Kłócą się jak Kargul i Pawlak
Państwo Deszcz mają kłopot. Nie mają dojazdu do swojej działki. - Ciężko dowieźć węgiel lub drewno - mówi pan Edward. Przeszkadza im... płot sąsiada.
- Z tyłu za domem mamy działkę, którą chciałem oddać córce. Mogłaby się tam wybudować. Ale tam nie ma dobrego dojazdu - tłumaczy pan Edward.
Przyznaje, że obecnie ma problemy z dowiezieniem węgla lub drewna na opał do swojego domu. - Jest tam dróżka przez las, jednak niewygodna. Najgorzej jest jak pada obficie deszcz. Wtedy ciężarówka tam nie przejedzie - opowiada mieszkaniec Bobrowic.
Jak można rozwiązać problem? Możliwe byłoby wykonanie dojazdu z drugiej strony działki. - Problem w tym, że jest tam zbyt wąsko, ponieważ płot sąsiada sięga daleko. Chciałbym, żeby go cofnął o kilka metrów - przyznaje starszy mężczyzna. Dodaje również, że działka, na której jest płot nie należy do sąsiada, tylko do urzędu gminy.
Zapytaliśmy wójta gminy Bobrowice, Marka Babula o wspomniany spór. - Jeśli chodzi o przynależność działek, to trzeba byłoby to sprawdzić w dokumentach. Pamiętam jednak, że kiedyś była tam kopalnia, osunęła się skarpa w kierunku pobliskiego jeziora, przez co jest tam mniej miejsca - wyjaśnia. Przyznaje również, że nie chce mieszać gminy w tę sprawę. - To spór między sąsiadami. Jak najlepiej go zażegnać? Wystarczy porozmawiać - podkreśla wójt.
O wspomniany płot zapytaliśmy również jego właściciela. - Nigdy mi nie wspominali o tym, że mają problem z dojazdem. Ponadto sami zagrodzili swoją działkę w taki sposób, że wędkarze nie mają przejścia do jeziora - opowiada.
- Jeśli on cofnie płot, to ja przesunę swoje ogrodzenie - wtóruje pan Edward. Sąsiedzi się denerwują. - Im wszystko przeszkadza. A to gruszka jest za blisko płotu i owoce spadają na ich stronę. Denerwują ich kozy, bo śmierdzą. Przecież to wieś. Gospodarskie zwierzęta - irytuje się mężczyzna.
Te, wydawać by się mogło, błahe spory przypominają komedię „Sami swoi”. A można byłoby je zażegnać. Jak? Zacząć choćby od tego zdania: „Sąsiad, podejdź no do płota!”.