Kolejny wypadek w TPN? Ekolodzy winią wozaków
W weekend majowy, na szlaku w Tatrach, konie miały biegać wśród... turystów. Organizacje obrony zwierząt donoszą o niebezpiecznym zdarzeniu. Górale i Tatrzański Park Narodowy przeczą, by ono miało miejsce.
Czy w czasie długiego weekendu majowego na drodze do Morskiego Oka doszło do kolejnego groźnego incydentu z udziałem pracujących tu koni? Organizacje walczące o ich prawa twierdzą, że mają takie sygnały i zamierzają zainteresować nimi policję.
Informacje o tym, że na trasie do tatrzańskiego stawu miał miejsce niebezpieczny incydent na swoim facebookowym profilu „Ratujmy konie z Morskiego Oka” podała fundacja Viva! Według jej działaczy, w niedzielę 30 kwietnia na Palenicy Białczańskiej (początek szlaku do Morskiego Oka) jednemu z wozaków miały uciec konie. Spłoszone zwierzęta biegły na oślep w górę drogi, którą w tych dniach spacerowały setki turystów. Ostatecznie zatrzymały się, gdy zobaczyły jadącą w dół ciężarówkę.
- Mamy informację o takim zdarzeniu z bardzo pewnego źródła - mówi Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Zaapelowaliśmy też do ewentualnych świadków zdarzenie o kontakt z nami. Być może ktoś nagrał jakiś film lub zrobił tym pędzącym przez tłum koniom zdjęcia - dodaje pani prezes. Zauważa też, że jeśli konie faktycznie pędziły same w tłumie ludzi, to odpowiedzialne za to osoby są winne przestępstwa, jakim jest narażenie turystów na stratowanie.
- Dlatego będziemy w tej sprawie działać - mówi Anna Plaszczyk, działaczka fundacji Viva! - Nawet jeśli nie dostaniemy filmów od świadków zdarzenia, to powinien mieć takie nagranie Tatrzański Park Narodowy. Na Palenicy jest monitoring. Zwrócimy się o jego udostępnienie.
Zarówno pracownicy TPN, jak i jeżdżący do Morskiego Oka fiakrzy nic o żadnej ucieczce koni nie wiedzą.
- Coś takiego nie miało miejsca. Gdyby było inaczej, wiedzielibyśmy o tym - mówią jednym głosem Stanisław Chowaniec, prezes stowarzyszenia wozaków, oraz Łukasz Jańczy nadzorujący prace koni pracownik TPN i Edward Wlazło - komendant ochrony parku.
- Ja także nic nie wiem o takim zdarzeniu. Sprawdzimy, czy takie zdarzenie zarejestrowały kamery, które mamy na Palenicy - mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN. - Jeśli jednak policja zwróci się do nas o udostępnienie zapisu monitoringu, damy go.