Najbardziej nerwowa sytuacja tygodnia? Jeśli chodzi o toruńskich parlamentarzystów, to chyba ta, w której znalazł się poseł Arkadiusz Myrcha.
We wtorek, podczas burzliwych - jak zwykle w tej kadencji - obrad Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Prawa Człowieka, Janusz Sanocki, poseł niezrzeszony, który na Wiejską dostał się z listy Kukiz‚15, krzyczał do Myrchy: „Nie przerywaj mi, gówniarzu, nie przerywaj mi!”. Tak się poseł niezrzeszony rozkręcił, że jeszcze walnął ręką w stół.
Myrcha sprowokować się nie dał i żadna z tego pyskówka, na szczęście, już nie wyniknęła. Sanocki potem toruńskiego posła przeprosił, ale w świat poszła pouczająca próbka sejmowych obyczajów, języka i umiejętności panowania nad emocjami.
Marne to było widowisko, ale chyba jeszcze marniejsza była postawa szefa komisji posła Stanisława Piotrowicza, znanego obrońcy sprawiedliwości ludowej - teraz i w PRL, który tuż po tym, jak Sanocki obrażał Myrchę, uznał za stosowne przywołać do porządku... Myrchę.
Sam poseł Sanocki niczym nie zaskoczył. Językowo także. Jakiś czas temu na przykład, pytany przez przedstawiciela „Gazety Polskiej” o swą podróż na Białoruś, odparł: „Gówno to pana obchodzi. Niech pan tak napisze”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień