Opinia KE o polskiej praworządności obudziła w szeregach PiS bojowe nastroje. – To bezprawne działania, które można zaskarżyć – mówią rządzący
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiadał w tym tygodniu, że w razie krytycznej opinii Komisji Europejskiej o stanie polskiej praworządności Polska zaskarży całą procedurę jej badania do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W podobnym tonie wypowiadali się również rzecznik rządu Rafał Bochenek oraz Beata Mazurek, rzecznik partii, która wskazywała dodatkowo, że KE nie ma prawa wysyłać listów do rządu i oczekiwać na nie reakcji.
Doktor Paweł Kowalski z Uniwersytetu SWPS wskazuje, że kwestię tę reguluje ustęp 3 art. 4 Traktatu o UE, mówiący o relacjach między Wspólnotą a jej członkami. – Zobowiązuje on UE i państwa członkowskie do wzajemnego szacunku i wsparcia w wykonywaniu zadań wynikających z traktatu – mówi Kowalski, podkreślając, że państwa członkowskie są również zobowiązane do ułatwiania wykonywanych przez Unię zadań i powstrzymywania się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać realizowaniu celów Unii. – Jeżeli KE uznaje, że cele Unii, np. wzmacnianie społeczeństwa opartego na państwu prawa, są zagrożone, to ma ona prawo bronić traktatu i to czyni – mówi ekspert ds. prawa europejskiego.
Wiceszef KE Frans Timmermans, podczas ogłaszania decyzji o skierowaniu do Warszawy krytycznej opinii, wskazywał jednocześnie, że prowadzony przez niego dialog z polskim rządem jest owocny i konstruktywny. Skąd ten dysonans? – Być może rząd mu coś obiecał albo pokazał ścieżkę wyjścia z tego kryzysu. Natomiast komisja czeka na konkretne efekty i rozwiązania. Dlatego działania z jej strony przyśpieszają i się nasilają – wyjaśnia Kowalski, podkreślając, że KE chce, by rozwiązanie tego problemu nastąpiło jak najszybciej, a już na pewno przed grudniem, kiedy to zmieni się prezes trybunału. – Będzie on procedował według nowo przyjętych zasad i problemu nie będzie. Opozycja dalej będzie protestować, ale trybunał będzie normalnie funkcjonował – przekonuje Kowalski, wskazując, że PiS przyjmuje strategię wyczekiwania, która jednak nie jest najbardziej trafna. – TK nie funkcjonuje, jest problem z wprowadzaniem nowych ustaw. Wytworzył się dwusystem prawny i sami tak naprawdę nie wiemy, w którym z nich funkcjonujemy –_podsumowuje naukowiec.
Doktor Paweł Kowalski krytycznie ocenia też pomysł PiS na zaskarżenie procedury wszczętej przez komisję do ETS. – Opinii zaskarżyć nie można, bo to forma życzliwego wskazania drogi, którą należałoby pójść, by nie uruchamiać dalszych, bardziej przykrych dla państwa, procesów – mówi ekspert ds. prawa europejskiego, przyznając jednocześnie, że istnieje możliwość zaskarżania wydawanych przez UE aktów prawnych, choć trudno za taki uznać nawet całą procedurę badania praworządności.
– Deklaracja o wytoczeniu komisji procesu skierowana jest na rynek wewnętrzny – ocenia Kowalski. Jego zdaniem UE już teraz mogłaby uruchomić procedurę stwierdzania naruszenia praworządności i wartości europejskich, której ostateczną konsekwencją jest głosowanie nad pozbawieniem Polski głosu w Radzie Europejskiej. To mogłoby nastąpić tylko w przypadku jednomyślności wszystkich krajów.
– Sytuacja, kiedy 25 państw głosuje przeciw Polsce, a jedno za, nie postawi nas i samej Unii w dobrym świetle – podsumowuje Kowalski.