Kik: Duża część Polaków utrzymała nadzieję związaną z rządem PiS
Dr hab. Kazimierz kik, wykładowca, politolog, komentuje najnowszy sondaż wyborczy dla polska press grupy. W najnowszym sondażu PiS ma 37,1 proc. poparcia, PO - 19 proc., Nowoczesna - 18 proc., Kukiz’15 - 9 proc. KORWiN, SLD, PSL, Partia Razem i Ruch Narodowy - poniżej progu wyborczego
Wyniki najnowszego sondażu Polska Press Grupy wskazują, że gdyby wybory odbyły się teraz, PiS zdeklasowałby rywali, osiągając ponad 37 proc. poparcia. Tymczasem w mediach widzimy na ulicy tysiące niezadowolonych. Skąd ten rozdźwięk?
Sondaże wyborcze nie potwierdzają ogólnej tezy o powszechnej krytyce polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości. Pokazują wręcz coś odwrotnego. Wyniki sondażu wskazują na to, że połączone siły opozycji nie sięgają poziomu poparcia społecznego dla PiS. Oznacza to, że polityka rządów PiS jest akceptowana przez tę samą lub lekko zwiększającą się liczbę wyborców. Duża część społeczeństwa utrzymała nadzieję związaną z polityką, programem i rządem PiS.
Partie lewicowe są nadal pod progiem wyborczym. Nie wyciągnęły wniosków z ostaniach wyborów?
Nowoczesna jest siłą neoliberalną i jest niezrozumiałe, co w tym zestawie ludzi robi lewica, która powinna wreszcie nauczyć się wyciągać wnioski z historii, że związek lewicy z neoliberalizmem w całej Europie zakończył się ogromną klęską lewicy. Tzw. lewica w Polsce, poczynając od Sojuszu Lewicy Demokratycznej poprzez innego rodzaju partie sytuuje się ciągle we froncie ugrupowań o charakterze neoliberalnym. Lewica nie ma przed sobą żadnej perspektywy. Cały socjalny elektorat lewicowy zostanie przy PiS, który przebije zarówno ewentualny skręt centrolewicowy PO, jak i próby łączenia się ugrupowań lewicowych, socjalnym charakterem swojego programu. W lewicy znajdującej się w kręgu neoliberalizmu nie ma miejsca na socjalny aspekt programów wyborczych. Dzisiaj cała tajemnica sukcesu PiS kryje się w tym, że Jarosław Kaczyński dobrze odczytał skutki i przyczyny klęski SLD w 2005 r. i przejął postulaty programowe, które zdradziła lewica w latach 2001-2005. Inaczej jest z partią Razem, ale to jest zaciąg mądrych, młodych, ale naiwnych ludzi.
Pomimo wymienionej niedawno całej litanii sukcesów rządu Beaty Szydło, z okazji półrocznych rządów, ankietowani byli podzieleni w ocenie obecnego rządu mniej więcej po równo. Jednak z tendencją do wzrostu niezadowolenia. Czy faktycznie społeczeństwo jest rozczarowane, a może wynika to z naszej ogólnej niechęci do władzy?
Sześć pokoleń Polaków w ciągu 170 lat wychowywanych było w atmosferze nieufności do władzy. Przyjmujemy postawę, że rząd się krytykuje, rządu się nie chwali. Poza tym udało się opozycji, która reprezentuje inteligencję, wprowadzić pewną narrację i sposób patrzenia na rząd i władzę. To tworzy zamieszanie wśród tych, którzy nie interesują się polityką, tylko przyjmują wszystko na wiarę. Jest to niedobre, bo jeśli zgnoimy ten rząd, to znaczy że stworzyliśmy mechanizm gnojenia każdego rządu, czyli mechanizm zabijania polskiej demokracji. Nam się wydaje, że jeżeli pokonamy ten rząd, będziemy mieli rząd mądry, światły itd. Ale rząd, który byłby nawet antytezą obecnej władzy, zawsze znajdzie przeciwników.
Na posiedzeniu Rady Ministrów szefowa rządu delikatnie upominała niektórych ministrów. Myśli Pan, że faktycznie trzyma ona rząd twardą ręką czy był to tylko chwyt, że premier rządzi samodzielnie?
Ministrowie dyscyplinowali się wobec Jarosława Kaczyńskiego. Premier Szydło jest instrumentem. Jest dobrą wykonawczynią planu strategicznego opracowanego przez Jarosława Kaczyńskiego. Rządzenie utrudnia spojrzenie na sprawę polityki i Polski z dystansu i uniemożliwia strategiczne myślenie. Moim zdaniem ten układ, jaki teraz się pojawił, jest idealny do tego, aby strateg ugrupowania rządzącego, nie umoczywszy się w działaniach codziennych polityki, pilnował kursu. Od tego ma swoich polityków, którym ufa, żeby realizowali ten kurs. Nieprawdziwe są zarzuty, że Kaczyński nie jest za nic odpowiedzialny, a rządzi. On ma ministrów, którzy znają granice odpowiedzialności. Natomiast Beata Szydło jest sprawnym politykiem. Widać było to w jej wystąpieniu w Parlamencie Europejskim, gdzie wygrała z całą śmietanką polityczną.
Połączone siły Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej nie dorównały wynikowi PiS. Czy to ze względu na brak porozumienia pomiędzy największymi partiami opozycyjnymi?
Opozycja nie ma konstruktywnego programu. Co prawda zapowiada taki program na lato, ale żeby był on wiarygodny opozycja musi zaprzeczyć programowi, który przegrał. Czyli musi zaprzeczyć samej sobie. W PO są co najmniej dwa podejścia do przyszłego programu - Ewy Kopacz, która proponowałaby zwrot w stronę centrolewu i Grzegorza Schetyny, który chciałby stworzyć ugrupowanie liberalno-konserwatywne. Tego się nie da poskładać i oznacza to, że nie tylko między Nowoczesną i PO istnieje niespójność programowa i brak tożsamości w zakresie wyborców, ale taka niespójność jest również w ramach Platformy.
Czy jest szansa żeby Nowoczesna i Po poszły razem do następnych wyborów parlamentarnych?
Oni chyba są na to skazani. Mogą pójść do wyborów w dwóch formach. Jako ugrupowania zjednoczone w jedną partię, ale wtedy nastąpi zubożenie zarówno elektoratu, jak i członków partii. Mogą pójść do wyborów także jako koalicja, jako niezależne dwie siły, ale wtedy nie ma tam konstrukcji. Obciążeniem Nowoczesnej będzie kompromitacja PO w poprzednich wyborach. Także Grzegorz Schetyna obecnie robi co może żeby skompromitować PO do końca. Tam nie będzie jedności, tam będzie konkurencja.
Można odnieść wyrażenie że zarówno PiS jak i PSL celują w ten sam elektorat. Na te partie głosowało najwięcej osób powyżej 60 roku życia.
Obecnie zachowanie PSL jest bardziej pojednawcze w stosunku do PiS. Wynika to z tego, że mają oni podobne elektoraty. Są to elektoraty małomiasteczkowe, wiejskie, konserwatywne, starsze i tradycjonalistyczne. Można zaryzykować tezę, że PiS zapędza do narożnika PSL programem, który może wyłuskiwać elektorat i aktywistów Ludowców. PSL musi trzymać się blisko PiS, nie może wystawiać się na cios ze strony partii Jarosława Kaczyńskiego, bo wtedy straci całkowicie elektorat. Te dwie partie są skazane na współpracę ze względu na charakter ich elektoratów.
Natomiast patia KORWiN przeskoczyła zarówno SLD, jak i PSL. Co ciekawe głosowali na nią głównie ludzie młodzi (51,6 proc. osób wieku 18-29 lat). Czy rośnie nam pokolenie szczególnie niezadowolonych?
Młodzież w Polsce jest w większości antysystemowa, więc głosuje na antysystemowe partie. Najwięcej młodych wyborców ma Kukiz’15, KORWiN i narodowcy. KORWiN to taka Wańka-wstańka. To jest impreza jednego człowieka - oryginalnego, intelektualnie bardzo sprawnego, przyciągającego i trafiającego na zapotrzebowanie młodzieży. Jest to nonkonformista, który inteligentnie i intuicyjnie wyczuwa atmosferę. Młodzi Polacy szukają autorytetów. Jednak to poszukiwanie nie jest poszukiwaniem intelektualnym tylko emocjonalnym. Jednak młodzież jest coraz bardziej pragmatyczna i żadne wielkie teorie ideowe do ich nie trafiają. „Mam etat?, mam przyszłość?, mam prawo kredytowe?, mam mieszkanie?” - to pytania które sobie zadają. Do młodzieży trzeba mówić konkretem, a nie hasłami np. demokracja, Europa.
Popularność partii rządzącej nie ma przełożenia na pozytywną ocenę prezydenta Andrzeja Dudy. Prawie 40 proc. badanych zadeklarowało obojętność w stosunku do jego osoby, a ponad 30 proc. się go wstydzi. Jedynie 29,2 proc. jest z niego dumna. Czy aktywność prezydenta w mediach społecznościowych powoduje ocieplenie jego wizerunku, czy raczej jest to powód do drwin?
To niedobrze, że prezydent jako poważny człowiek uczestniczy w przedsięwzięciach niepoważnych. Prezydent powinien unikać tworzenia i mnożenia przestrzeni gdzie można go atakować. Musimy do niego czuć dystans. Jak nie ma dystansu, to jest śmieszność.
Czy na spadek popularności prezydenta Andrzeja Dudy może mieć postawa pierwszej damy, która konsekwentni odmawia zabrania głosu w sprawach społecznych?
Małżonka prezydenta to duży skarb. Oceniam ją bardzo pozytywnie ze względu na jej wykształcenie, doświadczenie i pochodzenie - bo pochodzi z intelektualnej, kulturalnej rodziny. Myślę, że jej wstrzemięźliwość wynika właśnie z tego wysokiego poziomu kultury. Ona nie bardzo chce uczestniczyć w przedstawieniach, nie rozmienia się na drobne, po prostu się ceni. Myślę, że będzie bardziej aktywna w późniejszej fazie prezydentury męża. Na razie bardzo mądrze dawkuje swoją obecność w polityce. Jest ona potencjałem prezydenta na przyszłość.
Niezadowolenie młodych ludzi widać także ich stosunku do UE. W grupie wiekowej 18-29 lat aż 30,3 proc. osób zdecydowanie źle ocenia nasz pobyt w UE, a 26,5 proc chce zdecydowanego wyjścia ze Wspólnoty. Czy mamy do czynienia z nowym pokoleniem eurosceptyków?
Młodzież nie odczuwa pozytywów naszego bycia w Unii Europejskiej. Sytuacja osób poniżej 30 lat pogorszyła się od wejścia do Wspólnoty. Mamy umowy śmieciowe, mamy emigrację. Polska III Rzeczpospolita nie strwożyła perspektywy dla ludzi młodych. Odwrotnie, stworzyła im piekło na ziemi. Młodzi intuicyjnie wyczuwają, że mechanizmy funkcjonujące związane z maksymalizacją zysków, konkurowania kosztami i ceną w UE są dla nich zagrożeniem. Oni nie tylko nie cieszą się osiągnięciami Polski w UE, ale byliby gotowi wyjść z Unii.