Kolejka do unieważnienia małżeństwa
Tylko przez dwa miesiące 2016 roku przyjęto w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach prawie tyle samo wniosków o nieważność małżeństwa, ile w całym ubiegłym roku. To skutek zmian w procedurach.
Nie da się jednoznacznie wyliczyć, próbować wieszczyć, czy tendencja z pierwszych dwóch miesięcy jest tendencją stałą, czy też „efektem chwili”. Gdyby tak było, liczba wnoszonych skarg o nieważność małżeństwa byłaby zatrważająca - mówi ks. dr Adam Pawlaszczyk, wikariusz sądowy Kurii Metropolitalnej w Katowicach.
Papież Franciszek bardzo uprościł i skrócił procedury stwierdzania nieważności małżeństwa. Są to najbardziej radykalne zmiany od trzech stuleci. Weszły w życie w grudniu 2015 roku i okazało się, że bardzo wiele par chce z nich skorzystać.
- W styczniu i lutym obecnego roku w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach, przyjęto już do procesu około stu skarg - podaje ks. Adam Pawlaszczyk. - A tymczasem w ciągu 2015 roku takich skarg przyjęto 128. Mowa tu jest oczywiście tylko o pierwszej instancji. Sąd opuściło, po wydaniu wyroku, około 140 spraw małżeńskich.
Małżeństwa w Polsce rozpadają się o wiele częściej niż np. w latach 90. XX wieku. Według GUS liczba osób, które decydują się w kraju na rozwód cywilny, nie zmienia się wyraźnie od dziesięciu lat. Chodzi o 66-65 tys. rozwodów cywilnych rocznie, w województwie śląskim jest to 8, 6 tys. Nie zmieniła się również tendencja, że w miastach ludzie rozwodzą się ponad dwa razy częściej niż na wsi. Na średnio 10 tys. istniejących małżeństw w mieście, nadal około 91 kończy się rozwodem.
Nadal nie na życzenie
- Mam nadzieję, ze nareszcie dostanę rozwód kościelny, cywilny już mam. Bardzo na to nalega moja obecna dziewczyna, która chce mieć ślub w kościele, stać w sukni przed ołtarzem Nie wyobraża sobie, że będzie inaczej - mówi Tomek, 36-letni informatyk z Katowic. Ma problem, bo jego była nie zgadza się na taki proces. Boi się, że ich wspólny syn będzie wtedy nieślubnym dzieckiem.
Tomek nie zna się na procedurach kościelnych, jak wielu jego znajomych uważa, że naprawdę można dostać “rozwód kościelny”, choć coś takiego nie istnieje. Kościół nie zmienia swojej nauki o małżeństwie; jest nierozerwalne aż do śmierci. - Prawodawca kościelny w ściśle określonych przypadkach przewiduje możliwość rozwiązania węzła małżeńskiego lub stwierdzenia jego nieważności - stwierdza Monika Gwóźdź, adwokat kościelny z listy dopuszczonych do występowania przed Sądem Metropolitalnym w Katowicach.
- W praktyce najczęstszym powodem stwierdzenia nieważności małżeństwa, jest występująca z przyczyn natury psychicznej niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.
Tomek rozumie to po swojemu. Opowiada: - Słyszałem o tym, że jeśli mężczyna ożenił się, bo dziecko w drodze, to ma duże szanse na werdykt po swojej myśli. To znaczy, że znajdował się pod przymusem. A tak właśnie było w moim przypadku. Nie chciałem się żenić, byłem młody, na studiach, ale musiałem. Ślub był kościelny, bo naciskali rodzice i tylko wtedy by nam pomogli. Podobno teraz wprowadzono takie przepisy, że z tego powodu rozwód kościelny dostanę łatwiej i szybciej.
Do grudnia 2015 roku stwierdzenie nieważności małżeństwa wymagało zgodnego werdyktu dwóch instancji sądów kościelnych. Zdarzało się, że proces trwał długo, ciągnął się latami. Po grudniowych zmianach wystarczy orzeczenie sądu pierwszej instancji, jeśli nie będzie apelacji. Dużą nowością jest skrócony proces, w którym jedynym sędzią jest biskup diecezjalny. Chodzi o takie sprawy, gdy dowody na nieważność małżeństwa są ewidentne, pod warunkiem, że oboje małżonkowie chcą rozstrzygnięcia.
Ale na pewno wyroki nie są i nie będą wydawane na życzenie. Tłumaczy to mecenas Monika Gwóźdź. - Warto pamiętać, że małżeństwo cieszy się przychylnością prawa, a to oznacza, że uważa się je za ważnie zawarte, dopóki nie udowodni się czegoś przeciwnego. W procesach kościelnych nie ma miejsca na życzenia: wyrok absolutnie nie jest uzależniony od tego, czego obecnie życzą go sobie strony, które uczestniczą w procesie.
Trzeba czekać w kolejce
Krótki proces kościelny jest dużą pokusą dla osób, które są wierzące i chcą uporządkować własną sytuację osobistą. Papież Franciszek w dekrecie wymienia przesłanki , które to mogą umożliwić. Ktoś na przykład nie rozumiał, czym jest ślub katolicki, nie chciał mieć dzieci, zataił niepłodność, związek z inną osobą podczas narzeczeństwa i po ślubie, chorobę zakaźną, posiadanie potomstwa, fakt, że dopuścił się przestępstwa. Wśród tych przesłanek jest także ślub pod presją ciąży, bez motywów prawdziwie związanych z życiem małżeńskim. Ale dowody muszą być jednoznaczne, jasne i oczywiste.
- Procesy skrócone z całą pewnością będą należeć do ogromnej rzadkości - mówi ks. Adam Pawlaszczyk. - W Sądzie Metropolitalnym w Katowicach pierwszy taki proces już się toczy i posiedzenie odbędzie się w najbliższych dniach, zapada także decyzja w dwóch innych przypadkach. Każdą sprawę Sąd Metropolitalny nadal będzie badać skrupulatnie, z dużym wyczuciem.
- W sprawach o stwierdzenie nieważności małżeństwa kontaktują się różne osoby, zarówno bardzo młode, jak i zdecydowanie starsze - stwierdza mecenas Monika Gwóźdź. - Różne też są powody, dla których ludzie decydują się na rozpoczęcie procesu. Zdarza się, że ktoś po rozstaniu z żoną czy mężem po prostu chce zbadać ważność swojego małżeństwa, po to żeby mieć świadomość, w jakiej obecnie znajduje się sytuacji. Dzięki tej wiedzy konkretna osoba wie, czy mimo rozstania trwa w sakramentalnym, nierozerwalnym związku małżeńskim i w dalszym ciągu jest odpowiedzialna za swojego małżonka. Czy może tamten związek był nieważnie zawarty, czyli faktycznie ta osoba jest stanu wolnego.
Nowych wniosków o wszczęcie procesu jest jednak tak dużo, że niepokoi to duchownych.
- Z całą pewnością zmieniło się nastawienie wiernych, zainteresowanych przeprowadzeniem procesu. Często, niestety, ulegają mirażowi „łatwości”, z jaką da się współcześnie stwierdzić nieważność małżeństwa - podkreśla ks. Adam Pawlaszczyk. Jego zdaniem, w rzeczywistości papieżowi chodzi o umożliwienie wiernym szybszego osiągnięcia wiedzy co do ważności ich małżeństwa. Procesy mogą więc nie być wcale tak krótkie, jak sądzi wiele osób.
- Być może sądy kościelne w Polsce będą prowadzić procesy jeszcze dłużej - mówi ks. Adam Pawlaszczyk.- A to z powodu ogromnej ilości skarg powodowych o nieważność małżeństwa, które do procesu muszą być przyjęte, gdyż prawodawca bardzo zawęża możliwość odrzucenia skargi. Niektóre procesy, te bardziej ewidentne, mogłyby zostać poprowadzone szybciej, a jednak muszą, zgodnie z normami „oczekiwać w kolejce”.
Tomek ma jednak nadzieję, że jego wniosek zostanie szybko rozpatrzony. Liczy też na porozumienie z byłą. Dowiedziała się właśnie, że gdyby zapadł wyrok po myśli Tomka, ich syn będzie posiadał taki sam status, jak dzieci zrodzone w ważnie zawartym małżeństwie.