Kłótnia o mistrzów. Na rondach ich brak
Radni zgodzili się na rondo Błękitni Kisielin. Rozgorzała dyskusja, że mały klub został wyróżniony, a Falubaz czy Stelmet już nie...
Najwięcej emocji w mieście wzbudzają… nazwy rond i ulic. Tak się dzieje na sesjach rady, tak się dzieje podczas rozmów mieszkańców. Ostatnio burzę wywołało nazwanie ronda imieniem Błękitnych Kisielin.
Nawet radny dzielnicy Nowe Miasto, Mariusz Rosik (PO) dziwił się: - Mamy teraz wielką Zieloną Górę, największe miasto w województwie, 140-tysięczne. Są w nim zespoły, osiągające sukcesy, mistrzostwa Polski, Europy, a nawet świata. I oni nie mają swoich rond czy ulic. A mała drużyna z Kisielina ma je mieć? To mi się nie podoba.
Radny dodaje, że sam grał w tej drużynie. Trener ściągał zawodników z innych miejscowości, bo miał ambicje.
- Pamiętajmy, że dziś nie jesteśmy już gminą - mówił M. Rosik. - Ta nazwa uwłacza Stelmetowi czy Falubazowi.
W uzasadnieniu projektu uchwały, który stanął na ostatniej sesji napisano: Błękitni Kisielin to drużyna piłkarska, która w latach 1989-1998 miała ogromny, pozytywny wpływ na życie mieszkańców ówczesnego Nowego Kisielina. Jej inicjatorami byli: Stanisław Łebek, Andrzej Piotrowski, Piotr Głuszak i Waldemar Siusta. Mała, wiejska drużyna, którą tworzyli przede wszystkim mieszkańcy, prężnie pięła się po szczeblach poszczególnych klas ligowych.
- Inicjatorem tej uchwały była rada sołecka, więc skoro sobie tak wymyśliła - zauważa Andrzej Brachmański (Zielona Razem). - Rozumiem, że są ważniejsze drużyny, ale akurat dla tej społeczności ta jest najważniejsza. Też miałem wątpliwości, ale rada sołecka mnie przekonała. W Zatoniu mieszkańcy chcieli mieć rondo Doroty Talleyrand i mają. Dlaczego teraz mamy odmówić?
Rondo z ładunkiem emocjonalnym
- Jestem przeciw, bo to otworzy worek dla innych klubów, drużyn, a mamy ich w mieście bardzo dużo - podkreślał radny Robert Górski (Zielona Razem).
- Nie sądzę, by tak było. A skoro ludzie tego chcą. Ojciec grał w drużynie, potem syn… Po co się mieszkańcom sprzeciwiać? - pytał Jacek Budziński (PiS). - Rozumiem też inne argumenty. Ale szanujmy wolę mieszkańców.
- Też grałem w tym klubie - przyznał Tomasz Sroczyński (Zielona Razem). - Warto popierać oddolne inicjatywy.
- Ty nie jesteś z Kisielina, więc to nie do końca miejscowa drużyna była. Tak jak w Ochli - dodał Jarosław Berent (Zielona Razem).
- Ale babcię miałem w Kisielinie - zauważył T. Sroczyński.
Zdaniem Tomasza Nestorowicza (SLD) nazwa, która niesie za sobą ładunek emocjonalny, jest jak najbardziej wskazana.
Kiedy przyszedł czas na głosowanie 12 radnych podniosło rękę na tak, czterech było przeciw, a pięcioro wstrzymało się od głosu. Nie zamknęło to jednak dyskusji na temat nazw rond i ulic.
Niech nazwy kojarzą się z miejscami
Co o nazwach myślą mieszkańcy?
- To faktycznie trochę śmieszne, że mała drużyna piłkarska, która już nie istnieje, ma swoje rondo, a mistrzowie świata nie - przyznaje Krystyna Gabryś - Malicka. - Ale z drugiej strony nazwy wymyślają mieszkańcy, więc skoro chcą, to ja się temu nie sprzeciwiam.
- Od lat to ciągle problem. Nie wszystkich da się zadowolić. Zawsze będą krytykanci - dodaje Renata Burdus. - Myślę, że dobrymi patronami rond są nasi mieszkańcy. Wielu jest zasłużonych. Przypomnijmy ich, zwłaszcza młodemu pokoleniu.
Zdaniem studenta Rafała Marczewskiego, patronami powinny zostawać osoby, działające w kulturze. One raczej nie wywołują tylu kontrowersji co politycy.
Podobnie uważa Iga Różańska: - Mamy w mieście ulicę Czesława Niemena, rondo Anny German, nie widzę przeszkód, by było rondo Anny Jantar, Ireny Jarockiej, Ireny Santor czy Zbigniewa Wodeckiego. Skoro mamy też bajkowe ulice Bolka i Lolka czy Królewny Śnieżki.
Według Seweryna Bajduły najlepiej byłoby ronda, przynajmniej te na wyjazdach z miasta, oznaczyć - jak już kiedyś proponowali radni - sołectwami, do których prowadzą np. rondo Przylep, rondo Łężyca. Ale wiadomo, że dziś nikt nie będzie istniejących nazw zmieniać. Może warto zastosować tę zasadę przy nowo budowanych rondach.
- Może warto pomyśleć o naszych sportowcach, ale i np. Michale Malitowskim, Urszuli Dudziak, Maryli Rodowicz, Joannie Brodzik, które przecież to osoby kojarzą się z naszym miastem - proponuje Irena Bałczyk.
Kilka miesięcy w radzie działała komisja ds. nazewnictwa ulic i rond. Wypracowała m.in. określone zasady pisowni, a także przygotowała listę propozycji (zgłoszeń mieszkańców, organizacji, stowarzyszeń). Jest ona ciągle otwarta.
Zdaniem prezydenta Janusza Kubickiego, ronda powinny się kojarzyć z miejscem np. rondo Huszczy powinno być w okolicy stadionu żużlowego, rondo czy ulica Anny Jantar w okolicy amfiteatru, rondo Lotników w okolicy lotniska lub szkoły Lotnik. Takie nazwy nosiłyby ze sobą walor edukacyjny i wskazywały na miejsce.