Karnowski musi odpocząć
Przemysław Karnowski od ponad tygodnia nie gra w NCAA. I nie wiadomo, kiedy wróci do drużyny z Gonzagi.
Dziennikarz ze Spokane Jim Meehan zacytował na Twitterze trenera Marka Few: - Nie rusza się, bardzo cierpi. Co gorsza, nie widać na razie poprawy.
Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło podczas treningu. W czasie walki o piłkę jeden z kolegów pchnął Karnowskiego w powietrzu. Środkowy gruchnął na ziemię plecami. Odniósł kontuzję łokcia, która jednak nie jest wielkim problemem. Przynajmniej nie tak wielkim, jak kręgosłup. Karnowskiemu wypadł dysk. Zabiegi nie pomagają, koszykarz z trudem jest w stanie się ruszać, o powrocie do gry trudno teraz nawet spekulować.
Trudno oskarżać kogokolwiek o umyślne działanie, ale ojciec naszego środkowego, Bonifacy Karnowski, nie ma wątpliwości.
- Różne zdarzają się rzeczy. W poprzednim sezonie moja żona była świadkiem, jak jeden zawodnik kopnął drugiego w szczękę. Skończyło się pięcioma miesiącami jedzenia i picia przez słomkę - mówi doświadczony szkoleniowiec
Karnowscy jeszcze w tym tygodniu lecą do USA podtrzymać syna na duchu. - Mieliśmy Przemka odwiedzić na święta, obejrzeć jego występ. A teraz będziemy musieli się martwić o jego zdrowie i w ogóle sportową przyszłość - mówi ojciec.
Karnowski zdążył w tym sezonie zagrać w 5 z 8 meczów Gonazgi. Średnio na parkiecie spędzał 25 minut, notował na koncie 8,8 pkt i 5,4 zbiórek.