Kocham sportową Łódź: Człowiek roku [Komentarz Dariusza Kuczmery]
Co byś zrobił z milionem dolarów? Mnie się wydaje, że cuśkolwiek zrobiłbym tak, aby wszyscy ludzie byli szczęśliwi. A gdybyś był niewidzialny? Mnie się wydaje, że robiłbym tak, aby wszyscy ludzie byli szczęśliwi. No tak, a jakie jest, mhm, twoje marzenie? Cuśkolwiek mnie się wydaje, że chciałbym, aby wszyscy ludzie byli szczęśliwi.
Takie pytania zadałem i takie niesamowicie zaskakujące odpowiedzi z sakramentalnym mnie się wydaje, otrzymałem dwadzieścia lat po medalu mistrzostw świata od legendarnego trenera Kazimierza Górskiego. Ten człowiek miał serce przepełnione serdecznością. I myślał głównie o innych.
Czy w dzisiejszych wyścigowych czasach są jeszcze tacy ludzie? Ano okazuje się, że są. Też myślą o innych. Na słowo ŁKS reaguje, jak na okrzyk: pali się! Komuś trzeba pomóc? On jest. Całą prawdę o ostatnich latach Stanisława Terleckiego zna tylko on. Codziennie poświęcał mu swój własny czas, pieniądze, nerwy, bo łatwo nie było. Wszystko kosztem rodziny. Najbliżsi cierpieli, ale Staszek to przecież ełkaesiak.
Żegnał go ze łzami w oczach, niosąc na pogrzebie przed sobą klepsydrę ze zdjęciem wielkiego ełkaesiaka.
Spokoju długo nie zaznał, gdyż niedawno kolejnego znanego sportowca szukał do skutku kilka razy na dworcu kaliskim, ale w końcu znalazł. Odprowadził do domu, pogodził z rodziną.
Na szczęście nie uczestniczy li tylko w smutnych, żałobnych uroczystościach. Dla równowagi organizuje benefisy ełkaesiakom w luksusowym Hotelu Leszczyński by Zabost w Ignacewie. Kogóż tam nie gościł: Marka Saganowskiego, Ryszarda Polaka, Marka Dziubę, Piotra Soczyńskiego, Jacka Ziobera, docenił nawet zajmującego się tylko ŁKS dziennikarza.
Potrafi pozyskać sponsorów dla swoich przedsięwzięć, na których, uwaga, uwaga, nie zarobi ani złotówki. Tak jest chociażby w przypadku naszego plebiscytu, gdy organizuje fundusze na SMS, wypełnia kupony, by o ŁKS było głośno.
Wydał najwspanialszy w historii 110-letniego klubu kalendarz ze zdjęciami wszystkich drużynowych mistrzów Polski z al. Unii. Potrafi skupić wokół własnej osoby olimpijczyków i laureatów muzycznych Oskarów. Bo jego serce bije w rytmie ŁKS, cza-cza-cza.
Organizował jako pierwszy w Polsce Klub Kibica ŁKS, o którym pisał przed laty sam nieodżałowany Grzegorz Aleksandrowicz z Przeglądu Sportowego. Kibicowanie już zmieniło się do spodu, jest inne, gorsze, ale on wciąż jest taki sam.
Kto to taki? Jacek Bogusiak. Dla mnie ów dżentelmen to Człowiek Roku, a właściwie Człowiek 110-lecia.