Kibice mogą sparaliżować ruch w centrum Poznania
Miasto wycofało się ze współfinansowania przejazdów autobusami MPK kibiców przyjezdnych. Policja jest zaniepokojona, ostrzega, że taka decyzja może skuktować paraliżem komunikacyjnym.
Pod koniec września prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak podjął decyzję o zaprzestaniu od października współfinansowania przez miasto przejazdów kibiców przyjezdnych komunikacją miejską. Według policji oznacza to kompletny paraliż ul. Grunwaldzkiej przed i po meczach Lecha Poznań.
- Od roku miasto i klub dzieliło koszty tych przejazdów, ale nagle postanowiło się z tego wycofać, to dziwne, ponieważ w całej Polsce całościowe koszty biorą na siebie samorządy - potwierdza nasze informacje Łukasz Borowicz, rzecznik Lecha Poznań. - Dotyczyło to grup zorganizowanych, które pociągami przyjeżdżały do Palędzia, stamtąd na stadion zabierały ich specjalne autobusy MPK - dodaje. Miasto nie przeznaczało na to dużych pieniędzy - w roku 2015 była to kwota ok. 35 tys zł., a w tym roku 12 tys zł.
Dlaczego więc zrezygnowano z dofinansowania? W rozmowie z „Głosem” prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak przyznaje, że do podjęcia takiej decyzji skłoniły go komentarze, które pojawiły się po jednym z jego wpisów zamieszczonym na portalu społecznościowym. W wrześniu prezydent odniósł się do komunikatu, który usłyszał na Dworcu Głównym w Gdańsku, proszono w nim podróżnych o zejście do podziemnego peronu w związku z przyjazdem na mecz z Lechią kibiców Kolejorza.
- Takie komunikaty policji i Straży Ochrony Kolei usłyszeli pasażerowie polscy i zagraniczni na Dworcu Głównym w Gdańsku. Wstyd dla Poznania w całym kraju i skandaliczna bezradność organów państwa
- napisał wtedy J. Jaśkowiak.
- Kibice w komentarzach tłumaczyli, że nie stanowią zagrożenia, więc prewencja jest niepotrzebna. Poza tym, angażują się w szereg inicjatyw na rzecz lokalnych społeczności, a także w działalność patriotyczną. Skoro sami przyznawali, że zachowują się kulturalnie, to postanowiłem zrezygnować z dofinansowania na ich konwojowanie. Teraz mają szansę, żeby tego dowieść - wyjaśnia prezydent. Jacek Jaśkowiak podkreśla, iż zabezpieczenie, a także reagowanie na łamanie prawa przez kibiców leży przede wszystkim w gestii policji oraz klubów sportowych.
- Pieniądze, które pozostaną w kasie miasta możemy przeznaczyć na znacznie ważniejsze dla mieszkańców cele, takie jak wspieranie seniorów czy klubów sportowych szkolących dzieci oraz młodzież. To lepszy sposób na promocję miasta niż burdy wszczynane przez pseudokibiców - tłumaczy.
Jak jednak twierdzi policja, rezygnacja ze współfinansowania przejazdów może zakończyć się paraliżem komunikacyjnym ul. Grunwaldzkiej, bowiem pociągi specjalne z kibicami nie będą się już zatrzymywały w Palędziu (jedyny dworzec w pobliżu miasta, na którym mogą bezpiecznie stawać pociągi ze znaczną liczbą wagonów), a na dworcu Poznań Główny.
- Jesteśmy zaskoczeni i zaniepokojeni taką decyzją miasta, która naszym zdaniem nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia
- komentuje Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. W najbliższych tygodniach na spotkania przyjadą trzy specjalne pociągi wynajęte przez kibiców Wisły Płock, Korony Kielce oraz Śląska Wrocław (mecz podwyższonego ryzyka).
- Oznacza to, że będziemy zmuszeni zamknąć ul. Grunwaldzką nie tylko dla samochodów, ale także tramwajów zarówno przed, jak i po meczach, by przeprowadzić od tysiąca do dwóch tysięcy przyjezdnych pod stadion. Ale to nie jedyny problem, bo musimy pamiętać jeszcze o bezpieczeństwie samych poznaniaków - mówi A. Borowiak. Policja oraz klub poprosiły o pilne spotkanie z władzami miasta, by wyjaśnić sprawę. - Do piątku nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi - informuje rzecznik.
- Ta decyzja prezydenta tak naprawdę nas, kibiców Lecha, nie dotyczy, bo zrobił on na złość fanom innych klubów i wielu poznaniakom, których piłka nożna nie interesuje - komentuje Radosław Majchrzak, prezes Stowarzyszenia Kibiców Lecha Poznań.