Kilkaset osób martwi się ciągle, co z ich domem
Pracownicy Domu Pomocy Społecznej dostali podwyżki, które mają ich zatrzymać w pracy. - Czy to wystarczy? - boją się mieszkańcy.
„Apeluję o pilne zajęcie się problemem ludzi, którzy podlegają opiece Domu Pomocy Społecznej w Tursku” - pisze radny powiatu sulęcińskiego Franciszek Jamniuk do minister rodziny i pracy Elżbiety Rafalskiej. Do „GL” też trafiły skargi - samych pensjonariuszy, których boją się, że dom zostanie zamknięty.
O trudniej sytuacji w Tursku już pisaliśmy (7 września, „Mieszkańcy domu pomocy mogą pozostać bez opieki”). Przypomnijmy, 14 osób odeszło z pracy, kolejne zagroziły odejściem. Powód? Od lat zero podwyżek, za to wyjątkowo ciężkie warunki. Opiekunki i pokojowe zarabiają około 1,4 tys. zł na rękę. To wynagrodzenie za opiekę nad często obłożnie chorymi - za zmienianie pampersów, dźwiganie, mycie, ubieranie, karmienie. - Pracuję tu 30 lat i kocham tę pracę, ale musimy z czegoś żyć. Tylko godna podwyżka może nas zatrzymać - mówiła nam we wrześniu Dorota Zawadzka, jedna z pracownic. Wtedy sprawa Turska stanęła na nadzwyczajnej sesji powiatu. Czy to coś zmieniło?
- Dyrektor DPS poinformowała wojewodę, że aktualnie sytuacja się uspokoiła, odnotowano nawet przypadek powrotu do pracy osoby po uzyskaniu świadczeń emerytalnych - informuje Wacław Konewko z biura prasowego ministerstwa rodziny i pracy. Zwraca też uwagę, że „wynagrodzenia w DPS w Tursku kształtowały się na jednym z najniższych poziomów”.
Jolanta Krynicka, rzeczniczka wojewody, mówi, że inspektorzy nadzoru już cztery lata temu wskazywali dyrektorowi i staroście na problemy. Najnowsze pismo jest z 24 lipca tego roku. - Ostatnie spotkanie przedstawicieli wojewody ze starostą i jego pracownikami odbyło się w ubiegły czwartek. Ustalono, że starosta dogłębnie bada sposób organizacji pracy w DPS i ma konkretne propozycje rozwiązania trudnej sytuacji - mówi Krynicka.
Jakie to propozycje? - Zarząd powiatu podjął decyzję, że rezerwę budżetową w tym roku w wysokości 110 tys. przeznacza na wspomaganie finansowe wynagrodzeń pracowników DPS. Mamy też szanse otrzymania dodatkowych pieniędzy od wojewody. Spotkaliśmy się ze skarbnik powiatu i księgową DPS. Panie przeanalizowały zapisy budżetowe w DPS i tam również znalazły się pieniądze, żeby zrobić przesunięcia związane z wynagrodzeniami - mówi starosta sulęciński Adam Basiński.
Dyrektor domu Alina Konopko - Żelechowska: - Pracownicy od października dostali podwyżki od 10 do 20 proc. Myślę, że kwota podwyżki będzie zachęcała do podjęcia pracy w placówce też inne osoby - ocenia.
- Nasze panie mają mieć już większą wypłatę w tym miesiącu. Czy to wystarczy, żeby zapłacić za tak ciężką pracę? - martwi się Jacek Kruszyński.