Kaskadowy pomiar prędkości na krajowej „6”

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Jakub Roszkowski

Kaskadowy pomiar prędkości na krajowej „6”

Jakub Roszkowski

Akcję „Prędkość” przeprowadzili policjanci z Białogardu. To nie była zwykła akcja, ale tzw. kaskadowy pomiar prędkości. Uwaga! Będą kolejne.

Cel kaskadowego pomiaru prędkości był jasny: zatrzymanie tych kierujących, którzy po minięciu pierwszego patrolu policji przyspieszają. To wyjątkowo niebezpieczne zachowanie, zwłaszcza wtedy, gdy trasa przebiega przez kilka miejscowości. Zdziwienie kierowców, którzy złamali przepisy drogowe i zostali zatrzymani, było więc ogromne.

Mundurowi z laserowym urządzeniem do pomiaru prędkości stali w miejscowości Kozia Góra oraz w miejscowości Karwin, cztery kilometry dalej. W Koziej Górze więc samochody jechały przepisowo, ale mijając patrol policji, rzeczywiście przyspieszały. W Karwinie czekała już na nich przykra niespodzianka.

- To prawda, byli zaskoczeni - potwierdza młodszy aspirant Adam Szyperski z Komendy Powiatowej Policji w Białogardzie. - I było ich sporo. Większość jechała 80, nawet 90 km/h przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h. Jeden z kierujących został zatrzymany także za niezastosowanie się do podwójnej linii ciągłej. Tłumaczył się tym, że był pewien, że nie będzie już kolejnego patrolu na tak małym odcinku drogi.

To była pierwsza, ale nie ostatnia taka akcja policji na krajowej „6”. Kaskadowy pomiar prędkości będzie prowadzony także na innych trasach.

- Kierujący muszą mieć świadomość, że nie tylko muszą zwalniać, gdy widzą patrol policji, ale także wtedy, gdy go nie ma - radzi Adam Szyperski.

Jakub Roszkowski

Białogard, Mielno i okolice, ale także Koszalin i powiat koszaliński to miejsca, o których piszę przede wszystkim. Analizuję rynek paliw w regionie, trzymam rękę na pulsie w sprawie szeroko rozumianego biznesu, ale także pogody i wakacji nad morzem. Bo wiadomo, Mielno to obok Kołobrzegu i Gdańska najczęściej odwiedzana miejscowość nadmorska w kraju. 


Pod moją "opieką" są również koszalińscy, mieleńscy i białogardzcy samorządowcy. Jeśli coś zmalują, nabroją lub popsują albo wręcz przeciwnie, zrobią coś naprawdę dobrego, ja o tym napiszę. 


 


W Głosie Koszalińskim pracuję od 2000 roku. To właściwie moja pierwsza i jak na razie jedyna praca. To moja siostra chciała zostać dziennikarzem. Ostatecznie to jednak ja poświęciłem temu zajęciu już ponad połowę życia.


 


Jestem domatorem i naprawdę najlepiej czuję się w swoim domu. Może to dlatego, że po intensywnym dniu w gazecie potrzebuję wyciszenia...    


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.