Pracę stracić mają wszyscy zatrudnieni, łącznie 64 osoby. - Jesteśmy zrozpaczeni - wyznaje nam jeden z pracowników sanatorium Modrzew.
Do Powiatowego Urzędu Pracy w Inowrocławiu wpłynęło pismo Związku Zawodowego „Budowlani” o zamiarze przeprowadzenia zwolnienia grupowego w sanatorium Modrzew w Inowrocławiu.
Pracę stracić mają wszyscy zatrudnieni pracownicy, łącznie 64 osoby.
- Jesteśmy zrozpaczeni. Wielu z nas z firmą związanych jest niemal od zawsze. Nie wyobrażamy sobie pracy w innym zawodzie - wyznaje nam jeden z pracowników.
Sytuacja prawna sanatorium jest niezwykle skomplikowana. Właścicielem zakładu są dwa związki zawodowe, a miasto Inowrocław jest właścicielem obiektu. Strony od lat są w sporze prawnym. Niełatwo więc o porozumienie.
- Podjęliśmy bardzo trudną decyzję o zwolnieniach grupowych w związku z rozpoczętym procesem likwidacji sanatorium spowodowanym brakiem tytułu prawnego do nieruchomości - tłumaczy Zbigniew Janowski, przewodniczący Związku Zawodowego „Budowlani”.
Przekonuje, że miasto nie chciało się zgodzić na ustanowienie takiego tytułu. Ponadto żądało zapłaty odszkodowania za bezumowne używanie nieruchomości w wysokości, jak podkreśla przewodniczący - „przekraczającej możliwości finansowe sanatorium” (mowa jest o kwocie aż 2,8 mln zł za okres od stycznia 2003 roku do czerwca 2016 roku).
Nie muszą stracić pracy
Tymczasem Jarosław Hejenkowski z inowrocławskiego ratusza przekonuje, że odpowiedzialność za prowadzenie działalności gospodarczej w Modrzewiu spoczywa na za-kładzie, który jest własnością dwóch związków zawodowych. - Miasto nie ma z tym żadnego związku - podkreśla.
I kontynuuje: - Miasto odzyskało swoje nieruchomości, gdyż mieliśmy do czynienia z sytuacją karygodną: zajęcia czyjejś nieruchomości, zarabiania na jej bezprawnym użytkowaniu, a następnie oburzaniu się, że właściciel śmie żądać zaległych opłat lub oddania prawa do dysponowania nią.
Tłumaczy, że rozstrzygnięcie przetargu w sprawie Modrzewia jest planowane na drugą połowę września.
- Ludzie zatrudnieni w sanatorium nie muszą tracić pracy. Związki zawodowe mogą wynegocjować zatrudnienie dla dotychczas tam pracujących z nowym właścicielem. Ale nie chcą. Ich szefowie szukają winnych wokół siebie, a powinni sami uderzyć się w piersi, tym bardziej że są również związkowcami - komentuje Hejen-kowski.
Szansa na porozumienie?
Zbigniew Janowski zapewnia nas, że związek zwrócił się po raz kolejny do prezydenta Inowrocławia z propozycją zawarcia porozumienia.
- W sytuacji gdyby miasto Inowrocław wydzierżawiło związkowi nieruchomości do czasu przejęcia pracowników przez nowego nabywcę, związek gotowy jest prowadzić dalszą działalność sanatoryjną, sprawować zarząd nad budynkiem i jego terenami przyległymi oraz nie dokonywać zwolnień pracującego tam personelu, wstrzymując rozpoczętą już procedurę zwolnień grupowych - podkreśla.
Słowa te oburzyły urzędników ratusza. Przekonują, że związki nie skierowały żadnej oferty w sprawie wydzierżawienia tego obiektu. - Nie można więc poważnie traktować ich kolejnych pisanych na kolanie pomysłów - komentuje Hejenkowski.
- Nie ulegamy szantażowi tych, którzy bezumownie zajmują nieruchomości, osiągają dochody z jej użytkowania i odmawiają zapłaty zaległych opłat, a jednocześnie, poprzez medialne naciski, oczekują usankcjonowania ich statusu poprzez uznanie za „zarządcę” i „dzierżawcę” - dodaje urzędnik.
Do sprawy wrócimy.