Karate. Agnieszka Sajdutka nie skupia się już tylko i wyłącznie na swoich występach

- Zdecydowałam, że najwyższy czas coś zmienić w życiu - mówi o zmianie klubu Agnieszka Sajdutka.

Sytuacja, w jakiej znalazł się sport nie jest łatwa. Jak się pani odnajduje w tej rzeczywistości?

Myślę, że nie tylko sport znalazł się w trudnym położeniu, ale generalnie ludzie muszą sobie jakoś poradzić z tą trudną dla każdego sytuacją. Ja w sumie nie narzekam, bo jestem też nauczycielem, więc ta stabilizacja finansowa w miarę jest, mam teraz czas, żeby trenować dwa razy dziennie, mam też wszystko rozpisane jeśli chodzi o treningi motoryczne, więc nie mogę w tym względzie narzekać. Zmieniłam również klub - obecnie jestem zawodniczką Akademii Sportu Chikara, więc są nowe wyzwania. Na razie podchodzę do wszystkiego spokojnie - ja trenuję cały czas, formę mam dobrą i liczę na to, że wrócimy do normalności.

Sportowcy zmuszeni są teraz do treningów online. Czy łatwo jest uzyskać ten sam stopień motywacji, który towarzyszy podczas treningów z kolegami, koleżankami?

Prawdę mówiąc, ja trenując jeszcze u pani Marty Niewczas to zazwyczaj nie miałam sparingpartnera i zmuszona byłam do samodzielnych treningów. Mi motywacji nie brakuje - nie potrzebuję takiego bata nad sobą. Dla mnie dzień bez treningu jest stracony.

A jak jest z młodzieżą? Też dobrze radzi sobie z treningami online?

Dzieciaki na pewno bardziej potrzebują w tym wypadku tej normalności, kontaktu z trenerem. Bardzo się starają, ale pamiętajmy, że ich świat też został wywrócony do góry nogami. Oni mają cieszyć się treningiem, mieć zapewnione zajęcia ogólnorozwojowe - póki co nie muszą być jeszcze mistrzami.

Wspomniała pani o zmianie klubu - z czego wynikała ta decyzja?

Ja do pani Marty Niewczas i jej treningów nigdy nic nie miałam. Trenowałam tam 20 lat, więc naprawdę była to trudna decyzja. Przychodzi jednak taki moment w życiu człowieka, zawodnika, że trzeba zmienić swoje miejsce - przejść z miejsca ucznia na miejsce mistrza.