
73 tysiące złotych kary nałożyli urzędnicy ratusza na słupszczanina, który w marcu wyciął 13 drzew: kasztanowców i klonów na ulicy Wrocławskiej. Kary dotąd nie zapłacił, więc sprawa trafiła do windykacji.
O wycince tych drzew pisaliśmy, nomen omen, 13 marca. Jeden z mieszkańców ulicy Wrocławskiej zawiadomił Urząd Miejski w Słupsku o tym, że zamiast drzew na ulicy zostały tylko korzenie. Wtedy to na miejsce udaliśmy się z patrolem straży miejskiej i urzędniczką ratusza.
- Widać, że właściciel terenu zrobił to, bo chce prowadzić działalność gospodarczą - oceniała wtedy Anna Bonio, podinspektor ds. zieleni w słupskim UM. - W ubiegłym roku, gdy jeszcze obowiązywała stara ustawa, wnioskował o zgodę, ale odmówiliśmy. To były piękne, zdrowe drzewa.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień