KGW to ich wspólny kawałek wsi, który uprawiają zamiast pola
- Kobiety coraz bardziej zaczęły zamykać się w domach, a ja chciałam, żeby wyszły - mówi Ewa Szymańska, przewodnicząca KGW Wiskitno. Czy dzisiaj koła są potrzebne?
Jest piękna, słoneczna niedziela, 8 maja. W Minikowie trwają targi Lato na Wsi. W tym roku towarzyszy im finał plebiscytu „Pomorskiej” dla Najpopularniejsze Koło Gospodyń Wiejskich na Kujawach i Pomorzu 2016. Sześć kobiet, w tym pięć w borowiackich strojach wchodzi na scenę i to dwukrotnie. To reprezentantki KGW Wiskitno. Wygrały etap powiatowy, a potem także finałowy - wojewódzki.
- Dziękujemy wszystkim, którzy na nas głosowali. To dla nas bardzo ważne - mówi ze sceny Ewa Szymańska, przewodnicząca i już nie kryje wzruszenia. Podczas każdej naszej rozmowy, a było ich kilka, zawsze mówi, jak ważne dla koła są seniorki.
Koło działa od 2005 roku, to reaktywacja po latach, przykład, jakich wiele w regionie. Wszystkie członkinie KGW Wis -kitno mieszkają na wsi, większość jednak nie ma nic wspólnego z rolnictwem.
Trwa jeden z letnich festynów 2004 w gminie Koronowo. Spotykają się mieszkanki Wiskitna, rozmawiają i nie pierwszy raz stwierdzają: „Fajnie byłoby u nas takie koło zrobić”. I rozchodzą się do domów. Przychodzi zima 2005. U pani Ewy spotykają się we cztery, przy kawie zapada decyzja: próbujemy! We wsi rozgłaszają, że 8 marca, w Dniu Kobiet, w świetlicy będzie pierwsze spotkanie. Przychodzi 25 mieszkanek Wiskitna.
- Potem kilka zrezygnowało, a to ze względu na wiek, a to pracę zawodową. Teraz jest nas 18, jedna z pań dołączyła do nas krótko przed finałem plebiscytu - opowiada Szymańska.
- Kobiety coraz bardziej zaczęły zamykać się w domach, a ja chciałam, żeby wyszły - mówi o powodach stworzenia Koła Gospodyń Wiejskich na nowo Ewa Szymańska. Dlatego podstawową rolą koła gos podyń jest integrowanie mieszkańców. - Zależało mi, żeby wieś rozruszać - argumentuje mieszkanka Wiskitna. Teraz z satysfakcją może stwierdzić: - Mieszkańcy dość licznie uczestniczą w naszych wydarzeniach.
Kiedyś w Wiskitnie były nawet dwa koła gospodyń, jedno skupione wokół PGR-u, drugie przy spółdzielni produkcyjnej. Powstały ok. 45-50 lat temu. - Jest z nami koleżanka, której mama zakładała jedno z tych kół. Panie opowiadały, że KGW samoczynnie zaczęło zanikać. Może już brakowało zainteresowania młodych? Nie było takiego ducha?
Przed laty kobiety na wsi najczęściej łączyła praca „na polu”, dziś trzy czwarte członkiń KGW Wiskitno to panie pracujące zawodowo. - Są dwie panie z ościennej wsi Osiek i są rolniczkami, ale większość pracuje w zakładach produkcyjnych - wyjaśnia przewodnicząca Ewa Szymańska. Sama jest zatrudniona w poradni pedagogiczno-psychologicznej.
Łączy je więc bardziej miejsce zamieszkania, a nie podobne zajęcia. Nawet drób na wsi chowa coraz mniej kobiet. Spoiwem dla koła były wspólne obszary rolniczej pracy, teraz KGW działają w kierunku rekreacyjno-kulturotwórczym. Stawiają na organizowanie sobie wyjazdów, czasu wolnego, ale też przechowywanie lokalnych tradycji, zwyczajów, kultury ludowej. To dzięki kołom gospodyń już nie trzeba iść do muzeum, żeby zobaczyć strój ludowy charakterystyczny dla danego regionu. Panie chętnie prezentują ludowe ubiory na jarmarkach czy festynach.
W przypadku KGW Wiskitno ich wspólne zajęcia zaczęły się od wyjazdów i zwiedzania. W większym gronie zawsze weselej i większa mobilizacja. Jeśli są to dłuższe, kilkudniowe wycieczki, zazwyczaj organizują je razem z Gminną Radą Kobiet w Koronowie, której również przewodniczy Szymańska. Tydzień temu panie były w górach. Odwiedziły m.in. Białkę Tatrzańską i Zakopane. Wyjazd trwał pięć dni.
- Staramy się często spotykać w świetlicy, żeby omawiać bieżące sprawy, nasze plany. Przed nami Smaki Lata - zapowiada. Koło zaprasza na festyn 11 czerwca. Impreza odbywa się od 6 lat i co roku losowane jest KGW, które zorganizuje kolejną edycję. W tym roku tematem przewodnim są ryby. W gminnym konkursie jury ocenia potrawy i przyznaje nagrody. Czas na zgłoszenia kół z gminy jest do końca maja.
Ewa Szymańska chwali sobie też współpracę z kołami z zewnątrz. - Odbywają się różne imprezy gminne i te kobiety, które u siebie nie mają KGW, widzą te nasze stoiska, to trochę widać zazdrość i po czasie same zgłaszają się, że chciałyby założyć koło. Początki bywają trudne, nie tak łatwo o jakieś środki, ale po nitce do kłębka.
Podwójna przewodnicząca na co dzień pracuje w poradni pedagogiczno-psychologicznej.
Gdy trzeba coś załatwić dla kół, to tylko wieczorami.
- Jestem żoną, mamą, na szczęście moje dzieci są dorosłe, co pozwala więcej czasu poświęcić kołu. Staramy się spotkać dwa razy w miesiącu. W 11-letniej historii koła jest osiągnięcie w postaci książki z przepisami Smaki Ziemi Koronowskiej, gdzie znalazły się receptury KGW z Wiskitna m.in. na ciasta czy sałatki.
Wieś to dla tych kobiet wspólne miejsce zamieszkania. Problemy? Są jak w każdym innym miejscu. Bo życie na wsi nie jest bajką z sielskim krajobrazem, a przynajmniej nie zawsze. Dlaczego znów w przestrzeni wsi tak aktywne są koła gospodyń? W większym gronie można dokonać więcej, a radość - mimo, że dzielona - i tak się mnoży.
- Cały czas usiłujemy się policzyć - mówi Danuta Grzyb, przewodnicząca Regionalnej Rady Kół Gospodyń Wiejskich w Toruniu zapytana o to, ile KGW działa w regionie. Takich, które zgłosiły się do rady i współpracują z nią, w okręgu toruńskim jest 187, podobnie w bydgoskim i włocławskim. W rzeczywistości jest ich więcej. Jedne mają w składzie kilka pań, inne nawet 90 - tak jest w gminie Łubianka. Danuta Grzyb chciałaby w pełni zjednoczyć koła z całego regionu. Temu mają służyć wojewódzkie obchody 150-lecia KGW na Ziemiach Polskich.
Święto gospodyń tworzących koła odbędzie się 4 czerwca w Przysieku.
- Koła są w tej chwili nieprawdopodobnie odmłodzone - z zachwytem mówi przewodnicząca regionalnej rady. I dodaje: - Bardzo szanujemy seniorki, są z nami 90-letnie panie, mają jeszcze dość sił, żeby spotkać się. Są i mężczyźni, np. w kole w Jabłonowie Pomorskim czy Zbicznie. Wiek naszych członkiń sięga od 93 lat do 15-16-latek, które przychodzą z mamami i babciami.
Jednymi z najstarszych KGW na obszarze naszego województwa są te z okolic Kowalewa Pomorskiego, Nieżywięcia - mają ponad 100 lat. Sporo mamy takich z 80-90-letnią tradycją, np. KGW ze Skrwilna.
- Nasze hasło brzmi: „...by piękniej żyć”. Tradycja też jest kobietą, dlatego chcemy to wszystko robić - tłumaczy Danuta Grzyb. - Teraz już się nie boimy, z tradycją idziemy w przyszłość.