Osiem tablic rozstawionych na południu województwa ma ostrzegać kierowców przed drapieżnikami. Nie, nie atakują. Wpadają pod koła.
Jak twierdzą złośliwcy, z wilkami w Lubuskiem jest tak, jak z yeti - wszyscy o nich mówią, ale nikt ich nie widział. Zdziwić zatem mogą się kierowcy przejeżdżający przez teren nadleśnictwa Wymiarki. Oto obok drogi zobaczą tablice „Zwolnij! Wilk”.
- Postawiliśmy osiem tablic w miejscach, gdzie drogi krzyżują się ze szlakami wędrówek tych drapieżników - mówi Edward Koszałka, nadleśniczy z Wymiarek. - Nie ma w tym przypadku, że stanęły właśnie u nas. Jak szacujemy, na tym obszarze żyją dwie watahy i mamy przecież teren Natura 2000 „Wilki nad Nysą”.
I nadleśniczy dodaje, że tablice zdecydowanie służą ochronie tych zwierząt, ale i ostrzegać mają kierowców, gdyż zwierzęta mogą niespodziewanie wtargnąć na jezdnię. Natomiast ze strony wilków jako drapieżników ludzie nie muszą niczego obawiać. Dopóki jest wystarczająco dużo zwierzyny w lesie, dopóty wilk i homo sapiens w drogę sobie nie wchodzą. Natomiast w Borach Dolnośląskich obecność prawdziwych drapieżników się wyczuwa, chociażby po ubytkach w liczebności zwierzyny płowej i po tym, że stała się ona znacznie bardziej płochliwa.
- Projekt graficzny jest nasz, lubuski, natomiast podobne tablice stoją już chociażby w Bieszczadach - dodaje Michał Bielewicz z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie. - Niestety, mamy już przykre doświadczenia, w ostatnich trzech latach pod kołami samochodów zginęło pięć wilków.
Jak zapewniają przyrodnicy, powrót wilków do lubuskich lasów powinniśmy traktować jako powód do radości, zwłaszcza że nie było ich u nas już od lat. Zgodnie z ustaleniami naukowców „nasze” wilki, a jest ich 30-50, przybyły z dwóch kierunków. Część to „emigranci” z Niemiec, a inne z Polski północno-wschodniej. W naszym regionie znalazły wymarzone tereny łowieckie za sprawą dzikich zwierząt kopytnych i rozległych terenów leśnych. Jedna wataha potrzebuje nawet 100 km kw. Wilk w naszym kraju jest objęty ścisłą ochroną. Nie tylko zabijanie, ale i płoszenie tych drapieżników jest zabronione. Podobnie stanowi prawo unijne.