Polscy rysownicy i scenarzyści podjęli się kontynuacji słynnej serii komiksów Janusza Christy o słowiańskich wojach Kajku i Kokoszu
Choć na świecie od dawna kontynuuje się kultowe serie komiksowe, w Polsce takie projekty są jeszcze mało popularne. Przeszło ćwierć wieku musieliśmy czekać na reaktywację słynnej serii „Kajko i Kokosz”. Tomasz Kołodziejczak, redaktor naczelny Klubu Świata Komiksu, szukał godnych następców, którzy nie będą kopiować Janusza Christy, lecz stworzą kontynuację przygód Kajka i Kokosza w duchu opowieści Mistrza. Znalezienie twórców, którzy potrafiliby zbudować historie tak, aby były lekkie, oryginalne, zabawne, a jednocześnie zadowoliły fanów serii, okazało się nie lada wyzwaniem. Kto postanowił zmierzyć się z legendą Janusza Christy?
Trylogia o ryjówkach
- Tomaszowi Samojlikowi, najpopularniejszemu chyba obecnie polskiemu autorowi komiksów dziecięcych, w tym trylogii o ryjówkach - przypadły perypetie smoka Milusia. Sławomir Kiełbus, autor wielu świetnych komiksów, w swoim czasie wskazywany przez samego Janusza Christę jako ewentualny kontynuator jego pracy, narysował historie ze Zbójcerzami do scenariusza Macieja Kura. Nieco mniej doświadczona para twórcza, Norbert Rybarczyk i Krzysztof Janicz (jeden z najlepszych znawców twórczości Christy), stworzyli zabawny komiks o dzieciństwie Kajka i Kokosza - mówi Tomasz Kołodziejczak, redaktor naczelny Klubu Świata Komiksów.
- Nie mogę ujawniać zbyt wielu szczegółów, ale na czytelników czeka duża niespodzianka - zapewnia Krzysztof Janicz. - Kokosz jest oczywiście leniem, obżartuchem i kłamczuszkiem, dokładnie taki, jakim był u Christy, tylko młodszym. Janusz Christa mówił: „Jestem bardziej podobny do Kokosza, który zawsze grzeszył i bujał. To żarłok, ale bardzo ludzki”.
Nie mogę ujawniać zbyt wielu szczegółów, ale na czytelników czeka duża niespodzianka
Kajko bez skazy i sympatyczne łotry
- Kajko jest za czysty, zbyt dobrze ułożony, mądrala i spryciarz - dodaje Krzysztof Janicz (współautor bloga „Na plasterki” ). - Jednocześnie Kokosz był ofermą kompletną, wokół której wszystko się kręciło, trzeba go było wyciągać z różnych tarapatów. To on napędzał te przygody. Natomiast z Kajkiem Janusz Christa zawsze miał straszliwy problem, bo to była postać tak wyidealizowana, że aż nierzeczywista i w gruncie rzeczy nudna. W przedostatniej historyjce, „W krainie borostworów”, Christa próbował zmienić mu charakter. Oczywiście, w sposób magiczny, bo normalnie się nie dało, ale bardzo szybko się z tego wycofał i Kajko ponownie był bez skazy. Ja postanowiłem wyjaśnić, dlaczego ten Kajko jest taki mądry, odważny i pomocny. Dlaczego świetnie orientuje się w lesie i nie ma rodziny? Kokosz ma ciotkę i jakiegoś wuja pod grodem, a ten biedny Kajko nie ma nikogo i pasuje do Mirmiłowa jak pięść do oka. Nasz komiks wiernie trzyma się realiów stworzonych przez Christę, a równocześnie trochę zaburza ten świat, więc i rysunki nie są takie jak u Janusza Christy. Od początku miałem pomysł, żeby kreska była w stylu dzisiejszych dobranocek dla dzieci - nowoczesna, drapieżna - i to się Norbertowi znakomicie udało.
- Gdyby ktoś mi powiedział kilka lat temu, że będę rysował kontynuację Kajko i Kokosza, na pewno bym nie uwierzył - zapewnia Norbert Rybarczyk, rysownik.
Kokosz ma ciotkę i jakiegoś wuja pod grodem, a ten biedny Kajko nie ma nikogo i pasuje do Mirmiłowa jak pięść do oka
Maciej Kur i Piotr Bednarczyk (laureaci konkursu Wydawnictwa Egmont na komiks dla dzieci, twórcy serii „Lil i Put”) w nowym komiksie odpowiadają za przygody zbója Łamignata. - Moi ulubieni bohaterowie to oczywiście Kajko i Kokosz - przyznaje rysownik Piotr Bednarczyk. - Lubię też Łamignata, bo to taka komiczna poczciwina. Uważam, że wszystkie postacie, nawet czarne charakter, w komiksach Christy budzą sympatię, ponieważ w zabawny sposób ukazują cały wachlarz ludzkich przywar i słabości wraz z ich konsekwencjami. Trudno powiedzieć, żeby coś mnie zaskoczyło podczas rysowania. Twórczość Janusza Christy inspiruje mnie od dziecka. Kiedyś odczytywałem ją przez pryzmat świetnej rozrywki. Dzisiaj doceniam przede wszystkim formę, warsztat i nakład pracy, jaki autor zawarł w swoich komiksach.
Wnuczka: Powinno się podobać
Osoby, które widziały prace Piotra Bednarczyka, mówią, że kolorystyka jest zbliżona do komiksów Christy, zastanawiają się, jak rysownik osiągnął ten efekt. - Kolor nakładałem komputerowo. Ważny był dobór palety. Dużo czasu poświęciłem na obserwację użycia koloru przez mistrza, bo od początku wydał mi się on istotną kwestią dla oddania klimatu. Chciałem również, by kolorystyka zachowywała charakter pierwszych wydań komiksu. Jak wiemy, techniki drukarskie w tamtych czasach nie były tak precyzyjne jak dzisiaj. Dlatego ten efekt trzeba było już wyczarować.
A jak Paulina Christa - wnuczka, ocenia „Obłęd Hegemona”? - Kiedy Tomek Kołodziejczak zgłosił się do mnie w tej sprawie, zgodziłam się, z tego względu że sam Janusz chciał, żeby te komiksy były kontynuowane. Nawet myślał, że dałby radę napisać scenariusz, tylko trzeba znaleźć rysownika. Niestety, Janusz nam odszedł. Egmont szukał bezskutecznie kontynuatorów, więc wpadł na pomysł, żeby znaleźć kogoś, kto zrobi to po swojemu, w hołdzie Januszowi. I tak powstały te cztery historyjki. Najbardziej zbliżona rysunkowo jest oczywiście praca Sławomira Kiełbusa, który kiedyś, z tego co mi wiadomo, został nawet „namaszczony” przez mojego dziadka na jego następcę (padło takie sformułowanie). Więc on najbardziej się zbliżył do stylu Christy. Wizualnie nie mam zastrzeżeń. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać tych komiksowych opowieści, bo dopiero je dostałam, ale każda jest inna. Tomek Samojlik poszedł swoją kreską, ale też to ma dla mnie jakiś urok. Jeśli chodzi o Piotra Bednarczyka i Maćka Kura, chłopaki zrobili to po swojemu. Lubię ich poczucie humoru i kreskę Piotra Bednarczyka, myślę, że powinno się to podobać odbiorcom.
Pogawędki z bohaterami przy piwie
Jeden z największych polskich twórców komiksu Janusz Christa narysował około 4700 komiksowych pasków, 700 plansz i olbrzymią ilość ilustracji. 40 albumów komiksowych Christy ukazało się w nakładzie 10 mln egzemplarzy.
Stworzone przez niego serie „Kajko i Kokosz” oraz „Kajtek i Koko” zyskały miano kultowych, a ich bohaterowie znani są chyba wszystkim Polakom. Christa nie tylko rysował, ale też pisał scenariusze do swoich komiksów. Krążyły zabawne opowieści o tym, jak to Janusz Christa gawędził ze swoimi komiksowymi bohaterami. Kiedy go o to spytałam, odpowiedział: „Rzeczywiście, często prowadziłem z nimi rozmowy (śmiech). Siedziałem w fotelu, w ręku piwo, i gadaliśmy. Głównie o scenariuszu, bo z nim miałem zawsze największe problemy. Nigdy nie brałem cudzych tekstów. Starałem się, żeby postacie, które rysuję, czymś się różniły. Nie tylko twarzą i wyglądem, ale też charakterem. Ten jest lepszy, ten gorszy. Ten kłamliwy, a tamten oferma lub tchórz. Tworzyłem bohaterów, do których musiałem żywić jakieś uczucia. Jeśli chodzi o scenariusz, byłem zawsze dość wymagający - przerabiałem go setki razy - zawsze niezadowolony.
Z Wilna pochodzi
Janusz Christa urodził się w 1934 roku w Wilnie. Zadebiutował w 1956 roku cyklem historyjek o dwóch chłopcach, Kuku i Ryku, w magazynie „Przygoda”, oraz komiksem bez dymków „Opowieść o Armstrongu” i komiksem „Rock and Roll” na łamach miesięcznika „Jazz”. Przez dwa lata publikował komiksy o dzieciach, milicjantach, kowbojach, a nawet o Tarzanie.
- Po co rysować western, skoro mieszkamy nad morzem, pomyślał Christa i tak powstały marynarskie przygody Kajtka i Koko. Potem pojawili się najsłynniejsi woje polskiego komiksu: Kajko i Kokosz mieszkańcy grodu Mirmiłowa. Przybyli: Zbójcerze, Hegemon, Łamignat, Lubawa, smok Miluś i wiele innych sympatycznych postaci. Kajko i Kokosz po raz pierwszy pojawili się w „Wieczorze Wybrzeża”.
Autor: Grażyna Antoniewicz