Pierwszy sprowadza się do pytania: „skąd nagle przypadł trzeci euromandat w naszym okręgu?”. Wyjaśniano to wysoką frekwencją. Pod tym względem niedzielna elekcja była wyjątkowo rekordowa. Problem w tym, że w Podlaskiem i Warmińsko-Mazurskim (oba województwa wspólnie tworzą okręg nr 3) najmniejsza w kraju (38,93 proc. - jedyny okręg poniżej 40 proc.) To jakim cudem nagle skapnął nam kolejny mandat, skoro w poprzednich eurowyborach przy znacznie mniejszej frekwencji zawsze przypadały tylko dwa?
Rzecz sprowadza się do sposobu przeliczania głosów na mandaty. Po ubiegłorocznych wyborach samorządowych karierę zrobiło wyrażenie „metoda d’Hondta”. Bo zmarginalizowała mniejsze komitety, które przekroczyły próg wyborczy, preferując te silniejsze. Teraz też odcisnęła swoje piętno, ale tylko częściowo. Zgodnie z nią ustalono podział na mandaty w skali kraju (27 dla PiS, 22 dla KE, 3 dla Wiosny).
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień