Klatkę podpalono. Nikt nie usłyszał zarzutów
Toruńska prokuratura uznała, że brakuje dowodów na oskarżenie 24-latka, którego część mieszkańców wskazywała jako sprawcę podpalenia.
Nikt, łącznie z biegłym sądowym z dziedziny pożarnictwa, nie ma wątpliwości, że 1 listopada 2015 roku w bloku socjalnym przy ul. Olsztyńskiej 116 doszło do celowego podpalenia. Tyle, że sprawców zaprószenia ognia do dziś nie ustalono i nie ukarano.
W nocy z soboty na niedzielę lokatorów bloku obudził hałas. - Zaczęło się od huku. Obudziły nas wystrzały, jakby ktoś odpalał petardy. Potem okazało się, że to strzelały liczniki - relacjonowała Katarzyna Guzek. - Otworzyłam drzwi, a tam kłęby dymu! Ogarnęła nas panika, bo mieszkamy na trzecim piętrze. Mąż zaczął się dusić. Najbardziej bałam się o mojego niepełnosprawnego brata.
Strażacy zgłoszenie przyjęli o godz. 3.46. Już po pięciu minutach trzy wozy bojowe były na miejscu. Paliła się rozdzielnia elektryczna wraz z licznikami. Strażacy ugasili ogień, ale musieli też zająć się bardzo silnie zadymioną klatką schodową. Dym był gęsty, czarny i toksyczny, bo paliła się izolacja przewodów. Przedostawał się do mieszkań. - Klatkę oddymiliśmy dzięki otwarciu włazu dachowego i użyciu wentylatora. Akcja trwała ponad dwie godziny - relacjonował Andrzej Sero-czyński, rzecznik toruńskich strażaków.
Kilka osób trafiło do szpitala, w tym małe dzieci. Strażacy w dokumentacji odnotowali: celowe zaprószenie ognia.
Dochodzenie w tej sprawie prowadził Komisariat Policji Toruń-Rubinkowo. Funkcjonariusze przesłuchali wielu świadków. Część z nich twierdziła, że ogień zaprószył znany mieszkańcom bloku 24-letni mężczyzna.
- Mężczyźnie przedstawiliśmy zarzut zniszczenia mienia przez podpalenie. Jednak prokuratura umorzyła tę sprawę uznając, że zebrany przez nas materiał dowodowy był niewystarczający do oskarżenia 24-latka - mówi Wioletta Dąbrowska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Prokurator Maciej Rybszleger, szef Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód to potwierdza. - Część przesłuchanych świadków faktycznie wskazywała na 24-latka, ale inni - wręcz odwrotnie. Najmocniejszym argumentem przygotowanym przez policję jest zeznanie jednej osoby, która mówi o tym, że tuż przed zadymieniem widziała 24-latka, w towarzystwie innych osób, wchodzących do klatki. To zdecydowanie za mało, by kierować przeciwko komuś oskarżenie - podkreśla prokurator. - Monitoring tej klatki schodowej nie obejmował. Nie było więc nagrania, które mogłoby coś wnieść do sprawy.
Klatka socjalnego bloku została już wyremontowana. Na razie na koszt Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Od początku jednak zakład zaznaczał, że szkodę zgłosi do ubezpieczyciela i że przynajmniej wymiana rozdzielni elektrycznej sfinansowana powinna zostać z odszkodowania.
Po listopadowym koszmarze mieszkańcy ul. Olsztyńskiej 116 i 116a wcale nie czują się bezpieczni.
- Od tego czasu powtarzały się u nas podpalenia boksów ze śmieciami. W nocy, i za dnia. Nie wiemy, kto i dlaczego to robi. Z głupoty, z nudy, czy żeby realnie zaszkodzić - mówią mieszkańcy bloku. - Poza tym, powtarzało się tu też odpalanie petard, grubo po Nowym Roku. W naszym odczuciu chuliganeria, bo takich, niestety, tu nie brakuje, po prostu czuje się bezkarna.
O zaprószaniu ognia w śmietnikach i petardach informowany był dzielnicowy Straży Miejskiej.
Autor: (mo)