Stelmet BC jest w gronie ośmiu najlepszych zespołów w Pucharze Europy! Po świetnym meczu wygraliśmy w Kazaniu z Uniksem.
Przed meczem w Kazaniu zdecydowanym faworytem był Uniks. Rosjanie wygrali w Zielonej Górze 72:68. Tak więc wystarczył im każdy sukecs, a nawet minimalna porażka. Stelmet obiecał walkę i grę na maksa. Dotrzymał słowa.
Pierwsza połowa pokazała, że możemy dać radę
Gospodarze zaczęli od trójki Antona Pankraszowa, ale za chwilę tym samym odpowiedział Dee Bost. Potem jednak nie mogliśmy trafić zza linii 6,75 m. W sumie na kolejnych siedem takich rzutów piłka tylko raz wpadła do kosza Rosjan. Gopodarze nie grali jakiejś rewelacji, ale prowadzili. W ostatniej minucie zielonogórzanie potrafili z 10:18 doprowadzić do stanu 15:18. W drugiej kwarcie Uniks znów lekko odjechał. Nasi jednak zaliczyli świetny moment.
Od stanu 17:24 w 12 min doprowadzili do 28:24 w 16 min. Zbieraliśmy, przechwytywaliśmy i trafialiśmy.
W sumie odrobiliśmy straty z Zielonej Góry. Niestety, tak było tylko przez chwilę. Rosjanie wzieli się do roboty i po trafieniu za dwa Kostasa Kaimakoglou odzyskali prowadzenie 29:28 . W pierwszej połowie naszą bolączką była skuteczność, bo z 16 prób zza linii 6.75 m, trafiliśmy tylko trzy razy. Na deskach też nie było najlepiej. Uniks zebrał 19 piłek, my 11.
Zielonogórzanie w drugiej połowie pokazali wielką klasę i nie powtórzyli błędów.
Już dwie trójki na początek Bosta i Mateusza Ponitki pozwoliły nam odzyskać prowadzenie. Potem kibice w Kazaniu przecierali oczy ze zdumienia. Stelmet bronił, punktował, a Uniks miał wielkie problemy. Jeszcze miejscowi mieli nadzieję, bo na chwilę odzyskali prowadzenie 42:41. Jednak już trwał koncert zielonogórzan. Już w końcówce trzeciej kwarty, po kilku znakomitych akcjach Ponitki oderwaliśmy się od rywala i przed czwartą kwartą wygrywaliśmy 52:43. Ostatnie dziesięć minut to był już popis Stelmetu. Świetnie broniliśmy, długo rozgrywaliśmy piłkę, kończąc akcję celnym rzutem. Gospodarze byli coraz bardziej ,,zagotowani”.
Nic nie mogli zrobić, nic im nie wychodziło. Nam prawie wszystko.
W 35 min Uniks jeszcze miał jakąś nadzieję, bo przegrywał tylko 51:62. Jednak wczorajszego popołudnia nie było siły na zielonogórzan. Spokojnie oddalali się od rywala tak jakby grali nie z jednym z faworytem rozgrywek, a podczas jakiegoś sparingu. Kiedy w 37 min po trafieniu Ponitki było 68:54 dla Stelmetu, a po chwili, po rzucie Bosta 70:54, gospodarze mieli już dosyć. Byli kompletnie zdruzgotani, nie potrafili skonstruować jakiejś sensownej akcji. Dali sobie spokój już na 25 sekund przed końcem i Bost trzymając piłkę mógł wraz z zespołem czekać na końcową syrenę.To było coś pięknego. W świetnym stylu wygraliśmy ze znakomitym zespołem, awansowaliśmy do czołowej ósemki europejskiego pucharu, pokazaliśmy klasę i bardzo dobry basket. Zespołowi i tren erom należą się wielkie brawa.