Idol antyszczepionkowców poseł Grzegorz Braun potrzebował dzisiaj tylko dwóch minut, by od swojego legendarnego już Szczęść Boże, którym pozdrawia zgromadzonych przejść do pogróżek wobec ministra zdrowia i przyobiecać mu, że ten „będzie wisiał”. Wypowiedź Brauna jest po pierwsze historią o dzisiejszym polskim Sejmie po drugie opowieścią o antysczepionkowcach, których mieni się reprezentantem.
Z sejmowej mównicy można dzisiaj powiedzieć wszystko. Można przecież bez konsekwencji nazwać opozycję „zdradzieckimi mordami”. Zresztą jeśli wolno to liderowi rządzącej większości, to cóż się dziwić Braunowi, o którym wiadomo, że jest powiedzmy delikatnie nieszablonowy i tak naprawdę od dawna nikt nie wymaga od niego wiele. Z sejmowej trybuny lub miejsca marszałkowskiego można podawać nieprawdę (a chyba po prostu kłamać). Przecież do tego sprowadza się informacja o pięciu ekspertyzach prawniczych, które marszałek Witek rzekomo otrzymała przed głosowaniem ustawy przeciw wolności mediów (lex TVN) 11 sierpnia. Polski parlamentaryzm jest dzisiaj w miejscu, w którym oficjele mogą bujać obywateli ile wlezie w każdej sprawie.
Gdy na mównicy pojawił się prezes Najwyższej Izby Kontroli posłowie rządzącej większości, w których rządzie jeszcze parę lat temu Marian Banaś zasiadał odwrócili się tyłem i wychodzili co prędzej z Sali Plenarnej jakby w restauracji sejmowej Hawełce pojawiła się przeceniona jajecznica. Jeśli chodzi o posłanki i posłów, szczególnie tych z opozycji, dawno już nie ma mowy o poważnej kontroli rządu przez posłów – nie ma mowy o pilnowaniu władzy zapisanym w Konstytucji. Polska pod każdym względem przeżywa kryzys parlamentaryzmu jakiego przez 30 lat nie było. Sejm jest źródłem najgorszych wzorów, powszechnej rozróby politycznej i upadku demokracji – taka prawda. Grzegorz Braun tylko to przypieczętował.
A wokół sejmu w tym tygodniu – dopóki deszcz nie zaczął padać kręcili się antyszczepionkowcy. Po cichu przyznawali, ze spodziewali się tysięcy osób – tymczasem przyszła garstka najczęściej głośnych i agresywnych demonstrantów. Jeśli ktoś z posłów nie miał dotąd zdania na temat antyszczepionkowego ruchu to sami antyszczepionkowcy mu pomogli - mógł sobie bez problemu ostatecznie wyrobić zdanie. I nie będzie to zdanie dobre o antyszczepionkowcach. Każde zbliżenie się do tej grupki wywoływało potok bluzgów i inwektyw. Żadnej rozmowy nie było a próba dyskusji zderzała się z murem niewiedzy antyszczepinkowców na temat ustawy, przeciw której chcieli protestować.
Sytuację uratował tylko licealista, który podszedł do mnie pogadać o tym, dlaczego się zaszczepił, chociaż jest przeciw szczepionkom i który najwyraźniej coś o szczepionkach przeczytał. Sejm stał się alegorią dzisiejszej Polski w tym tygodniu: Braun obiecujący stryczek ministrowi, tłumaczący go koledzy z klubu, pisowcy poprawiający, ups witkujący głosowanie w komisji samorządu, które początkowo przegrali i biedny licealista, którego starsi państwo jeszcze nie zdążyli nauczyć wrzeszczenia.