Kocham ten kawałek szmatki, ale jest ciężko
O rozgrywkach pierwszej ligi i sytuacji finansowo-organizacyjnej klubu rozmawialiśmy z Katarzyną Nowicką, piłkarką TKKF Stilon Gorzów
Jak oceniasz rundę jesienną w waszym wykonaniu?
Tabela wskazywałaby, że byliśmy słabi, ale w niektórych meczach zabrakło nam szczęścia. Poza tym w kilku spotkaniach sędziowanie pozostawiało wiele do życzenia, choć nie chcę zwalać winy na sędzie. Niemało stwarzaliśmy sobie sytuacji strzeleckich, ale niewiele z nich zdobywaliśmy bramek. Kończymy pierwszą rundę na ostatnim miejscu, jednak zachowujemy spokój. W rewanżach chcemy grać i fajnie dla oka, i skutecznie.
Dlaczego jesień była słaba? Dwa remisy i reszta porażek.
Przez braki kadrowe. Po występach w ekstralidze ubyło nam dużo doświadczonych zawodniczek, co wpłynęło na naszą grę. Sama trenuję z mężczyznami w rodzinnym Lubsku i jedynie dojeżdżam na mecze do Gorzowa. Gram, bo kocham to robić, dlatego też poświęcam się dla - jak to ktoś kiedyś powiedział - kawałka szmatki. Wiele piłkarek nie chce być z nami, mają inne priorytety w życiu. A bez rywalizacji poziom obniża się. Nad drużyną ciąży też jakieś fatum. Niektóre z nich doznały kontuzji, a klub nie ma pieniędzy na kompleksową ich rehabilitację. Skutkuje to tym, że takie dziewczyny przerywają grę w piłkę.
Rozumiem, że można było zdobyć znacznie więcej punktów.
Oczywiście. Może to banalne, ale brakuje nam zimnej krwi przy wykończeniu akcji. Tak jak i wzmocnień w składzie. Naprawdę, ogółem nie grałyśmy aż tak źle.
Macie pięć punktów straty do bezpiecznej pozycji. Ta różnica jest przez was do odrobienia?
Zawsze. Z takim nastawieniem podejdziemy do rundy wiosennej. Nie jesteśmy faworytami, ale możemy rywalizować z większością jak równy z równym. Musimy między sobą porozmawiać i ustalić priorytety.
Trudności organizacyjno-finansowe mają wpływ na was?
Pewnie. Wystarczy, że jeden z tych elementów źle funkcjonuje, to musi się to odbić na wynikach. Wiadomo, każda z nas chciałaby dostawać uczciwe wynagrodzenie za włożoną pracę, choć wiem, że kobieca piłka nigdy nie będzie finansowana tak samo jak męska. Gdyby było więcej pieniędzy, to inne piłkarki nie poodchodziłyby stąd. Każda chce się rozwijać. A nam brakuje sponsora, który chociażby ubrałby nas w dres sportowy.
Boisz się o przyszłość klubu? Miasto zadeklarowało się, że w nowym roku powinno być dla was trochę więcej pieniędzy.
Jestem urodzoną optymistką. Choć nie znam się na pozyskiwaniu środków, to liczę na to, że przyjdzie do nas sponsor, który pomoże nam w realizowaniu naszej pasji i wesprze finansowo zawodniczki. W klubie jest kilka osób, które wkładają serce w jego działalność. Są też i młode piłkarki. Trzeba na nie stawiać. To nasza przyszłość.
Sama będziesz grała na wiosnę? Bez takich doświadczonych jak ty młodym będzie o wiele trudniej nie spaść z zaplecza elity.
Uwielbiam grać w piłkę nożną, ale nie wiem, co będzie w kolejnej rundzie. Jeśli pozwoli mi czas i zdrowie, uda mi się połączyć moją pracę z dziećmi w Budowlanych Lubsko oraz treningi z czwar-toligowcami, to wydaję mi się, że nie zawieszę korków na kołku. Czas pokaże.