Katarzyna Zalasińska: Społeczne zaangażowanie jest jedyną drogą do systemu ochrony zabytków
Są miejsca, do których konserwator zabytków nie dotrze. Jeżeli nie będzie społecznego zaangażowania, to ogromna liczba zabytków przy jednocześnie bardzo wąskiej liczbowo administracji może być pozbawiona ochrony – mówi dr hab. Katarzyna Zalasińska, dyrektor Narodowego Instytutu Dziedzictwa.
5 grudnia, z okazji Międzynarodowego Dnia Wolontariusza Narodowy Instytut Dziedzictwa zaprezentował „Sztukę pamiętania” – film dokumentalny o wolontariuszach Stowarzyszenia Klub Miłośników Łemkowszczyzny, którzy ratowali dzwonnice łemkowskich świątyń. „Dziedzictwo jest na dotknięcie ręki” – mówi jeden z bohaterów tego filmu. Jak rozumieć te słowa?
Rzeczywiście, film pokazuje aktywność jednego ze Stowarzyszeń, które Narodowy Instytut Dziedzictwa miał szansę wesprzeć w ostatnich latach, w ramach programu dotacyjnego „Wspólnie dla dziedzictwa”. Film dosłownie pokazuje, że dziedzictwo jest na dotknięcie ręki. Niestety często na co dzień nie potrafimy docenić wartości otaczających nas zabytków oraz krajobrazu kulturowego, czy dostrzec piękna w dawnych przedmiotach. Nie zauważamy i nie doceniamy znaczenia dziedzictwa materialnego i niematerialnego, jakie ono niesie dla jakości naszego życia. Nadal wiele obiektów jest nieodkrytych, czekają na swoją szansę aby wrócić do świadomości społecznej. Film „Sztuka pamiętania”, który jest dostępny na kanale NID TV na YouTube, doskonale pokazuje, że poznanie jest warunkiem docenienia, które następnie jest fundamentem ochrony.
Wspomniała Pani o dziedzictwie materialnym i niematerialnym. Co należy do niematerialnego dziedzictwa?
Niematerialne dziedzictwo to zwyczaje, rytuały, obrzędy – to żywe dziedzictwo, którego nośnikiem są ludzie. Ale niematerialne dziedzictwo nie może istnieć bez materialnego – bez instrumentów, obiektów, bez rzeczy ruchomych, bez krajobrazu, z którym to niematerialne, żywe dziedzictwo jest immanentnie związane. Te elementy niematerialnego dziedzictwa również na wspomnianym przez panią filmie były wyraźnie widoczne. Bardzo ważnym elementem niematerialnego dziedzictwa jest język. Jest on jednocześnie niezmiernie istotnym nośnikiem tożsamości kulturowej.
Dziedzictwo na dotknięcie ręki oznacza, że wszyscy możemy mieć bezpośredni kontakt z zabytkami, z przeszłością?
Mamy ten bezpośredni kontakt codziennie, każdy z nas, z dziedzictwem kulturowym materialnym i niematerialnym. Nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy. W Narodowym Instytucie Dziedzictwa bardzo dużo mówimy o społeczno-gospodarczym oddziaływaniu dziedzictwa, o tym jaki wpływ ma dziedzictwo kulturowe na rozwój, gospodarkę. Ale dziedzictwo przede wszystkim ma wpływ na jakość życia, na nasze codzienne funkcjonowanie. Podniesienie jakości życia społeczeństwa, rewitalizacja obszarów zdegradowanych, to przede wszystkim proces budowany w oparciu o potencjał dziedzictwa kulturowego.
Gdy rozmawiałyśmy kilka miesięcy temu – między innymi również o rewitalizacjach – wspomniała Pani, że świadomość społeczna, jeśli chodzi o wartość dziedzictwa, jest niewystarczająca. W jaki jeszcze sposób Narodowy Instytut Dziedzictwa tę świadomość poszerza? Za pomocą jakich programów?
Działamy na wielu płaszczyznach, zaczynając od wspomnianego programu „Wspólnie dla dziedzictwa”, który tworzy podstawy dla projektów wolontariackich. Zmianie jaka zachodzi w samych wolontariuszach dzięki tym projektom towarzyszy, bardzo często, zmiana w postrzeganiu zabytków przez społeczności lokalne, w których te projekty są realizowane. Zresztą wspomniany film doskonale pokazuje, że w miejscach, które odwiedzili wolontariusze, wzbudzili zainteresowanie dysponentów, właścicieli tych zabytków. I tak, jak mówią bohaterowie filmu, sam fakt ich obecności tam już zbudował tę świadomość i na pewno o te zabytki będzie większa. Ale nasze działania adresujemy szeroko, również w ramach innych programów, chociażby pracując z gminami, do których adresujemy nasz portal wiedzy o zarządzaniu dziedzictwem w gminach – samorzad.nid.pl, szkolenia, konferencje czy webinaria, chociażby w ramach wsparcia procesu rewitalizacji. Prowadzimy również kampanie społeczne. W tym roku koncentrujemy się na młodzieży, dostosowując do nich formę przekazu, zwracając uwagę na problem niszczenia zabytków. „Nie odcinaj się od przeszłości, dbaj o zabytki” – to hasło tegorocznej kampanii. Prowadzimy też działania edukacyjne adresowane do szkół.
Wydaje się, że to stara tradycja – lokalna społeczność zawsze była zaangażowana w ochronę dziedzictwa, impulsem było odzyskanie niepodległości w 1918 roku. Potem, po II wojnie światowej powstała instytucja społecznego konserwatora zabytków. Jak to wygląda teraz? Jaka jest rola społeczności lokalnych w systemie ochrony?
System ochrony zabytków od początku był budowany na fundamencie społecznym, na społecznym zaangażowaniu, to nie ulega wątpliwości. To w oparciu o działaczy społecznych, w głównej mierze, zbudowano służby konserwatorskie po 1918 roku. Zaangażowanie społeczne w funkcjonowanie służb konserwatorskich jest nadal bardzo duże. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że wiele organizacji społecznych inicjuje działania służb konserwatorskich, chociażby składając wnioski o wpis do rejestru zabytków. Organizacje społeczne oraz społeczni opiekunowie zabytków są tym głosem, który też wspiera konserwatorów zabytków w ich działaniach. Nasz flagowy projekt, zabytek.pl – czyli krótko mówiąc największa baza wiedzy na temat wszystkich zabytków w Polsce, zawierająca skany ponad miliona czterystu tysięcy dokumentów w odniesieniu do kilkuset tysięcy obiektów zabytkowych, zawiera narzędzia wspierające społeczną opiekę. Pośród wielu opcji, jaki oferuje zabytek.pl, warto wrócić uwagę na funkcjonalność stworzoną z myślą o społecznych opiekunach zabytków i o miłośnikach historii.
Na czym ta opcja polega?
Jest to zakładka „Zgłoś do konserwatora”, które znajduje się na portalu zabytek.pl, a które pozwala w każdym momencie przesłać aktualne zdjęcie obiektu z ewentualną informacją o nim. Informacja ta trafia bezpośrednio na dedykowane konto do właściwego miejscowo wojewódzkiego konserwatora zabytków. Dzięki temu konserwatorzy bardzo szybko mogą uzyskać informacje o stanie zachowania obiektów w terenie, jeżeli dzieje się z nimi coś niepokojącego, coś im zagraża. Niewątpliwie ta formuła i to narzędzie informatyczne ma szanse wspomóc służby konserwatorskie. Jeśli chodzi o samych urzędników, to w Polsce mamy ledwo tysiąc osób, więc dla nich jest to niezwykle trudne zadanie do wykonania w pojedynkę. Społeczni opiekunowie mogą więc aktywnie wspierać służby konserwatorskie w ich niezwykle odpowiedzialnym zadaniu, wykonywanym w imieniu nas wszystkich.
A z drugiej strony – czy nie ma obawy, że ci konserwatorzy zabytków zostaną wręcz zasypani tego rodzaju zdjęciami i informacjami?
Otóż właśnie, rzecz polega na tym, co zresztą pokazuje film „Sztuka pamiętania”, że są miejsca, do których konserwator nie dotrze. Jeżeli nie będzie społecznego zaangażowania, to ogromna liczba zabytków przy jednocześnie bardzo wąskiej liczbowo administracji może być pozbawiona ochrony. Przez przeszło 100 lat budowany był etos służb konserwatorskich. W szczególności w okresie międzywojennym rozumiano, jak niezwykle odpowiedzialne i ważne społecznie zadanie spoczywa na barkach służb konserwatorskich. Kultura, dziedzictwo stanowiło fundament odbudowy odrodzonej Rzeczpospolitej. Dzisiaj co najwyżej słyszymy: „Konserwator nie pozwolił na to, konserwator nie pozwolił na tamto”. Liczba pracowników w służbach konserwatorskich nigdy nie będzie taka, żeby mogli być wszędzie. Dzisiaj są w stanie nadzorować ok. 5 procent zasobu zabytkowego. Nie wspominam tu już o zabytkach archeologicznych – nie ma takiej możliwości, żeby urzędnik w środku lasu stał i pilnował, czy przypadkiem nikt tam nie prowadzi nielegalnych wykopalisk. Jakby nie optymalizować tego systemu ochrony, jakby go nie dokadrować, to zawsze będzie za mało – stąd społeczne zaangażowanie jest jedyną drogą do rozwoju systemu ochrony w taki osób, by był on efektywny.
Jeśli już wspomniała Pani o archeologii, to poproszę o szczegóły Programu AZP+. Na czym on polega?
Ochrona zabytków dziedzictwa archeologicznego jest szczególnym wyzwaniem dla służb konserwatorskich, ponieważ w rzeczywistości przekonujemy społeczności lokalne, ludzi, że to, co niewidoczne dla oka, to co znajduje się w ziemi – i powinno tam zostać zgodnie z Europejską konwencją o ochronie dziedzictwa archeologicznego ratyfikowaną przez Polskę, przed wieloma laty – że to jest warte ochrony i zasługuje na nasza troskę. Bardzo trudno jest nam chronić coś czego nie widzimy. Każdy z nas aby zrozumieć potrzebuje zobaczyć, doświadczyć, dotknąć – to ułatwia nam budowanie świadomości wartości dziedzictwa. W przypadku archeologii to zadanie jest bardzo trudne, dlatego że w rzeczywistości mamy docenić to, czego nie widzimy i najczęściej nie zobaczymy. AZP+ czyli Program, który bazuje na wykorzystaniu nowych technologii w służbie zabytkom archeologicznym, pozwala nam pokazać zabytki archeologiczne, które znajdują się w ziemi, pozwala nam dostrzec to, co z poziomu ziemi jest niewidoczne dla oka. Pozwala badać zabytki archeologiczne bez ich wydobywania z ziemi. Program AZP+ pokazuje, jak można wykorzystać te technologie i możliwości, które daje nam dzisiaj technika, w nowoczesny sposób badać i chronić dziedzictwo archeologiczne. Program AZP+ ma szansę otworzyć nowy rozdział w archeologii.
To są też nieinwazyjne metody badawcze?
AZP+ już pokazał, że bardzo często jest tak, że tam, gdzie były prowadzone badania archeologiczne, nie zawsze ujawniły one całą wiedzę dotyczącą stanowiska archeologicznego np. co do jego zasięgu.
Może Pani podać przykłady?
W ramach badań pilotażowych prowadziliśmy rozpoznanie w różnych rejonach Polski, m.in. w okolicach miejscowości Gniew na Pomorzu, gdzie ciekawym przykładem może być wczesnośredniowieczne grodzisko w m. Ciepłe, które wcześniej rozpoznawane było kilkakrotnie za pomocą obserwacji powierzchniowej, a także badań wykopaliskowych. Na ich podstawie wyznaczono zakres ochrony zabytku. Na analizowanych danych wyraźnie widać obszerną strukturę – pozostałości fosy, nie uwzględnianej w poprzednich ustaleniach. Znajduje się ona poza wyznaczonym wiele lat temu zasięgiem stanowiska, tym samym jest poza zasięgiem ochrony. Innym przykładem mogą być badania kompleksu Bardy-Świelubie-Skronie (dr hab. Grzegorz Kiarszys, prof. US), położonego na Pomorzu Zachodnim. Obszar ten, liczący około 60 km2, badany był wcześniej wielokrotnie. Już wcześniej rozpoznano tam kilka grodzisk i liczne cmentarzyska kurhanowe, jednak oznaczano je w dokumentacji konserwatorskiej punktowo, niekiedy w niewłaściwych lokalizacjach, wyznaczając do prawnej ochrony zdecydowanie za mały teren. Na danych numerycznego modelu terenu czytelne są pojedyncze kurhany, tworzące rozległe cmentarzyska.
Tych przykładów jest bardzo dużo, coraz więcej badaczy w Polsce sięga po metody teledetekcyjne. I niemal każde badania tego typu przynoszą nowe informacje o znanych wcześniej stanowiskach, ich strukturze przestrzennej, rodzaju obiektów lub zupełnie nowe odkrycia. Dane teledetekcyjne mają swoje ograniczenia, ale mogą wydajnie wspomóc rozpoznawanie dziedzictwa archeologicznego. Każda kolejna użyta metoda to kolejna informacja o reliktach przeszłości.
Warto dodać, że nasi eksperci przygotowali cykl nieodpłatnych szkoleń „Programu AZP+. Nieinwazyjne wsparcie zarządzania dziedzictwem archeologicznym”, które dedykowane są archeologom – zarówno badaczom, jak i tym ze służb konserwatorskich.
W związku z kampaniami, które prowadzi NID, zwróciłam uwagę na odwrócenie pewnej perspektywy – a mianowicie, że zabytków nie odziedziczyliśmy po naszych dziadkach, ale pożyczamy je od naszych dzieci. Co daje to przesunięcie akcentów?
Od wielu lat, już na poziomie międzynarodowym prowadzona jest dyskusja dotycząca tego, że w zasadzie, w przypadku zabytków, dziedzictwa nie mamy do czynienia z własnością jako taką, tylko rodzajem powiernictwa. Ta aksjologia wpisana jest też w naszą ustawę. Mamy przekazać przyszłym pokoleniom zasób zabytkowy w stanie niepogorszonym. To jest cel i podstawowe wyzwanie, które obecne przepisy stawiają przed właścicielami oraz przed służbami konserwatorskimi. Chcieliśmy w nieco inny sposób wytłumaczyć te podstawy, fundamentu, na którym od dawna system ochrony jest budowany. To jest też kwestia pokazania, że dziedzictwo kulturowe to nie jest coś zamkniętego w przeszłości, tylko jest to coś żywego, co nas otacza, co tworzymy i kreujemy na bieżąco, współcześnie. Chroniąc dziedzictwo tak naprawdę cały czas patrzymy przed siebie. Wiele osób myśli, że zabytki to coś zamkniętego w przeszłości, tymczasem nic bardziej mylnego. W NID mówiąc o zabytkach, mówiąc o dziedzictwie, zawsze patrzymy przed siebie, nie za siebie. Jest to odpowiedzialność, również moralna, którą mamy przed naszymi dziećmi, wnukami. To przed nimi będziemy odpowiadać, co przekazaliśmy im w stanie niepogorszonym i jak gospodarowaliśmy tym zasobem nieodnawialnym, który otrzymaliśmy po naszych dziadkach i ojcach.
Zabytek jest podstawą społecznej pamięci, naszej tożsamości, mówi o poczuciu przynależności. To jest jasne.
Nie możemy odbierać tym, którzy przyjdą po nas, tego zasobu, który będzie pozwalał im budować własne poczucie tożsamości. Nie mamy do tego prawa. Nie możemy odcinać ich od przeszłości. Mamy przekazać zabytki w stanie nie pogorszonym; mamy przekazać je dalej. Rozumiejąc potrzebę adaptowania obiektów zabytkowych do nowych funkcji, nie możemy pozbawiać ich przymiotu autentyzmu. Pozbawiamy w ten sposób przyszłe pokolenia możliwości obcowania z tymi nośnikami pamięci, których oryginalność decyduje o tym na ile są wiarygodnym dokumentem przeszłości. Dziś powinniśmy sobie zadać pytanie, jaka będzie nasza odpowiedź jeśli chodzi o ostatnie 30 lat, bo ta weryfikacja i rozliczenie z przeszłością – dla nas z teraźniejszością – niechybnie nastąpi. Czy przekazaliśmy przyszłym pokoleniom wszystko to co cenne z ponad 1000-letniego dorobku kulturowego, jak to mówi Preambuła do polskiej Konstytucji.
Ochrona dziedzictwa zależy też przecież od uregulowań systemowych. Zatem jak zmieniła się polityka, jeśli chodzi o zachowanie dziedzictwa kulturowego w Polsce? Jak to wygląda ze strony instytucji, prywatnych właścicieli zabytków?
Na pewno ostatnie lata przyniosły bardzo dużo zmian. Jedną z nich jest otwarcie dyskusji na temat ochrony obiektów powojennych czy też raczej przesądzenie o tym, że obiekty powojennego modernizmu są zasobem, który w pełni zasługuje na ochronę. Dziś powoli otwiera się przed nami dyskusja dotycząca postmodernizmu – wymaga namysłu, co z architektury lat 80, a nawet 90 chcemy pozostawić przyszłym pokoleniom. Ponieważ tak kształtowana przez nas przestrzeń, ów krajobraz, też jest zapisem naszej tożsamości, historii i zachodzących przemian społecznych. To bardzo dynamiczny czas, w której nastąpiła cezura czasowa, docenienie określonych zasobów.
Inną rzeczą na którą warto zwrócić uwagę to wyraźna zmiana polityki konserwatorskiej kierunku ochrony architektury drewnianej. Od dwóch lat w ramach NID działa Centrum Architektury Drewnianej, które w dużym stopniu koncentruje się na kształtowaniu świadomości społecznej, jeśli chodzi o znaczenie architektury i budownictwa drewnianego dla naszego krajobrazu kulturowego, a w konsekwencji dla naszej tożsamości kulturowej.
Wrócę do początku naszej rozmowy i dziedzictwa na dotknięcie ręki, aby przypomnieć o tym, że jest to program adresowany do organizacji pozarządowych, które prowadza działalność kulturalną i mogą na tę swoją działalność, na ochronę zabytków otrzymać fundusze? Jakie, kiedy i na co?
Program rzeczywiście jest dedykowany organizacjom pozarządowym, przy czym ważnym elementem tego programu jest wolontariat - jest to jedyny tego typu program w skali kraju - i wykonywanie prac społecznych przy zabytkowych obiektach. Często są to zabytkowe opuszczone cmentarze, miejsca pozostawiane bez opieki. Często powstają projekty, które na przykład pozwalają udostępnić obiekty dla niepełnosprawnych. Wśród obiektów, które uzyskały dofinansowanie NID, wymienić można projekt „Niewidomi na tatarskim szlaku. Meczety i mizary”. Program „Wspólnie dla dziedzictwa” rozwija się od 2016 roku, a na nabór wniosków odbywa się najczęściej w II kwartale każdego roku, o czym szeroko informujemy. Najczęściej obozy wolontariackie odbywają się w okresie wakacji i wczesną jesienią. Przez te lata udało się wesprzeć kilkaset organizacji pozarządowych. Jeżdżę sporo po Polsce i muszę powiedzieć, że efekty tych prac są widoczne.
Z wykształcenia jest Pani prawniczką, która pokochała zabytki. Skąd się ta miłość do zabytków u Pani wzięła?
Uważam, że wszystko bierze się z domu. Mój dziadek był szwoleżerem, a ja byłam wychowywana w tym micie, w tej historii polskiej kawalerii, w dużym szacunku do przeszłości. Rodzina mojej mamy związana jest od pokoleń z Podlasiem. To w tamtejszym krajobrazie, utkanym architekturą drewnianą, powiązanym z niezwykłym dziedzictwem przyrodniczym, widzę najpiękniejsze oblicze naszego kraju. Inną kwestią są ludzie spotkani na drodze zawodowej. To oni zaszczepili we mnie tę ogromną pasję. Poczucie misji. Jedną z nich jest były dyrektor Ośrodka Dokumentacji Zabytków, dzisiejszego NID, który wspierał mój rozwój jako prawnika w obszarach związanych z archeologią i z konserwacją zabytków. Stąd też jestem zdania, że wszystko zależy od ludzi – zarówno to, jak skuteczny będzie system ochrony, jak i to, że od spotkanych ludzi będzie zależeć, jaki kierunek obierzemy. Po roku zarządzania NID mogę powiedzieć, że większość ludzi, z którymi pracuję, to pasjonaci. Na przykład „matką chrzestną” programu „Wspólnie dla dziedzictwa” jest szefowa oddziału terenowego NID w Olsztynie, Iwona Liżewska. Już w latach 2000 razem ze Stowarzyszeniem Wspólnota Kulturowa „BORUSSIA” przemierzała Puszczę Piską wzdłuż i wszerz, z wolontariuszami inwentaryzując, ale też porządkując w puszczy opuszczone cmentarze. Jej działalność była inspiracją do powstania całego programu wolontariatu. Takich niezwykłych ekspertów, najlepszych specjalistów w swoim fachu spotkać można w oddziałach terenowych NID w całym kraju. Cieszy mnie, że do zespołu NID dołączają również kolejni pasjonaci, dla których ochrona zabytków to nie tylko praca. Od kilku dni Centrum Architektury Drewnianej kieruje niezwykle zaangażowana w ochronę architektury drewnianej Zakopanego - Natalia Skiepko. Patrząc po rozwoju instytucji sądzę, że ludzie, którzy z poświęceniem zajmują się ochroną dziedzictwa – się przyciągają. To kwestia pasji.