Kieliszkowski: Ciężki trening jest drogą do sukcesu

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne
Łukasz Koleśnik

Kieliszkowski: Ciężki trening jest drogą do sukcesu

Łukasz Koleśnik

O trudach ćwiczeń rozmawiamy z Mateuszem Kieliszkowskim z Chlebowa, który wrócił z Botswany z 6. miejscem w zawodach World's Strongest Man.

Jak ocenia pan swój tegoroczny start w mistrzostwach strongmanów w Botswanie?
Dobrze, ale może być lepiej. Rywalizowałem z 30 najsilniejszymi ludźmi z całego świata, więc zajęcie szóstego miejsca nie jest złym wynikiem. Ponadto poprawiłem się w porównaniu do ostatniego startu w tych zawodach. Wtedy zająłem siódme miejsce. Trzeba też zauważyć, że jestem najmłodszym (24 lata) i najlżejszym uczestnikiem tego turnieju (140 kilogramów). Dostanie się na tego typu zawodów jest bardzo trudne. Byłem jedynym reprezentantem Polski. Za rok wrócę jeszcze silniejszy. Tymczasem szykuję się do kolejnych zawodów, które odbędą się 10 czerwca w Anglii.

Jak wrażenia z Afryki?
To już moja czwarta wizyta na tym kontynencie. Dwa razy odwiedziłem Johannesburg i dwa Botswanę. Oczywiście afrykańskie miasta i kraje znacznie się różnią od Polski. Przykładowo oglądałem telewizję, gdzie w reportażu mówiono o ludziach bezdomnych w Botswanie. Chodziło o to, że mają oni poważne kłopoty, bo temperatura nocą sięga 12-15 stopni. Dla nas brzmi to dość komicznie.

Spodziewał się pan, że pańska kariera tak się rozwinie?
Nie spodziewałem się, ale bardzo chciałem startować na najwyższym, światowym poziomie. To zasługa ciężkich treningów.

Jakich poświęceń wymaga sport na takim poziomie?
Przede wszystkim na pierwszym miejscu jest zawsze trening, a dopiero później rozrywka. Omijam imprezy, podczas których wszyscy bawią się do rana. To zarwana noc, zaburzenie odżywiania oraz kiepskie wyniki na treningu następnego dnia. Ponadto bardzo ważna jest regeneracja, więc sam sen jest mocno wskazany. Bardzo ważne jest jedzenie. Jeśli człowiek od rana będzie pilnować tego, co ma w misce, to z pewnością jego wieczorny trening będzie bardzo dobry.
Poświęceń jest sporo, ale warto.

Co by pan robił, gdyby nie został strongmanem?
Nie mam pojęcia, czym bym się zajmował. Zapewne skończyłbym gdzieś, gdzie potrzebna jest siła, praca fizyczna. Lubię jednak to, co robię. Nie zmuszam się do niczego, sam wybieram sobie ścieżkę rozwoju oraz imprezy na jakich startuję.

Wiadomo, że kariera sportowa nie trwa wiecznie. Jest pan jeszcze młody. Co dalej?
Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. To początek mojej kariery. Na myślenie o tym, co później, przyjdzie czas.

Czy rozwój pana kariery sprawił, że więcej osób interesuje się taką działalnością?
Wszyscy moi bliscy żyją tym sportem i mnie wspierają. Bardzo im za to dziękuję, bo ma to ogromne znaczenie.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.