Kłodnica: Tłumy żegnały 10-letniego Filipa uduszonego w lubelskim hostelu przez matkę
Pogrążona w żałobie rodzina, bliscy, koledzy i koleżanki z klasy pożegnali 10-letniego Filipa. Do zabójstwa dziecka przyznała się jego matka. - W Kłodnicy nigdy nie było takiej tragedii - przyznają mieszkańcy. Powracają pytania: - Jak doszło do tej okrutnej zbrodni?
Żal, łzy, białe kwiaty i rzesze żałobników. We wsi Kłodnica w gminie Borzechów odbył się pogrzeb 10-letniego Filipa. Ciało chłopca znaleziono w piątek w hostelu w centrum Lublina.
- Czuję żal. Sam mam 7-letnie dziecko. Nie potrafię sobie wyobrazić, co w takiej sytuacji muszą czuć rodzice - przyznaje Jarosław. Filipa i jego rodzinę zna z widzenia. Na pogrzeb przyszedł z potrzeby serca. - Znaliśmy się. Nigdy nie sądziłam, że taka osoba może coś takiego zrobić - mówi Agnieszka, przyjaciółka rodziny. Z trudem powstrzymuje łzy.
W dniu pogrzebu Filipa mieszkańcy Kłodnicy zadają sobie pytanie: - Dlaczego dziecko musiało umrzeć?
- Nie otrzymamy odpowiedzi dzisiaj, bo jest to trudne. Przychodzimy jako ludzie wierzący, żeby powiedzieć, że Filip trafił tam, gdzie mu najlepiej. Do miejsca, gdzie ma poczucie bezpieczeństwa - powiedział w homilii ks. Piotr Stańczak, proboszcz parafii w Kłodnicy.
W pogrzebie wzięli udział mieszkańcy miejscowości i okolicznych wsi. Na czele pochodu żałobnego szły koleżanki i koledzy Filipa ze szkoły. Tego dnia dyrekcja zarządziła dzień wolny. Nabożeństwo żałobne w intencji 10-latka odbyło się w kościele, w którym przyjął Pierwszą Komunię Świętą i był ministrantem. Chłopca pożegnał jego ojciec Hubert. Na pogrzebie nie było matki. 38-letnia Monika S. przebywa w areszcie.
Filip trafił tam, gdzie mu najlepiej. Do miejsca, gdzie ma poczucie bezpieczeństwa
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień