Kibicom podobało się, że zostawiałem serce na boisku
Rozmowa z Grzegorzem Krysiakiem, byłym piłkarzem ŁKS-u
Pięknie uczczono pana 50. urodziny przed meczem ŁKS-u z Garbarnią Kraków. Ile z tych pięćdziesięciu lat poświęcił pan ŁKS-owi?
Osiem lat. Dawałem w każdym meczu ŁKS-u z siebie wszystko.
Kibice mówili: Grzesiu, nasz chuligan! Skąd wzięło się takie określenie?
Chyba z mojej ostrej gry, nikomu nie odpuszczałem, nikogo się nie bałem. Jeżeli ktoś pozoruje grę, to nie powinien wychodzić na boisko. Piłka nożna to sport walki. Może trochę nadgorliwie do tego podchodziłem. Kibicom to się jednak podobało, chodziło przecież o to, by stworzyć widowisko.
Z ŁKS-em osiągnął pan największe sukcesy?
Już w pierwszym moim sezonie w tym klubie walczyliśmy z Legią o mistrzostwo Polski. W następnym roku graliśmy z Legią w finale Pucharu Polski, aż wreszcie zdobyliśmy dla ŁKS-u upragniony tytuł mistrza Polski. To, co zobaczyłem, posiadam zawdzięczam ŁKS-owi!
Nie jest pan łodzianinem.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień