- Mieliśmy dość krzaków i wzięliśmy sprawy w swoje ręce - mówią o porządkach ludzie z Towarzystwa Miłośników Gorzowa
Czego potrzeba, by zmienić wygląd skweru czy okolicy? Ekipa Towarzystwa Miłośników Gorzowa udowodniła, że bardzo niewiele. - Trzech, czterech ludzi, łopata, nożyce, kosiarka i chwila roboty - podaje przepis znany prawnik i radny Jerzy Synowiec, który jako jeden z członków towarzystwa wziął udział w uporządkowaniu zieleni przy ul. Cichońskiego, Warszawskiej i przy Strzeleckiej.
Nic wielkiego
Co ciekawe, on, Leszek Rybka, Stanisław Czerczak i Artur Mazurkiewicz wcale... nie zrobili wiele. I sami to podkreślają. Przy Cichońskiego podcięli nieco krzaki, przy Warszawskiej - wysokie chwasty (odsłaniając tym samym znikającą już w buszu rzeźbę łabędzi), a przy Strzeleckiej „tylko” wycięli gałęzie zasłaniające tablice informacyjną o pomniku Jancarza. Jednak na zdjęciach sprzed i po widać, jak wielką różnicę robią takie szybkie prace porządkowe. - W kolejce mamy kolejne miejsca do uporządkowania. Zrobimy porządek przy jednej ze szkół w Gorzowie, a potem pojedziemy na szybką akcję do Międzyrzecza - zdradza Synowiec.
Jest różnica
Co na to gorzowianie? Pokazaliśmy im zdjęcia. - No, jest różnica! Ja nawet nie wiedziałem, że tablica przy Eddym była tak zarośnięta - dziwił się Władysław Mikłoszewski.
- Nie miałam pojęcia, że łabędzie tak zarosły. Przez remont Warszawskiej i Walczaka nie chodziłam tamtędy mówiła zdziwiona odmienionym skwerem przy Białym Kościele pani Teresa Wiryk.
A o tym, że niezbadana zieleń szpeci Gorzów, niedawno pisał nam Czytelnik Mariusz, którego cytowaliśmy wczoraj w forum Czytelników. Napisał, że okolice wjazdu do miasta od strony Szczecińskiej to „trzeci świat”.
Tymczasem magistrat... dopiero co rozstrzygnął przetargi na pielęgnację zieleni w całym Gorzowie. Prace niedługo powinny się zacząć. Można więc powiedzieć, że akcja społeczników po prostu wyprzedziła plany urzędu.
Im się chce
Prace porządkowe w wykonaniu Towarzystwa Miłośników Gorzowa to nie pierwsze takie działania mieszkańców. Dwie spektakularne akcje mieliśmy przed wakacjami. Gorzowianie sami z siebie najpierw posprzątali i oznakowali okolice rzeczki Srebrnej, a potem zabrali się za wyciągnięcie śmieci i odpadów z fragmentu Kłodawki. W obu zrywach udział wzięło w sumie około setki ludzi. Wyrwali z przyrody łącznie tysiące kilogramów odpadków.
J. Synowiec zachęca kolejnych mieszkańców do podobnych działań. - Tu nie trzeba wielkich słów i wielkich środków. Kilkoro ludzi, łopata, grabie i już można odmienić skwer przed blokiem. Kto lepiej zadba o naszą okolicę, jeśli nie my sami? - pyta znany społecznik.