Kasjerka z pętlą na szyi. Sądy odmówiły jej ogłoszenia upadłości konsumenckiej
Mieszka z dziećmi na działce, haruje w markecie za 1850 złotych brutto i ma długi w „chwilówkach” - dla pani Doroty nie ma ratunku w upadłości. Toruńskie sądy odmówiły jej ogłoszenia upadłości konsumenckiej.
Smutna historia toruńskiej kasjerki pokazuje, jak łatwo zwykłemu człowiekowi za sprawą „pomocnych pożyczek” wpaść w biedę i jak ciężko się z niej wydostać. Wbrew pozorom, instytucja upadłości konsumenckiej nie każdemu bankrutowi ratuje życie. Sąd zawsze będzie oceniał, czy nie wpadł w tarapaty na własne życzenie.
Pierwszy raz na zęby syna
Pani Dorota (imię zmienione) to kobieta w średnim wieku, wychowująca dwoje dzieci w wieku 14 i 15 lat. Rodzina mieszka na działce rekreacyjnej, a tak - jak wiadomo - krezusi nie mieszkają.
Torunianka pracuje jako kasjerka w jednym z toruńskich marketów. Zarabia 1850 zł brutto (1355 zł „na rękę”). Czasem dostaje premie uznaniowe. Przysługują jej też świadczenia na dzieci z programu „Rodzina 500 plus”.
Pierwszy raz z pożyczki chwilówki pani Dorota skorzystała w 2015 roku. Pilnie potrzebowała pieniędzy, by prześwietlić synowi zęby. Pożyczyła okrągłą sumkę, poszła z dzieckiem wykonać zdjęcie, a resztę chwilówki wydała na pilne domowe sprawy.
A potem... Poszło jak burza.
- Część pożyczki spłaciła, ale wzięła kolejną, żeby mieć pieniądze. Obecnie wnioskodawczyni nie pamięta wszystkich firm, w których pozaciągała długi ani nie wie dokładnie, ile jest tych pożyczek - ustalił 6 lutego br. Sąd Okręgowy w Toruniu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień