowski. Z jego zapowiedzi wynika, że pojawi się ona najpóźniej w nadchodzącym tygodniu.
Zamieszanie wokół wyborów ma oddziaływać także na pracę urzędników.
- Codziennie zgłaszają się do nas mieszkańcy z pytaniami dotyczącymi organizacji wyborów. Chcą wiedzieć, jak będzie wyglądała praca w komisjach wyborczych, gdzie będą mogli oddać głos, czy mogą pobrać zaświadczenie o prawie do głosowania lub dopisać się do spisu wyborców. Udzielamy oczywiście informacji, że działamy na podstawie obowiązujących przepisów i kalendarza wyborczego, nie zaś projektów. Zapowiadane zmiany tylko pogłębiają chaos informacyjnych i dezorientację wyborców - mówi Agnieszka Lewicka z Wydziału Organizacyjnego UMP.