"Kler" budzi kontrowersje. Czy polski Kościół oczyści się w końcu z pedofilów w sutannach?
Skandale pedofilskie od lat niszczą Kościół na całym świecie. Jednak o ile w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Irlandii czy Australii ujawniono prawdę o gwałtach duchownych na nieletnich i rozliczono się z tym tematem, o tyle w Polsce Kościół wciąż się przed tym zamyka. Wciąż jest to temat tabu. Szansą może być jednak wyrok poznańskiego sądu.
To może być przełomowy wyrok. Za niespełna dwa tygodnie dowiemy się czy Towarzystwo Chrystusowe z Puszczykowa będzie musiało zapłacić Katarzynie milion złotych odszkodowania za czyny pedofilskie, których w przeszłości dopuścił się wobec niej ksiądz Roman. Gdyby tak się stało, mógłby to być pierwszy krok w kierunku rozliczenia się polskiego Kościoła z pedofilią.
O sprawie księdza Romana pisaliśmy w „Głosie” już w styczniu 2017 roku. W latach 2006-2007 między nim a Katarzyną doszło do co najmniej kilkudziesięciu stosunków. Dziewczynka miała wtedy 13-14 lat. W 2008 roku mężczyzna trafił do aresztu do aresztu. Niedługo później prokuratura zarzuciła duchownemu co najmniej kilkadziesiąt stosunków seksualnych z uczennicą, całowanie jej w intymne miejsca czy namawianie do wzajemnych pieszczot.
Zobacz też: Sąd w Poznaniu: Zakon Chrystusowców ma zapłacić 1 mln złotych zadośćuczynienia ofierze księdza pedofila Romana B.
W 2009 roku zapadł pierwszy wyrok. Chociaż prokuratura domagała się pięciu lat więzienia, sąd orzekł karę ośmiu lat za kratkami. Ksiądz-pedofil dostałby najsurowszą karę, czyli 12 lat więzienia, ale stwierdzono u niego ograniczoną poczytalność. Jednak w 2010 roku sąd odwoławczy zmniejszył wyrok do czterech lat więzienia. W połowie 2012 roku, po odbyciu kary, ksiądz wyszedł na wolność i zamieszkał w domu Chrystusowców w Puszczykowie pod Poznaniem. Zgromadzenie zapewniało, że nie ma kontaktu z wiernymi, ale wiadomo, że m.in. odprawiał msze.
Skrzywdzona przez niego dziewczynka, dziś pełnoletnia kobieta, skierowała pozew do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Od zgromadzenia Chrystusowców, zwierzchników Romana B., domagała się 3 mln złotych zadośćuczynienia oraz dożywotniej renty.
W styczniu 2018 roku poznański Sąd Okręgowy wydał wyrok nakazujący zapłacić Towarzystwu Chrystusowemu odszkodowanie w wysokości miliona złotych na rzecz ofiary księdza Romana. O sprawie jako pierwsza poinformowała „Gazeta Wyborcza”. Od wyroku odwołał się adwokat Krzysztof Wyrwa, pełnomocnik Chrystusowców, który uważa, że zakon nie powinien ponosić odpowiedzialności za czyny księży. W czwartek w poznańskim Sądzie Apelacyjnym odbyła się rozprawa odwoławcza. Ostatecznie sąd nie wydał wyroku, lecz odroczył jego ogłoszenie na 2 października.
Roman B. to jedynie początek
Przypadek księdza Romana jest zaledwie jednym z wielu w Polsce. Jedną z najgłośniejszych historii była sprawa arcybiskupa Juliusza Paetza. W 2002 roku media ujawniły oskarżenia kierowane pod jego adresem o molestowanie seksualne kleryków. Chociaż Juliusz Paetz temu zaprzeczał, złożył rezygnację ze stanowiska metropolity poznańskiego. Niedługo później Watykan nałożył na niego zakaz udzielania sakramentów święceń i bierzmowania, głoszenia kazań, konsekrowania kościołów i ołtarzy czy przewodniczenia publicznym uroczystościom, który został zdjęty w 2010 roku. Juliusz Paetz do dzisiaj jest duchownym i uczestniczy w życiu religijnym.
W 2013 roku za molestowanie seksualne 9-letniego chłopca i robienie mu pornograficznych zdjęć na trzy lata więzienia został skazany ksiądz Waldemar B., były wikary i nauczyciel religii w parafii w Wysokiej pod Piłą. Ksiądz został skazany za czyny sprzed 2005 roku. Był wtedy wikariuszem w bydgoskiej parafii Matki Boskiej Fatimskiej. Zaprzyjaźnił się z jedną z rodzin, którzy zaufali mu na tyle, że pozwalali swojemu małemu synowi nocować czasem u księdza, a nawet wyjeżdżać z nim na wakacje.
Niedawno, bo w ubiegłym roku, opisywaliśmy w „Głosie Wielkopolskim” historię Szymona z Chodzieży. 31-letni obecnie mężczyzna opowiadał nam, jak przez kilkanaście lat był wykorzystywany seksualnie przez księdza.
– Zaczęło się w 2001 roku, wtedy ksiądz przyszedł do parafii. Najpierw były takie „podśmiechujki” z jego strony, podszczypywał mnie w pośladki, łapał za przyrodzenie. Niby takie żarty. Dla mnie było to i śmieszne, i dziwne. Byłem dzieckiem, nie miałem skończonych 15 lat
– mówił.
To był dopiero początek. Przez kolejne lata ksiądz kazał się masturbować, a nawet miał gwałcić Szymona. Sprawą zajęła się poznańska prokuratura. Postępowanie wszczęła też poznańska kuria. Księdzu nie zakazano odprawiania mszy i nie nałożono na niego jeszcze żadnych kar.
Przy okazji kolejnych pedofilskich skandali polski Kościół zazwyczaj niechętnie się na ten temat wypowiada. Jeszcze rzadziej słychać z jego strony głosy o konieczności rozliczenia Kościoła z pedofilii wśród księży.
Krokiem na przód może być interaktywna mapa ukazująca liczbę księży-pedofilów. Powodem tworzenia mapy, na której zostaną także wskazane ofiary duchownych, jest właśnie postawa kościoła oraz niektórych polityków. Jej inicjatorzy przypominają, że w rejestrze pedofilów przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma księży popełniających tego typu przestępstwa.
Zobacz też: Księża - pedofile trafią na mapę ukazującą skalę przestępstw seksualnych w polskim Kościele
Problem pedofilii wśród duchownych ma być też nagłaśniany poprzez powstające na ten temat filmy. Od jakiegoś czasu nad filmem dokumentalnym o pedofilii w polskim Kościele pracuje Tomasz Sekielski. Pieniądze na jego realizację zbiera jednak w internecie, a film ma być dostępny za darmo na YouTube. Duże stacje telewizyjne odmówiły bowiem sfinansowania projektu. Możliwe, że z powodu... wpływów, jakie obecnie ma mieć Kościół.
Kolejnym głosem w debacie o pedofilii wśród księży jest wchodzący na ekrany polskich kin film „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. Ukazuje on obraz duchownych jako rozpustników żądnych pieniędzy, alkoholu lub seksu. Już teraz wzbudza on duże kontrowersje, zwłaszcza wśród obrońców Kościoła.
Pedofilia była na całym świecie. Ale świat się z nią rozlicza
O ile w Polsce już teraz jest głośno z powodu filmu „Kler”, o tyle prawdziwe trzęsienie ziemi wywołały w Stanach Zjednoczonych publikacje dziennikarzy „Boston Globe”. Cała historia została ukazana w filmie „Spotlight”.
W 2002 roku dziennikarze „Boston Globe” ujawnili gigantyczną skalę pedofilii w archidiecezji bostońskiej. Przestępstw dopuściło się ponad 200 księży. Przez długi czas były one tuszowane przez najwyższych hierarchów diecezji na czele z arcybiskupem Bernardem Lawem, który zadbał o to, by poszczególni księża-pedofile byli przenoszeni do różnych parafii. Dopiero po publikacji „Boston Globe” zaczęło się zgłaszać coraz więcej poszkodowanych, nie tylko z samej diecezji bostońskiej.
Przez kolejne lata ujawniali się poszkodowani w całych Stanach Zjednoczonych. Poszczególne diecezje były zmuszone wypłacać gigantyczne odszkodowania, przez co część z nich w ogóle upadła. Po raz kolejny Stany Zjednoczone zostało zszokowane w lipcu tego roku, kiedy to kardynał Theodore McCarrick, były biskup Waszyngtonu, odszedł z Kolegium Kardynalskiego. Miesiąc wcześniej okazało się, że w przeszłości molestował nieletnich. Sam duchowny zaprzecza oskarżeniom.
Jeszcze większy szok mieszkańcy USA przeżyli w sierpniu tego roku, kiedy ujawniono prawie 900-stronicowy raport sporządzony przez wielką ławę przysięgłych, który ukazywał pedofilię duchownych w Pensylwanii. W raporcie wymienionych było 301 księży, którzy dopuścili się pedofilii. Ofiar miało być ponad 1000. Jeden z księży zgwałcił nawet półtoraroczną dziewczynkę. Inny dopuszczał się gwałtów w konfesjonale, zaś jeszcze inni zmusił swoją ofiarę do aborcji. Autorzy raportu bez żadnych wątpliwości stwierdzili, że najwyżsi hierarchowie diecezji o wszystkim wiedzieli i ukrywali prawdę.
Z kolei w grudniu 2017 roku swój raport ogłosiła komisja królewska, która badała przypadki pedofilii duchownych w Australii. W ciągu ostatnich lat w tym państwie o pedofilię podejrzewano 7 procent tamtejszych księży. Natomiast w ostatnich dekadach Kościół katolicki w Australii wypłacił ofiarom ponad 260 mln dolarów australijskich odszkodowania. Po ujawnieniu skali pedofilii Kościół australijski sam wprowadził reformy, które mają zapobiec lub ograniczyć podobne przypadki w przyszłości.
Echa pedofilskiego skandalu w Australii wciąż się jednak odbijają. W kwietniu tego roku przed sąd trafił kardynał George Pell, który był oskarżany o liczne przestępstwa seksualne. Co więcej od 2014 roku sprawował jedną z najważniejszych funkcji w Watykanie – był prefektem sekretariatu ds. gospodarczych Watykanu. Zaledwie miesiąc później arcybiskup Adelajdy Philip Wilson został skazany za tuszowanie przypadków molestowania w latach 70.
Ogromna skala pedofilii miała również miejsce w Irlandii, która przez ostatnie lata przeszła dużą przemianę. Z kraju bardzo katolickiego stała się państwem, w którym stosunek do duchowieństwa drastycznie się zmienił. A wszystko z powodu raportu sporządzonego przez specjalną komisję rządową i opublikowanego w 2009 roku, który stwierdzał, że irlandzcy księża-pedofile dopuszczali się biczowania, kopania, podpalania, dźgania czy szczucia psami wobec swoich ofiar. Ponadto były one też na masową skalę molestowane i gwałcone.
– Błagam Pana o przebaczenie za te grzechy, za zgorszenie i zdradę
– modlił się jeszcze w sierpniu papież Franciszek, który przebywał w Irlandii podczas dwudniowego Światowego Spotkania Rodzin. Niezależnie od tego, stosunek Irlandczyków do Kościoła od lat pozostaje taki sam.
Kilka miesięcy temu głośno było też o sytuacji w Chile, gdzie do dymisji podali się wszyscy 34 biskupi. Watykański wysłannik potwierdził, że dopuszczali się oni przestępstw seksualnych wobec nieletnich, które były stale ukrywane. Do pedofilii dochodziło także we Włoszech, gdzie głośno było o przypadku proboszcza parafii w miejscowości Calenzano, który został przyłapany na molestowaniu 10-letniej dziewczynki w samochodzie.
Z pedofilskimi skandalami wśród duchownych musiały zmagać się również Niemcy. Zaledwie kilka dni temu dziennik „Der Spigel” podał informację, że badanie zlecone przez Konferencję Episkopatu Niemiec ujawniło, iż tamtejsi księża w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wielokrotnie wykorzystywali seksualnie dzieci. Łącznie, w latach 1946 – 2014 ponad 1600 duchownych miało wykorzystać seksualnie ponad 3600 dzieci. Kościół niemiecki był kolejnym, który musiał za to wypłacić gigantyczne odszkodowania.
Do dziś jednym z największych skandali jest sprawa ojca Marciala Maciela Degollado, założyciela Legionów Chrystusa. W 2010 roku Watykan sam przyznał, że Marcial Maciel dopuszczał się masowej pedofilii. Pierwsze oskarżenia wobec niego pojawiły się jeszcze w latach 50., choć oficjalne skargi do Watykanu zaczęły trafiać dopiero w latach 90. Sam Degollado miał mieć co najmniej troje dzieci. O pedofilskich czynach Marciala Maciela miał wiedzieć m.in. Jan Paweł II, któremu przeciwnicy zarzucają, że „krył” oprawcę. Obrońcy papieża z Polski wskazują za to, że Jan Paweł II z racji podeszłego wieku nie znał wszystkich informacji o założycielu Legionów Chrystusa.
Skandale pedofilskie na światową skalę miały miejsce także z udziałem polskich duchownych. Głośnym echem odbiła się sprawa byłego arcybiskupa i nuncjusza apostolskiego Józefa Wesołowskiego, który był oskarżany o pedofilię i posiadanie dziecięcej pornografii. Wesołowski został wydalony ze stanu duchownego i oczekiwał na proces w Watykanie. Ostatecznie się go nie doczekał. Zmarł w 2015 roku.
W dalszej części artykułu:
- rozmowa z adwokatem Arturem Nowakiem, pisarzem, publicystą i współautorem książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos”,
- rozmowa z mec. Krzysztofem Wyrwą, pełnomocnikiem Towarzystwa Chrystusowego.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień