Kochali życie i kochali ludzi

Czytaj dalej
Wojciech Kulig

Kochali życie i kochali ludzi

Wojciech Kulig

Angelika pracowała w sklepie, Marcin był taksówkarzem. Żyło im się dobrze. Oboje zginęli w zamachu terrorystycznym w Manchesterze...

Kilkanaście lat temu wyjechali z Darłowa do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Znaleźli wszystko, co chcieli. Największym szczęściem były dla nich córki: starsza Aleksandra i 14-letnia Patrycja, które w dzień zamachu mieli odebrać z koncertu amerykańskiej piosenkarki. Niestety, już się nie zobaczyli...

Nie ma słów, by opisać, jak wielki dramat spotkał rodzinę Angeliki i Marcina Klisów z Darłowa. W środę rodzina dowiedziała się, że ich bliscy zginęli w samobójczym zamachu terrorystycznym, który miał miejsce w Manchesterze w poniedziałek.

„Tacy szczęśliwi ostatnio byliście. Wszystko bym oddała, żeby cofnąć czas. Bardzo, bardzo was kocham” – napisała na portalu społecznościowym siostra Angeliki. Słów wsparcia dla rodziny tragicznie zmarłych Angeliki i Marcina jest całe mnóstwo. Na placu przed darłowskim ratuszem spontanicznie od środy mieszkańcy zapalają znicze, przynoszą kwiaty. W ten sposób chcą upamiętnić ofiary, które jeszcze 11 lat temu mieszkały w Darłowie. – To była moja przyjaciółka. Razem z mężem znaleźli tam pracę i lepsze życie dla siebie i dla swoich dzieci. To było świetne małżeństwo – mówi dawna przyjaciółka Angeliki. – Kochali życie i kochali ludzi i zawsze można było na nich liczyć.

To szczęśliwe życie w kochającej się rodzinie nagle przerwał atak terrorysty samobójcy. Dla niego życie ludzkie nie miało znaczenia. W chwili, gdy małżeństwo czekało przy jednym z czterech wejść do Manchester Arena na swoje córki, terrorysta odpalił ładunek wybuchowy. Zabił 22 osoby, a kilkadziesiąt poważnie ranił. We wtorek, dzień po zamachu, córka Aleksandra umieściła na portalu społecznościowym informację z prośbą o pomoc w poszukiwaniu jej rodziców. Nie było wtedy wiadomo, co dokładnie z nimi się stało. Post był błyskawicznie udostępniany. Jednak z godziny na godzinę było coraz bardziej pewne, że wydarzyło się coś złego. Identyfikacja ciał zakończyła się potwierdzeniem, że poszukiwane małżeństwo polskiego pochodzenia jest na liście ofiar zamachu.

W środę rano potwierdziło tę informację polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. „Łączymy się w bólu z rodziną i bliskimi ofiar i przekazujemy najszczersze wyrazy współczucia. Informujemy, że konsulowie otoczyli opieką rodzinę ofiar” – czytamy w komunikacie ministerstwa. Rozpacz i niedowierzanie w to, że znaleźli się akurat tam, gdzie było niebezpieczeństwo. W dniu zamachu przyjechali odebrać swoje córki z koncertu Ariany Grande, amerykańskiej piosenkarki, która miała występ w Manchester Arena. Zaledwie godzinę przed atakiem zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie w centrum Manchesteru. Fotografia obiegła cały świat.

„Wszystko bym oddała, żeby cofnąć czas. Bardzo, bardzo was kocham”

– Dlaczego to się stało? Czy to jest wina młodzieży, która wyjeżdża za chlebem do innego kraju? Ona zginęła w taki sposób, rozszarpana na kawałki. To jest nie do opisania – mówi zrozpaczona ciocia Angeliki. – Co teraz będzie? Oni nas wszystkich pozabijają. Jestem cała obolała. Jak można zabijać ludzi? Do jakiej grupy zaliczyć tego człowieka, który to zrobił?

Wstrząśniętych członków rodziny Angeliki i Marcina spotkaliśmy przy zniczach i kwiatach ustawionych przed darłowskim ratuszem. Wciąż pytają, dlaczego doszło do tej tragedii i dlaczego spotkało to ich najbliższych. Emocje widać było także na twarzach mieszkańców, którzy znali małżeństwo. – Znam ich z lat młodzieńczych, kiedy byli jeszcze w kraju. Byliśmy pasjonatami komputerów. Później pamiętam, że wyjechali za pracą do Wielkiej Brytanii – mówi Paweł Breszka z Darłowa. Każdy powtarza, że to tragedia nie do opisania, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Z opowiadań znajomych dowiadujemy się, że w Wielkiej Brytanii Angelika pracowała w sklepie, a Marcin był taksówkarzem. Żyło im się dobrze. Co roku przyjeżdżali do Polski na wakacje.

„Byli kochającą się rodziną” – te słowa bardzo często pojawiają się w brytyjskich mediach, które dotarły do bliskich znajomych Angeliki i Marcina. To samo o małżeństwie można usłyszeć od znajomych z Polski, którzy mieszkają w Darłowie. – To ogromna tragedia. Rodzina jest w wielkim szoku. Nie mogę znaleźć słów, żeby to skomentować – powiedziała kobieta, która przyszła zapalić znicz.

Manchester jeszcze do poniedziałku był spokojnym miejscem. Eksplozja bomby podłożonej przez 22-letniego Salmana Abediego, Libijczyka posiadającego obywatelstwo brytyjskie, zmieniła wszystko.

– Wiele razy byliśmy w Manchester Arena. Hala widowiskowo-sportowa jest położona w centrum miasta. Pamiętam koncert Depeche Mode i Red Hot Chili Peppers. Raz w roku nasze dzieci występowały tam razem z uczniami z innych szkół. Wówczas nie odczuwałam żadnego zagrożenia – mówi Magdalena Holmik-Gabryś, która przez 11 lat była w Manchesterze. Dziś mieszka w Koszalinie. Takich relacji osób, które mieszkały w Manchesterze, jest dużo. Polacy wyjeżdżają na zachód, by zdobyć lepiej płatną pracę i zapewnić swoim rodzinom lepszy byt.

W przypadku małżeństwa pochodzącego z Darłowa można powiedzieć, że spokojne życie, którego tak bardzo pragnęli, zostało w bestialski sposób przerwane przez atak terrorysty. Nikt z nich nie mógł nawet przypuszczać, że znajdzie się w miejscu zamachu.
Dziś pytań jest wiele, ale odpowiedzi nie ma żadnej. Potrzeba czasu, by zagoić rany.

Wojciech Kulig

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.