Kawęcki: O starcie na igrzyskach myślę przez sześć dni w tygodniu
Chcę wywalczyć medal igrzysk, tylko jego mi brakuje - zapowiada wicemistrz świata i mistrz Europy na 200 m stylem grzbietowym Radosław Kawęcki.
Czego spodziewa się Pan po starcie w Rio?
Chyba każdy jedzie tam, żeby wypaść jak najlepiej. Przygotowujemy się przez cztery lata, żeby na igrzyskach spełnić marzenia. Celem są jak najlepsze rezultaty. Chcę wywalczyć jak najwięcej. Zdobyć medal igrzysk olimpijskich. Tylko takiego brakuje mi w kolekcji. Ale najważniejsze, żeby po powrocie być z siebie zadowolonym.
Podobno trenuje Pan jak szalony i myśli o starcie przed siedem dni w tygodniu i 24 godziny na dobę.
Może przez sześć dni w tygodniu, niedziela jest po to, żeby odpocząć. (śmiech) Solidnie przygotowałem się do startu, najpierw całą kadrą byliśmy w Grecji, później sam pojechałem do Słowenii. Niestety, wróciłem stamtąd dzień po ślubowaniu olimpijskim pływaków. Wszyscy już wcześniej wiedzieli, że nie będę mógł być z nimi. Dlatego składałem przysięgę razem z kajakarzami. Ale to też sport związany z wodą. Różnica jest taka, że ja pływam w chlorowanej. W niedzielę [24 lipca, rozmawialiśmy przed wylotem Kawęckiego - red.] polecę do Rio, a następnie dołączę do całej kadry, która przebywa w Aracaju.
To najlepiej przepracowane przygotowania w Pana karierze?
Myślę, że ostatnie cztery lata przepracowałem bardzo dobrze. Może było kilka wpadek chorobowych i kontuzji, ale od majowych mistrzostw Europy nie byłem nawet przeziębiony. Odpukać w niemalowane. Zdrowie mi dopisuje, to najważniejsze. Będę musiał uważać w Brazylii, słyszałem, że kilka osób już tam się przeziębiło przez mocną klimatyzację. Mam nadzieję, że nie będę miał podobnych problemów.
W 2012 r. w Londynie był Pan czwarty. Niektórzy uważają, że to najgorsze miejsce dla sportowca.
Dla mnie nie. To były moje pierwsze igrzyska. Jedni powiedzą, że zająłem tylko czwarte miejsce, inni - że aż czwarte. Do medalu zabrakło mi sekundy. Teraz jestem cztery lata starszy i bardziej doświadczony. Stresu będzie mniej niż w Londynie.
Na takich zawodach jak igrzyska duża część rywalizacji rozgrywa się w głowie?
Jeden z trenerów powiedział mi kiedyś, że od mięśni zależy 20 proc. wyniku. Od głowy i serca - 80 proc. Psychika na pewno jest kluczowa.