Kobiety tyrały jak woły, ale zapłaty nie dostały

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Kobiety tyrały jak woły, ale zapłaty nie dostały

Tomasz Rusek

Pani Łucji firma Kordis jest winna ponad 5 tys. zł. Pani Halinie niemal 6 tys. zł, a pani Helenie - 2,2 tys. euro. Wszystkie pracowały w Niemczech. Wszystkie zatrudnił ten sam człowiek

To miała być szansa na dorobienie do emerytur. Panie: Łucja, Halina i Helena skusiły się na ofertę gorzowskiej agencji pracy Kordis. - Firma oferowała pracę w Niemczech, przy starszych osobach. Wszystko wyglądało uczciwie, porządnie. Zaufałyśmy panu Karolowi, który reprezentował agencję i wszystko organizował - mówi pani Łucja.

Pan Karol jest biedny. Nie ma nic!

Trzy panie pracowały ciężko i uczciwie, opiekując się starszymi, schorowanymi Niemcami. Całymi godzinami były na nogach, zawsze do dyspozycji. By uczciwie zarobić na każde euro. Ale... nie zarobiły. Kordis nie wypłacił im pieniędzy. Wobec pani Łucji firma ma ponad 5 tys. zł zaległości. Wobec pani Haliny - niemal 6 tys. zł. A pani Helena czeka na zaległe 2,2 tys. zł euro.
Nie jest tak, jak myślicie, że czekały z założonymi rękami. Poszły z tym do sądu. Pierwsze dwie panie mają już prawomocne wyroki. Na ich podstawie zaczął działać komornik. Ale szef Kordisu, pan Karol, okazał się biedakiem! Formalnie nie ma niczego. I nie ma z czego ściągnąć pieniędzy dla naszych bohaterek. Nie, to nie żart! Widzieliśmy pismo komornika. Próbował znaleźć samochody, nadpłacone podatki, konta bankowe. Na nic! - Dlatego zgłosiłyśmy się do redakcji „GL”. By ostrzec inne kobiety. A wiemy, że w takiej sytuacji mogą być dziesiątki pań. Nie dajcie się zwodzić, że pieniądze „zaraz będą”. Nie będą! - mówi pani Łucja.

Pan Karol zniknął z rejestru

Okazuje się, że firma Kordis jeszcze zanim nie wypłaciła pieniędzy naszym Czytelniczkom, miała swoje za uszami. Wojewódzki Urząd Pracy, który prowadzi rejestr agencji, wpisał Kordis na listę w 2010 r. Ale już po trzech latach... ją wypisał! Dlaczego? - W sierpniu 2012 r. agencja została skontrolowana przez Państwową Inspekcję Pracy. Stwierdzono, że spółka od marca 2012 do lipca 2012 r. nie płaciła składek na Fundusz Pracy. Zaległości wyniosły 7,384 zł. PIP powiadomiła o tym nasz urząd. Agencja została wezwana dwa razy do uregulowania należności i przedstawienia zaświadczenia o niezaleganiu ze składkami. Jednak agencja nie dotrzymała żadnego terminu. Została więc wykreślona z rejestru agencji zatrudnienia i nie odwołała się od tej decyzji - mówi „GL” rzeczniczka urzędu pracy Małgorzata Kordoń.

Brak agencji w takim rejestrze to pierwszy znak, że warto mieć do niej ograniczone zaufanie. Gdyby więc Czytelniczki sprawdziły wcześniej Kordis w Wojewódzkim Urzędzie Pracy (to nie kosztuje i trwa kilka minut!), uniknęłyby teraz walki o zaległe pieniądze...

Pan Karol winny się wcale nie czuje

Byliśmy w biurze Kordisu, w odnowionej kamienicy przy ul. Chrobrego. Dzwoniliśmy, ale nikt nie otwierał. Człowiek, który biznes prowadzi piętro niżej, powiedział nam, że „od pół roku nikt się tam nie pokazuje”. - A ludzie zdenerwowani tam nie zachodzą? - dopytywaliśmy. - Teraz już nie. Ale kilka miesięcy temu ludzie się tam dobijali - przyznał mężczyzna.
Reporterowi udało się jednak skontaktować z panem Karolem. W krótkiej rozmowie stwierdził, że firma zbankrutowała i nie ma z czego spłacać zobowiązań. Tłumaczył, że powodem był... niemiecki kontrahent, który nie płacił mu za usługi polskich pracowników. Więc on nie miał z czego im zapłacić. - Może pan pokazać jakiś pozew? Dowód na to? - zapytaliśmy.

- Nie, nie miałem do tego głowy - odpowiedział. O gorzowiankach mówi za to, że... „nie mają wcale racji”. - Ale mają wyroki, które tę rację potwierdzają! - dociskaliśmy. - Do tego też nie miałem głowy - odrzekł pan Karol. I winny się nie czuje.
Przekazaliśmy pani Łucji, że radca prawny radzi zawiadomić policję i prokuraturę (czytaj komentarz). To samo usłyszeliśmy zresztą w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. - Tak zrobimy. Mam nadzieję, że inne oszukane też się ujawnią. Może ich być nawet kilkadziesiąt, bo firma Kordis rekrutowała do pracy naprawdę wiele osób - powiedziała Czytelniczka. I dodała: - Ten pan zapłaci za naszą krzywdę. Nie odpuścimy!

KRZYSZTOF GRZESIOWSKI, znany gorzowski radca prawny i doktor nauk prawnych:
- Zacznę od tego, że sam fakt niepłacenia za wykonaną pracę jest podłością. Kibicuję więc Waszym Czytelniczkom. Jednak jeśli komornik nie znalazł u wierzyciela żadnego majątku, marnie widzę realne możliwości odzyskania zasądzonych przez sąd należności. Moja rada: zgłosić sprawę policji. Opisywany przez panie schemat działania wygląda mi, na pierwszy rzut oka, na oszustwo. A to już podpada pod prawo karne, a nie jest już tylko prywatnym rozliczeniem niewypłaconych wynagrodzeń.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.