Koło: 21 lat temu zaginęła Andżelika Rutkowska. Rodzina i policja nadal jej szukają
Andżelika Rutkowska zaginęła w Kole, w styczniu 1997 roku. Wyszła z domu dziadków. Potem widziano 10-latkę na dworcu we Włocławku, ponad 60 km od domu. Jej los do dziś pozostaje nieznany. Rodzina liczy na odnalezienie zaginionej i przekonuje, że przed laty śledczy bagatelizowali różne sygnały. Policja zaprzecza i zaznacza, że ponownie bada sprawę Andżeliki.
Andżelika Rutkowska dziś miałaby 31 lat. Rodzina sądzi, że przed laty została porwana i wywieziona w nieznane miejsce. Bliscy wierzą jednocześnie, że zaginiona żyje i uda się ją odnaleźć.
W piątek 31 stycznia 1997 roku dziadek zawołał Andżelikę na obiad. Było około godziny 16. Dziewczynki, która około godziny 13 wyszła na dwór, a potem bawiła się z dziećmi przy ul. Kajki, nigdzie nie było. Do dziś rodzina ma pretensje do policji w Kole. Jej zdaniem od początku poszukiwania dziewczynki prowadzono nieprofesjonalne.
- Jako rodzina prosiliśmy o psa tropiącego, ale usłyszeliśmy, że nie jest to możliwe. Bo jest weekend, a suka ma cieczkę – relacjonuje Izabela Jankowska, ciocia Andżeliki.
Wciąż zajmuje się poszukiwaniami siostrzenicy. Tłumaczy, że matka Andżeliki ma kłopoty ze zdrowiem. Ojciec dziewczynki zmarł kilka lat temu.
- Policja sugerowała, że Andżelika utonęła w Warcie, choć nie było na to żadnych świadków. Użyto motorówki, ale jej nie znaleziono. Funkcjonariusze zbagatelizowali inne tropy, w tym wątek porwania
- uważa ciocia.
Andżelika Rutkowska była widziana we Włocławku
Jak wspomina ciocia zaginionej Andżeliki, rodzina prosiła o pomoc różnych jasnowidzów. Jeden wskazał opuszczoną posesję, gdzie miała być przetrzymywana. Kolejny wskazał Włocławek, jako miejsce, do którego trafiła uprowadzona 10-latka. Ten trop okazał się prawdziwy. Znaleźli się świadkowie, którzy potwierdzili, że widzieli Andżelikę na tamtejszym dworcu. Bufetowa i jej koleżanka z Włocławka zapamiętały, że błąkała się od stolika do stolika, przysiadła się do jednej kobiety i rozmawiała z nią. Rodzina dziewczynki szukała dziecka we Włocławku również na własną rękę. Bez rezultatu.
W kwietniu 1997 roku prokurator Janusz Stupak z Koła umorzył dochodzenie w sprawie "pozbawienia wolności wobec niestwierdzenia przestępstwa”. Z uzasadnienia wynika, że prowadzono sprawę poszukiwawczą, a potem postępowanie dotyczące uprowadzenia. Śledczy „czasowo” wykluczyli wersję o utonięciu, ponieważ dziewczynka rzeczywiście była widziana po 31 stycznia we Włocławku. Ale jak wskazał prokurator, świadkowie, którzy ją widzieli oraz kobieta, która z nią rozmawiała, nie potrafili podać istotnych szczegółów. Zapamiętali, że dziewczynka była sama, podobno nikt nie towarzyszył 10-latce. Prokurator podkreślił, że również poszukiwania przez media nie przyniosły przełomu.
Rodzina Andżeliki co pewien czas otrzymywała sygnały ws. losów dziewczynki. Pojawił się wątek mężczyzny, który miał interesować się dziewczynkami. Z kolei następny jasnowidz powiedział, że dziewczynkę obserwowano, zwabiono do samochodu, przetrzymywano i wpajano, że została sprzedana przez rodzinę.
"Kobieta podobna do Andżeliki mieszka w Anglii"
Z czasem bliscy Andżeliki zaczęli jej szukać przez internet, w tym przez portale społecznościowe. Jak wspomina ciocia Andżeliki, ciekawy sygnał pojawił się na stronie internetowej radia RFM FM. Radio zajmowała się historią zaginięcia innej dziewczynki, również 10-latki.
- Wpisałam komentarz pod tamtym reportażem o naszych poszukiwaniach, dodałam zdjęcie Andżeliki. Zareagowała pewna kobieta, przedstawiła się jako Maria. Po wymianie maili poinformowała mnie, że w Anglii, w mieście Slough, mieszka młoda kobieta podobna do Andżeliki. Przysłała zdjęcia tej kobiety i faktycznie podobieństwo było bardzo duże. Obiecała pomóc, ale kontakt się urwał. Prosiłam policję o namierzenie tej kobiety, która się do mnie zgłosiła, o ustalenie jej numeru IP. Policja tego nie zrobiła. A gdy przy policjancie zadzwonił mój telefon, żartował sobie, że może z Anglii do mnie dzwonią - opowiada Izabela Jankowska.
Z relacji cioci Andżeliki wynika również, że wskazywana kobieta z Anglii, podobna do Andżeliki, stanowczo nie chciała być łączona ze sprawą. Gdy w internecie opublikowano jej zdjęcie, sama się odezwała i zażądała jego usunięcia. Podobno stwierdziła, że „rodzice dostaną zawału, jak się dowiedzą, że ktoś jej szuka”.
Ciocia zaginionej dodaje, że zgłaszały się do nich kolejne osoby. Wskazywały, że krótko przed zaginięciem Andżeliki w Kole nagabywane były inne dziewczynki.
- Uważamy, że przez lata zbagatelizowano wiele sygnałów. Mimo to wciąż liczymy na wyjaśnienie zaginięcia Andżeliki. Złożyliśmy też niedawno pisma o wznowienie postępowania
– podkreśla Izabela Jankowska.
Policja: będzie nowy portret progresywny Andżeliki Rutkowskiej
Policja tłumaczy, że przez lata aktywnie szukała 10-latki z Koła. - Policjanci podejmowali zarówno czynności procesowe oraz szeroko zakrojone działania operacyjne polegające na pozyskiwaniu oraz weryfikacji wszelkich informacji dotyczących tej sprawy. Weryfikowali informacje od radiestetów, jasnowidzów i innych osób rzekomo mających wiedzę na temat losu dziewczynki – informuje policja w Kole.
Jak dodaje Maciej Święcichowski z zespołu prasowego KWP, policja przygotuje aktualny portret progresywny, czyli wizerunek zakładający obecny wygląd Andżeliki. Poprzedni portret nie jest już aktualny.
- Policjanci z Koła wrócili do sprawy. Chcę podkreślić, że od samego początku nie ograniczali się do jednej wersji oraz do granic swojego terenu. Szukali w innych województwach oraz poza granicami Polski. Niestety, bez rezultatu. Poszukiwania Andżeliki od początku miały kategorię pierwszą, co oznaczało, że zostały objęte najwyższym priorytetem
– zaznacza Maciej Święcichowski z KWP. - Teraz policjanci sami postanowili ponownie przyjrzeć się zgromadzonym materiałom. Nie wpłynęły na to ostatnie pisma rodziny, która w tej sprawie jest aktywna od wielu lat.
Andżelika Rutkowska dziś miałaby 31 lat. Na facebooku jej bliscy założyli otwartą grupę "Szukamy Zaginionej Andżeliki Rutkowskiej". Rodzina zakłada, że uda się ją odnaleźć.