Oszuści podszywają się pod Eneę. Mówią, że gwarantują stałą cenę przez 5 lat. Trzeba tylko podpisać nową umowę. A to oznacza... dwie faktury do płacenia.
Panią Ewę z bydgoskiego Szwederowa rzekomy przedstawiciel Enei odwiedził w środę około godz. 19. - Bardzo młody chłopak miał na szyi identyfikator. Machnął mi przed nosem książeczką z taryfą opłat za prąd. Powiedział, że ceny nie zmienią się przez pięć lat, jeśli podpiszę nową umowę. Domagał się, bym mu pokazała ostatni rachunek za prąd. Rozmawialiśmy w progu mieszkania. Ponieważ nie miałam czasu, grzecznie pana przeprosiłam. Nie słuchałam, co ma mi więcej do powiedzenia - opowiada nasza Czytelniczka.
Bardzo trudno wyplątać się z nowej umowy
Podobne sygnały przekazali nam także nasi internauci na Facebooku.
Kilku mieszkańców Osiedla Leśnego w Bydgoszczy sygnalizowało, że w środę wczesnym popołudniem odwiedził ich człowiek, który proponował warunki zmian w umowie za prąd. Twierdził, że opłaty nie będą wyższe przez następne 5 lat.
Pani Sandra pisze: „Uważajcie na nich!! Jakiś czas temu w Aleksandrowie również taki ktoś chodził i moja babcia, niestety, dała się nabrać. Wszystko udało się odkręcić, ale wszelkie numery na umowie potrzebne do wypowiedzenia były praktycznie nieczytelne, tak samo jak dane i podpis tego pana!”.
Pani Kamila dodaje: „Oj, uważajcie. Moja świętej pamięci mama taką umowę podpisała i miała dwie faktury. Już się o tym nie dowiedziała. Na szczęście, ale zachodu było co niemiara z tymi rachunkami. Jak siostra wysłała akt zgonu, to jej chcieli wcisnąć prąd z tej firmy, ale sobie nie dała”.
Z kolei pan Kamil jest zdania, że może prąd z nowej firmy będzie tańszy, ale za to do domu będą przychodzić dwie faktury. „Od nowej firmy za sprzedaną energię oraz druga z obecnej firmy energetycznej (Enea/ Energa). Uważajcie, co podpisujecie. Wciskają dodatkowe ubezpieczenie, z którego mają największą prowizję! Mówią, że ubezpieczenie jest darmowe, a takowe wcale nie jest. Nie warto wpuszczać do domu żadnych osób z ulicy” - podsumowuje nasz internauta.
Podobne sygnały o oszustach dotarły do nas także m.in. z Koronowa, Inowrocławia, Janikowa i Białych Błot.
W domu odwiedza tylko inkasent albo technik
Piotr Ludwiczak, koordynator ds. komunikacji Biura Public Relations, przyznaje, że firma otrzymuje sporo sygnałów od klientów o nierzetelnych przedstawicielach handlowych. Pukają oni do drzwi wielu osób, sugerując, że działają w imieniu Enei lub w porozumieniu z tą firmą.
Wykorzystują to, że dla wielu osób określenia typu „pan z energetyki”, „z elektrowni” lub „z zakładu energetycznego” kojarzą się jednoznacznie z Eneą. - Tymczasem akwizytorzy ci zwykle reprezentują zupełnie inne firmy, które w żaden sposób nie są związane z Eneą i namawiają do zmiany sprzedawcy prądu - a więc podpisania nowej umowy, na nowych warunkach i z innym podmiotem. Problem nieuczciwych sprzedawców nie dotyczy tylko Enei, ale wszystkich renomowanych firm energetycznych w Polsce - mówi Piotr Ludwiczak.
Jak dodaje, Enea nie prowadzi sprzedaży swoich produktów bezpośrednio u klientów w domach. - Jeżeli ktoś od nas odwiedza klientów w domu, to jest to inkasent albo pracownik techniczny. Wszystkie zmiany związane z taryfami i produktami komunikujemy za pośrednictwem mediów, naszej strony internetowej, infolinii 611 111 111 i korespondencyjnie. Zatem osoby, które próbują przekazać informację o zmianach w rozliczeniach i proszą odbiorców o przedstawienie dotychczasowych faktur, nie są naszymi przedstawicielami - zapewnia Piotr Ludwiczak.
Pamiętajmy, że mamy pełne prawo odstąpić od każdej umowy zawartej poza siedzibą firmy (a więc także u siebie w domu) w terminie 14 dni od jej podpisania. Nie trzeba podawać przyczyny. Rozwiązując umowę, nie poniesiemy konsekwencji.