Komandos z Lublińca, co kocha udrękę
Najsłynniejszy komandos w regionie właśnie przeszedł na emeryturę. To on wymyślił morderczy Bieg Katorżnika. St. chor. szt. Zbigniew Rosiński 37 lat spędził w armii. A miał być... leśnikiem.
Mówią o nim „człowiek, który rozbiegał armię”. Obok rodziny to właśnie bieganie i armię kocha najbardziej. Ale odtrzech tygodni st. chor. szt. rez. Zbigniew Rosiński jest emerytem. Łatwo nie było. Choć z decyzją o opuszczeniu szeregów Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu jest pogodzony, w końcu sam ją podjął.
- Kropką nad „i” były święta, podczas których dzieci w prezencie podarowały mi i żonie różowe buciki. Wtedy postanowiłem, że chcę być prawdziwym dziadkiem - takim, który uczestniczy w życiu swojej wnuczki i ma czas na jej rozpieszczanie - mówi nam Rosiński.
Już jako dziecko marzył o karierze wojskowej, choć bliscy widzieli go w innym zawodzie. - Wychowałem się w rodzinie leśników. Mój ojciec wykonywał ten zawód, leśnikiem był też dziadek i naturalne wydawało się, że pójdę w ich ślady. Ja jednak byłem zafascynowany wujkiem, który służył w 1. Dywizji Zmechanizowanej im. Tadeusza Kościuszki w Legionowie i pragnąłem jak on nosić mundur - opowiada Rosiński.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień