Maria Olecha-Lisiecka

Kawa, biurko, fotel. Nocą powstają najlepsze polskie kryminały. Mówią Bonda, Krajewski, Miłoszewski

4. Katarzyna Puzyńska, psycholog. Pisze najczęściej przy  biurku w swoim domu. Wokół niej panuje wówczas twórczy chaos. Pisze otoczona materiałami, dokumentami, 4. Katarzyna Puzyńska, psycholog. Pisze najczęściej przy biurku w swoim domu. Wokół niej panuje wówczas twórczy chaos.

Pisze otoczona materiałami, dokumentami, książkami i swoimi notatkami. Nieład jest jednak tylko pozorny, w tym szaleństwie pisarka widzi metodę. Mieszka w Warszawie, ale jej miejscem na ziemi jest Brodnica i okolice, czyli miejsca akcji jej powieści.
Maria Olecha-Lisiecka

Moda na czytanie powieści kryminalnych opanowała Polaków. Autorzy nie wstydzą się już, że tworzą literaturę popularną. Książki Katarzyny Bondy, Marka Krajewskiego, Katarzyny Puzyńskiej czy Zygmunta Miłoszewskiego są bestsellerami. Sprawdziliśmy, jak powstają kryminały najlepszych polskich autorów. Opowiedzieli nam, kiedy i gdzie piszą oraz dlaczego wykonują... nudny zawód.

Kiedy skończę książkę, chudnę nawet do dziesięciu kilogramów, bo praktycznie nie jem. Fabuła tak mnie wciąga, że nie tyle nie czuję głodu, co szkoda mi czasu na pichcenie. Żywię się zupkami chińskimi, szprotami podwędzanymi w puszkach i pesto z makaronem - mówi Katarzyna Bonda, niekwestionowana królowa kryminału w Polsce.

Każda jej nowa powieść przez długie tygodnie nie schodzi z pierwszych miejsc najlepiej sprzedających się książek w salonach Empik i innych księgarniach. W czołówce są też często książki Katarzyny Puzyńskiej czy Zygmunta Miłoszewskiego. Na spotkania z pisarzami: Markiem Krajewskim, Marcinem Wrońskim czy Katarzyną Bondą przychodzą prawdziwe tłumy. A organizowane we Wrocławiu, Pile czy Poznaniu festiwale kryminału ściągają miłośników tego gatunku z całego kraju.

Bo moda na czytanie powieści kryminalnych opanowała Polaków. Kryminały czytają też aktorzy, muzycy, politycy i celebryci. Otwarcie o tym mówią. Dziś także już żaden autor nie wstydzi się tego, że pisze thrillery.

Wroński: Wiem, że nie jestem ani Joyce’em, ani Proustem

Zapomnijcie o Skandynawii. Nadchodzą polscy tajni detektywi - obwieścił „New York Times” dwa lata temu. Amerykański dziennik poświęcił polskim kryminałom obszerny artykuł dowodząc, że stały się one polską specjalnością. O ile dwa lata temu można było jeszcze wątpić w tezy „New York Timesa”, o tyle w tym roku nikt nie powinien mieć już wątpliwości. Polska, po Skandynawii i Wielkiej Brytanii, ma najwięcej autorów powieści kryminalnych w Europie. W 2003 roku wydano zaledwie cztery polskie thrillery, a w 2013 roku - już 112. W tym roku było ich ok. 200. Dla porównania: na Litwie nikt kryminałów nie pisze, choć Litwini chętnie po nie sięgają. Powieści kryminalne polskich autorów są tłumaczone na kilkanaście języków obcych, w tym m.in. angielski, niemiecki, czeski, węgierski, słowacki, hiszpański, grecki, włoski, francuski, rosyjski, norweski, szwedzki i litewski właśnie. - Liczba wydawanych na polskim rynku kryminałów rośnie wręcz lawinowo, nie tylko dlatego, że czytelnicy chętnie po nie sięgają, ale też dlatego, że autorzy zmienili swoje nastawienie, przestali się wstydzić gatunku, który uprawiają - mówi Marta Dąbrowska z Międzynarodowego Festiwalu Kryminału, który jest organizowany we Wrocławiu od 7 lat.

Katarzyna Bonda czy Marcin Wroński, który specjalizuje się w kryminałach retro, mówią wprost, że tworzą literaturę popularną, aby dawać ludziom przyjemność. Wroński dodaje, że literatura popularna musi być na poziomie. - Mam świadomość, że tworzę literaturę popularną. Wiem, że nie jestem ani Joyce’em, ani Proustem. To jednak wcale nie znaczy, że może ona być głupia, niskiej jakości stylistycznie i artystycznie. To kwestia szacunku dla czytelnika i do samego siebie - podkreśla autor serii kryminałów z Zygą Maciejewskim.

Stąd dbałość o język, detale, rozbudowane tło obyczajowe i akcja rozgrywająca się w konkretnych polskich miastach, drobiazgowość topograficzna, solidna dokumentacja.

- To tendencja polskich autorów. Elementy socjologiczne, obyczajowe są bardzo rozbudowane, a czytelnicy się w tym odnajdują, utożsamiają z bohaterami, którzy żyją w polskich miastach - zauważa Marita Lipska, dyrektor Poznańskiego Festiwalu Kryminału „Granda”, który w tym roku odwiedziło przez trzy dni ok. 4,5 tys. osób. - Kryminałów jest mnóstwo, różnej jakości, ale czytelnicy zrobili się wymagający, autorzy naprawdę muszą się starać - dodaje Lipska.

Zanim jednak powieść powstanie, autor poświęca jej sporo czasu i pracy. Jak zatem powstają kryminały spod piór najlepszych autorów tego gatunku w Polsce?

Krajewski: Piszę codziennie przez 3 godziny i 48 minut

Kiedy Marek Krajewski, autor serii powieści z Eberhardem Mockiem jako głównym bohaterem, wydawał w 1999 roku swój pierwszy kryminał - „Śmierć w Breslau” - środowisko pisarskie nie traktowało go poważnie. Bo kryminały, jako literatura popularna, nie były uznawane za beletrystykę najwyżej jakości. - A ja zawsze lubiłem czytać kryminały, od dziecka. Byłem miłośnikiem prozy Raymonda Chandlera. Moim ulubionym serialem był zaś „Kojak”. Pisanie kryminałów było więc dla mnie czymś naturalnym - mówi Krajewski, filolog klasyczny z wykształcenia, który swoje powieści osadził we Wrocławiu.

Krajewski pisze w gabinecie w swoim domu albo w biurze. Jest wtedy maksymalnie skupiony i zdyscyplinowany. Samo pisanie książki zajmuje mu około dwóch, trzech miesięcy. Wcześniej jednak powstają sceny.

- Kiedy zabieram się za powieść, najpierw muszę znaleźć dominantę, czyli kto zabija, kogo i dlaczego. Potem tworzę akcję, około 20 scen. Dopiero kiedy przedstawię je zaufanym osobom i one powiedzą, że jest OK, mogę przystąpić do pisania. Piszę książkę przez około 2-3 miesiące, codziennie, przez dokładnie 3 godziny i 48 minut - mówi Krajewski.

Dlaczego dokładnie tyle? - Podzieliłem swój czas na 8 godzin snu i 16 godzin na różne aktywności. Jestem bardzo zdyscyplinowany. Te 3 godziny i 48 minut wykorzystuję bardzo intensywnie. Tylko piszę. Nic mnie nie rozprasza. Jeśli robię sobie przerwę na herbatę, to wyłączam mój budzik, aby nie marnować czasu, który przeznaczam na pisanie książki - wyjaśnia.

Pewien schemat pracy nad książką wypracowała także Joanna Opiat-Bojarska, która pierwszą książkę „Kto wyłączy mi mózg?” napisała po tym, jak wygrała z chorobą - obustronnym paraliżem ciała. To autobiografia. Kryminał był dopiero czwartą powieścią, która wyszła spod jej pióra. Joanna Opiat-Bojarska pracę nad kryminałem zaczyna od tematu, który chce poruszyć, oraz sposobu, w który zostaną zamordowane kolejne ofiary.

- Zwykle dużo czerpię z rzeczywistości. Buduję szkielet i oblepiam go faktami. Następnie mozolnie zaczynam tworzyć plany. Plan informacji, które muszę zdobyć. Miejsc, które muszę zobaczyć. Ludzi, z którymi muszę porozmawiać. Spotykam się z konsultantami, badam, co mają mi do zaoferowania - opowiada.

Potem powstaje fabuła. - Szkicuję wszystkie sceny, które pojawią się w książce. Dokładnie tak, jak je widzę. Powieść wyświetla mi się w formie filmu - mówi Opiat-Bojarska.

Bonda i Czubaj: po pierwsze, dokumentacja

Solidna dokumentacja to wizytówka Katarzyny Bondy. - Nikomu w moim fachu nie chce się tak dokładnie, pedantycznie i merytorycznie budować świata przedstawionego. Ja muszę pojechać, zobaczyć, dotknąć, powąchać każde miejsce, każdą rzecz, o której piszę. Pisanie książek kryminalnych to wieloetapowa praca. Każdy może mieć pomysł na fabułę, ale tutaj ważniejsze jest wykonanie - podkreśla.

Pisze głównie w nocy, ponieważ tylko wtedy nikt nie dręczy pisarki telefonami i wszędzie panuje cisza. Lubi kończyć, kiedy na świecie jest już jasno. - Mam poczucie, że wydostałam się z jaskini na światło dzienne. Potem idę spać. Piszę ciągami, to znaczy „w kółko”. Kiedy pracuję, prawie nie śpię, nie jem, wyłączam się ze świata. Ludzie często mają do mnie pretensje, że nie można się do mnie dodzwonić, nie odpowiadam na wiadomości. Nie chodzi o wielkie inspiracje ani natchnienia, ponieważ pracuję rzutami, ale każdą scenę piszę „na jednym oddechu” - tłumaczy Bonda.

Dużą wagę do dokumentacji przykłada też Mariusz Czubaj, który stworzył postać profilera policyjnego Rudolfa Heinza. Dokumentacja zajmuje mu 4-5 miesięcy.

- To sprawdzanie rozmaitych szczegółów i dręczenie wszelkich możliwych konsultantów, a potem to, co najmniej sexy: wysiadywanie tekstu - uśmiecha się Czubaj.

Jest autorem seryjnym. Lubi powracać do postaci, które już stworzył. - I między innymi dlatego uważam, że serce powieści jest istotniejsze od szkieletu. Sercem jest właśnie bohater, a szkieletem fabuła. Bez postaci, które będą budziły emocje, kryminał - a może ogólniej: literatura - dla mnie nie istnieje - podkreśla Czubaj. Z kolei Wojciech Chmielarz, autor serii kryminałów z komisarzem Jakubem Mortką, research traktuje swobodniej. Mówi wprost, że uprawia fikcję literacką. - Jest moda na chwalenie się researchem, aby pozyskać wiarygodność czytelnika. Jasne, sprawdzam różne rzeczy, żeby choć trochę się na nich znać, ale z pełną świadomością mówię, że uprawiam fikcję - zaznacza.

Chmielarz pisze wtedy, kiedy może, kiedy ma chwilę ciszy, często jest to w nocy.

- Mam dwoje małych dzieci. Dzielimy się z żoną obowiązkami w opiece nad nimi. Kiedy już wiem, że będę pisał, to około pół godziny wcześniej w głowie zaczynają mi się pojawiać dialogi, sceny. To jest tak, że połowa mózgu pracuje nad powieścią, a druga połowa jest w rzeczywistym świecie - mówi z uśmiechem pisarz.

Puzyńska: Bieganie resetuje mój mózg. To ważne dla pisarza

Od planu pracę nad książkami zaczynają Katarzyna Puzyńska i Gaja Grzegorzewska. - Zawsze na początku jest jakaś myśl, impuls, pomysł, od którego chcę wyjść albo do którego chcę dojść. To może być typ zbrodni albo problem, którym chcę się zająć, albo po prostu jakaś scena, którą sobie wymyśliłam i która mnie urzekła. Potem dobudowuję resztę. Zwykle mam plan, którego się mniej więcej trzymam, ale od którego też odchodzę i modyfikuję w trakcie - opowiada Gaja Grzegorzewska. - Mam też obrazy i rysunki, które stanowią inspirację. A do tego cztery otwarte okna przeglądarki, a w każdym po trzydzieści zakładek - uśmiecha się pisarka, która najbardziej lubi pisać nocami. Bohaterką jej książek jest prywatna detektyw Julia Dobrowolska.

Katarzyna Puzyńska dzień zaczyna od biegania. Jak mówi, w ten sposób się dotlenia i resetuje umysł. A dla pisarza to bardzo ważne. - Z reguły pokonuję dystans około jedenastu kilometrów. Później pracuję przez kilka godzin. Aż do momentu, kiedy przychodzi czas spaceru z psem. Pies to stróż mojego zdrowia psychicznego - śmieje się Puzyńska. - Po powrocie pracuję dalej - aż do kolejnego wyjścia z psem wieczorem.

Kiedy siada do pisania, ma plan i potrzebuje ciszy. Muzyka ją rozprasza. - Tworząc historię, mam w głowie tyle bodźców, że piosenka to byłoby za dużo. Pisanie zajmuje właściwie cały mój czas. Kiedy pracuję nad książką, nie sprzątam, nie zajmuję się domem - mówi otwarcie.

Marcin Wroński zaczyna od planu fabuły. - Staram się jak najlepiej poznać miejsca, w których będzie się rozgrywała. Potem najlepiej byłoby, gdybym odciął się od świata, ale nie jest to możliwe. Pisarstwo to mój zawód, a więc są inne obowiązki: spotkania z czytelnikami, rozmowy z dziennikarzami, festiwale literackie itd. - mówi. - Telefon więc jest włączony. Mimo to staram się napisać określoną liczbę stron dziennie, co nie zawsze mi się udaje - śmieje się Wroński.

Bo praca pisarza przypomina pracę urzędnika. Trzeba pisać „od do”, jak przystało na rzemieślnika. - Rzemieślnik ma robotę do wykonania, czy mu się chce, czy nie chce. Mnie często się nie chce, dlatego gdybym czekał na natchnienie, nie zarobiłbym ani grosza - mówi z uśmiechem. Tak, pisarze są zgodni: sam proces pisania to najnudniejsza część ich pracy.

Edgar Allan Poe i „Zabójstwo przy Rue Morgue”
To opowiadanie, które pisarz opublikował w 1841 roku na łamach „Graham’s Magazine”, jest uważane za pierwszy utwór kryminalny.

Sherlock Holmes i Herkules Poirot
Postać detektywa wszech czasów, Sherlocka Holmesa, stworzył Arthur Conan Doyle w 1887 roku. Z kolei Herkules Poirot, Belg, to postać wykreowana przez Agathę Christie, najbardziej znaną na świecie autorkę kryminałów oraz najlepiej sprzedającą się autorkę wszech czasów. Opublikowano miliard egzemplarzy jej książek w języku angielskim i drugi miliard w 45 innych językach obcych.

Maria Olecha-Lisiecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.