Kleszcz - groźny wróg wielkości ziarnka maku

Czytaj dalej
Liliana Bogusiak-Jóźwiak

Kleszcz - groźny wróg wielkości ziarnka maku

Liliana Bogusiak-Jóźwiak

Wiele osób po powrocie ze spaceru zauważyło wbitego w skórę kleszcza. Tych niebezpiecznych krwiopijców jest więcej niż w poprzednich latach. ,,Sprzedają” nam też z roku na rok coraz więcej groźnych chorób. Tylko zakażeń boreliozą, kleszcze spowodowały w ubiegłym roku dwa razy więcej niż rok wcześniej.

Miliony czy miliardy?

Populacja kleszczy z roku na rok jest liczniejsza.

- Mnożą się, bo sprzyjają im warunki pogodowe i to, że w przyrodzie nie mają naturalnych wrogów - mówi Hanna Kantor, dyrektor firmy zajmującej się dystrybucją środków na kleszcze. - Mógłby przetrzebić je silny, trwający co najmniej kilka dni mróz i susza, a tych ostatnimi laty jak na lekarstwo. Toteż nie zdziwmy się, gdy spotkamy tego pajęczaka w lutym czy w grudniu, gdy temperatura będzie wynosić powyżej 5 stopni Celsjusza.

Ale kolejna wiadomość jest jeszcze gorsza.

W populacji kleszczy coraz więcej jest osobników będących nosicielami groźnych chorób: boreliozy i kleszczowego zapalenia mózgu. Szacuje się, że nosicielem boreliozy jest średnio co trzeci kleszcz.

Niektórzy badacze zwracają też uwagę, że w niektórych rejonach kraju, np. w Puszczy Niepołomickiej, nosicielami boreliozy może być aż 70 proc. tych pajęczaków. Nigdy nie wiemy, który jest aż tak niebezpieczny, więc przed każdym musimy się maksymalnie zabezpieczyć, a każdego, który wbije się nam w skórę, traktować musimy jak wroga i natychmiast zlikwidować.

Okazji do spotkania kleszcza też mamy więcej niż kiedyś. Jesteśmy bardziej mobilni, więcej czasu spędzamy w plenerze, na spacerach z psem, joggingu czy rowerowych wycieczkach. Przed kleszczami nie zabezpieczamy się choćby tak, jak robi to rolnik wychodząc w pole.

- Postępujemy wręcz, jakbyśmy chcieli złapać kleszcza - irytuje się dr Piotr Krawczyk, kierownik zakaźnej izby przyjęć w szpitalu im. Biegańskiego w Łodzi. - Chodzimy po chaszczach nieodpowiednio ubrani, nie kontrolujemy skóry po powrocie do domu, wypuszczamy w wysokie trawy i zarośla nasze psy i koty, a gdy wrócą, nie sprawdzamy, czy czasem nie przyniosły nam pajęczaka.

Największym grzechem jaki popełniamy jest to, że po powrocie do domu nie kontrolujemy własnego ciała. Kleszcz ma na nim miejsca, które do żerowania wybiera chętniej niż inne. Lubi te, w których skóra jest najcieńsza, wydzielany jest obficie pot i feromony.

Najchętniej kłuje w tzw. dół podkolanowy, pod ramionami, w kark oraz u nasady włosów. Ale nie tylko. Lekarze wyjmowali łodzianom pajęczaki, które wbiły się w piersi i miejsca intymne. Jeden z lekarzy wspomina, że na dyżur do szpitala zgłosiła się ostatnio pacjentka, która dzień wcześniej wybrała się do lasu w krótkiej spódnicy, pod którą miała stringi. Posiedziała na trawie, a dzień później mąż zauważył w jej miejscu intymnym opitego krwią kleszcza.

Kleszcze: piją krew, oddają zarazki

Kleszcz ma trzy stadia rozwoju: larwa, nimfa i dorosły osobnik. We wszystkich trzech jest dla nas niebezpieczny. Jego wielkość oscyluje pomiędzy rozmiarem ziarnka maku a trzema milimetrami średnicy. Dopiero gdy osobnik napije się krwi, łatwiej go dostrzec gołym okiem. Gdy już wbije się w skórę, pompuje krew, oddając nam bakterie, których jest nosicielem.

Gdy ,,sprzeda” nam krętka borelli, po kilku dniach pojawiają się objawy podobne do grypy: gorączka, bóle głowy, mięśni, uczucie rozbicia. U połowy zarażonych może pojawić się rumień zwany wędrującym, który rozchodzi się promieniście i z dnia na dzień jest większy. Po kolejnym tygodniu wirus przenika do ośrodkowego układu nerwowego i wywołuje w nim stan zapalny.

Druga, neurologiczna faza choroby, której towarzyszą nudności, wymioty, drgawki, niedowłady i porażenia mięśni, częściowa lub całkowita utrata świadomości lub przytomności czy śpiączka może wystąpić u około 30 procent chorych.


_________________________________________________________________________________


_________________________________________________________________________________
Borelioza może nawet doprowadzić do śmierci lub pozostawić po sobie trwałe następstwa: niedowłady, zaburzenia czucia, nerwobóle. Na boreliozę szczepionki nie ma, a to, że raz na nią zachorowaliśmy, nie oznacza, że nie możemy zachorować ponownie. Nieleczona borelioza rozwija się bardzo powoli i prowadzi do wielu nieodwracalnych zmian w stawach, na skórze i w układzie nerwowym.

Jedni, widząc pajęczaka wbitego w skórę, chwytają za kleszczo-łapki, inni za lasso. Są też tacy, którzy kleszcza (tego nie polecamy) smarują masłem lub ucinają przy skórze.

Kleszcza, który wbił się nam w skórę, musimy usunąć jak najszybciej, aby - pompując naszą krew - nie „sprzedał” nam chorobotwórczych bakterii, których jest nosicielem, a które mogą spowodować, że zachorujemy na boreliozę lub kleszczowe zapalenie mózgu.

Wśród wielu sposobów, które można znaleźć w internecie, zdecydowanie odradzamy metody typu „wyciąć kleszcza z kawałkiem skóry”, smarowanie go masłem, olejem lub spirytusem. Obcinania go przy skórze też należałoby zabronić. Podrażniony kleszcz szybciej przekaże nam bakterie, niż my w ten sposób się od niego uwolnimy.

Profilaktyka: Jak się przed nimi chronić?

Wybierając się na spacer do parku lub do lasu, pamiętajmy o odpowiednim ubraniu. Bluzka z długim rękawem, spodnie i kapelusz pomogą chronić skórę przed pajęczakiem. Jeśli nasze ubranie będzie w jasnym kolorze, najlepiej w białym, to mamy większą szansę zauważyć kleszcza i zareagować, zanim przedostanie się do skóry. Po każdym powrocie ze spaceru dokładnie obejrzyjmy swoje ciało, szczególną uwagę zwracając na miejsca takie jak: pachwiny, pachy, okolice za uszami i pod kolanami. Jeśli planujemy spędzić czas na świeżym powietrzu bez obaw o swoje zdrowie, to rozważmy szczepienie przeciwko wirusowi odkleszczowego zapalenia mózgu. Szczepionka podawana jest w trzech dawkach według schematu dobranego przez lekarza i pozwoli uniknąć niebezpiecznych dla zdrowia skutków zakażenia wirusem przenoszonym przez kleszcze.

Ochrona przed kleszczami. Poznaj naturalne preparaty

Kleszcze nie lubią:

Jak usunąć kleszcza?

Pajęczaka usuwamy specjalnym przyrządem. Należy chwycić go tuż przy skórze i usunąć w całości, gdyż pozostawienie jego części gębowej może grozić poważnymi powikłaniami. Po sprawdzeniu, czy żadna część pajęczaka nie została w skórze, musimy zdezynfekować miejsce wkłucia. Jeśli sami nie potrafimy usunąć owada, to zgłośmy się do lekarza. Konsultacja jest konieczna również, gdy w miejscu ukąszenia pojawił się rumień. Jeśli w miejscu, w które wbił się kleszcz, powstał stan zapalny, to lekarz zapisze nam antybiotyk i skieruje do chirurga. Pacjent, który na skierowaniu ma adnotację „pilne”, zostanie przyjęty w ciągu 14 dni.

Antykleszcz. Działa na zasadzie pompki ssącej. Powstała w końcówce pompki próżnia powoduje „wyssanie” kleszcza ze skóry i nie pozostawia żadnych części pasożyta w ciele człowieka. Przyrząd jest najbardziej skuteczny we wstępnym okresie wczepiania się kleszcza w skórę.

Spray do usuwania kleszczy. Aerozol z zaworem umożliwiającym aplikację ściśle określonej dawki zamraża kleszcza natychmiast, powodując wycofanie aparatu gębowego z ciała żywiciela. Trzeba wycelować końcówkę rurki dozującej, umieszczonej u góry pojemnika, w część głowową kleszcza wbitą w skórę nosiciela. Spryskać, aż strumień się zatrzyma. Do skutecznego zabicia kleszcza niezbędne jest od 1 do 3 rozpyleń.

Chwycić kleszcza za pomocą pęsety. Lekko poruszyć na boki i usunąć. Zdezynfekować miejsce po usunięciu kleszcza.

Kleszczo-łapki. Haczyki do wykręcania kleszczy. Wystarczy podsunąć je tak, aby pajęczak znalazł się w szczelinie. Następnie obrócić je wokół własnej osi i wyjąć kleszcza. W opakowaniu znajduje się duży haczyk do kleszczy dużych rozmiarów i mały do małych.

Pęseta do sprawnego usuwania kleszczy. Powinno się nią usuwać kleszcze ruchem zdecydowanym, ale - jak informuje producent - delikatnie.

Konstrukcja lassa, które zakłada się na pajęczaka wbitego w skórę i zaciąga, umożliwia jego usunięcie.

Ciekawostka: dlaczego kleszcza nazywamy kleszczem?

Wynika to z budowy jego hypostomu, części najeżonej kolcami i przypominającej harpun, którą można porównać do kołka rozporowego. Tę część kleszcz wsuwa w ciało. Dodatkowo pajęczak cementuje go w skórze specjalną wydzieliną. Kiedy próbujemy go wyciągnąć, kolce hypostomu zakleszczają się w skórze, chroniąc pajęczaka przed odpadnięciem, zanim skończy posiłek. Dlatego najskuteczniejszą metodą usuwania kleszcza jest takie go uchwycenie, aby się nie rozerwał (bo wtedy patogeny dostaną się do organizmu) i takie skręcanie, aby znajdujące się na hypostomie kolce owinęły się wokół niego, i wysunięcie krwiopijcy ze skóry.

Liliana Bogusiak-Jóźwiak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.