Kiedy powrót uczniów do szkół? Mówi się o grudniu. Co na to nauczyciele i część rodziców?
Powrót uczniów do szkół przed świętami nie ma sensu - mówią w szkołach. Koronawirus może bowiem zaatakować ze zdwojoną siłą, gdy dzieci nieświadomie przeniosą go na bliskich podczas świątecznych spotkań.
Obecnie do 29 listopada szkoły podstawowe i ponadpostawowe prowadzą zdalne nauczanie.
Minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiedział jednak niedawno, że jeśli epidemia wyhamuje, to być może po 29 listopada uczniowie wrócą do szkół. W pierwszej kolejności mieliby to być maturzyści i ósmoklasiści oraz dzieci z klas I-III.
Zdalne nauczanie łatwiejsze dla starszych
- Jestem za tym, aby dzieci jak najszybciej wróciły do szkoły - mówi pani Monika, mama Stasia z II klasy szkoły podstawowej. - Pracuję zdalnie z domu, ale nie jestem w stanie wykonywać swoich zawodowych obowiązków, gdy syn ma lekcje. Wtedy muszę mu we wszystkim pomagać, bo inaczej nie uczestniczyłby w zajęciach.
- Mimo że mam córkę w klasie maturalnej, jestem przeciwna powrotowi uczniów do szkół - mówi pani Katarzyna z Bydgoszczy. - Teraz są przynajmniej wszystkie lekcje, dzieciaki mają też konsultacje online, a w październiku co chwilę coś przepadało, bo nauczyciele szli na kwarantannę.
Uczniowie będą się przemieszczać
Wątpliwości mają też nauczyciele i dyrektorzy szkół. - Myślę, że jest za wcześnie na powrót uczniów do zajęć stacjonarnych - mówi Rafał Łaszkiewicz, dyrektor I LO im. Kasprowicza w Inowrocławiu. - Jeśli chodzi o szkoły średnie, zwłaszcza licea ogólnokształcące, to nauczanie zdalne się sprawdza. Zdecydowanie się usprawniło w porównaniu z wiosną.
W naszej szkole wykorzystujemy tylko jedną platformę Teams, co uporządkowało pracę.
Jak podkreśla Rafał Łaszkiewicz, w obecnej sytuacji epidemicznej zdalna nauka jest bezpieczniejsza. - Pamiętajmy, że młodzi ludzie są bardzo mobilni. Jeśli wrócą do szkoły, spotkają się nie tylko na zajęciach, ale i po lekcjach. Będą częściej korzystać z komunikacji, bo przecież muszą dojechać do szkoły. To wszystko sprzyja rozprzestrzenianiu się wirusa.
A może ferie w grudniu?
Podobnego zdania jest Jarosław Jagodziński, dyrektor SP 56 w Bydgoszczy. - Byłbym ostrożny, jeśli chodzi o powrót dzieci do zajęć stacjonarnych, ponieważ poziom zachorowań jest wciąż wysoki. W sieci pojawiają się różne pomysły, np. przeniesienie zimowych ferii na grudzień, co może nie byłoby takim złym rozwiązaniem. Natomiast ze względów organizacyjnych z pewnością łatwiejszy byłyby powrót do zajęć stacjonarnych poziomami, czyli najpierw wracają klasy I-III, potem IV-VIII. W sytuacji powrotu tylko niektórych klas, np. ósmych i I-III wielu nauczycieli i tak musiałoby być w szkole, ponieważ uczą zarówno w oddziałach starszych, jak i młodszych.
- Szkoła musi działać, a naszym zadaniem jest ułatwić dzieciom naukę - podkreśla Beata Skruszewicz, wicedyrektor SP 32 w Toruniu. - Już od wiosny korzystamy z Teamsa, więc dzieci są oswojone z tą platformą. Lekcje odbywają się zgodnie z planem. Online przeprowadzane są również zebrania z rodzicami i spotkania grona pedagogicznego. Oczywiście, będą zdarzać się drobne trudności, np. z internetem, ale musimy sobie z tym radzić.
Z powrotem do szkoły bezpieczniej poczekać
- Na pytanie, czy dzieci powinny wrócić do szkół po 29 listopada łatwiej byłoby odpowiedzieć, gdybyśmy mieli pełne dane o sytuacji epidemicznej - zauważa Mirosława Kaczyńska, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiego Oddziału ZNP w Bydgoszczy i szefowa bydgoskiego oddziału związku. - Rozumiem, że rodzice chcą, aby dzieci wróciły do szkół, ale wydaje mi się, że jest za wcześnie, aby w tej chwili o tym mówić. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby pozostanie przy zdalnym nauczaniu do świąt. Nie ma sensu, aby dzieci wracały na lekcje na trzy tygodnie, mieszały się ze sobą, bo potem mogą nieświadomie roznosić koronawirusa podczas świątecznych spotkań z rodziną. Rozsądniej byłoby poczekać z powrotem na stacjonarne lekcje do stycznia.