O porozumieniu Lewicy z PiS-em w sprawie Krajowego Planu Odbudowy i słabości opozycji z prof. Romanem Bäckerem, politologiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu rozmawia Paulina Błaszkiewicz.
Zobacz video: Pilotażowy punkt szczepień powszechnych w Bydgoszczy
Wyborcy Lewicy uważają się zdradzeni. Mówią, że partia nie powinna wspierać PiS-u. Z kolei sami politycy Lewicy bezskutecznie próbują się tłumaczyć. Kto ma rację?
Krajowy Plan Odbudowy został przesłany w poniedziałek (a więc w czasie świąt) do Brukseli i podobno zawiera wszystkie postulaty, które uzgodniono z Lewicą. Warto sprawę KPO, układu PiS z Lewicą itd. rozpatrzeć przynajmniej na dwóch poziomach - rozgrywek na arenie politycznej pomiędzy najważniejszymi aktorami oraz spełnienia oczekiwań wyborców. W tym pierwszym przypadku mamy do czynienia z zapędzeniem w ślepy róg nie tylko Koalicji Obywatelskiej, ale i całej opozycji. Chodziło o to, by KO zmusić do wyboru jednego z dwóch scenariuszy, przy czym każdy jest zły. Pierwszy: zagłosować za układem pomiędzy Lewicą a PiS-em co zmusza do uznania, że nie ma się na nic wpływu. KO jest wtedy postrzegana jako siła bezwolna, która o niczym nie decyduje. Drugi – zagłosować przeciwko, a więc pokazać się jako siła antynarodowa i tylko pozornie europejska. KO wybrała wariant wstrzymania się od głosu, co łączy złe strony jednego i drugiego rozwiązania. Ponadto jednolity front opozycji rozpadł się na przynajmniej cztery ugrupowania, które patrzą na siebie jak na zdrajców. Tym samym Kaczyński może triumfować.
A może my po prostu nie mamy opozycji w Polsce?
Mamy, ale bardzo rozbitą i zróżnicowaną, a w tej chwili jeszcze nieufającą sobie nawzajem. Niewątpliwie błędem wszystkich partii opozycyjnych było to, że nie porozumiewały się ze sobą i nie ustaliły wspólnego stanowiska w sprawie KPO. Wszystkie opozycyjne ugrupowania wiedziały przecież, że PiS-owi brakuje posłów do przegłosowania tego paktu. Gdyby opozycja się porozumiała, to Kaczyński musiałby rozmawiać z całością opozycji, a nie wyłuskiwać poszczególnych partnerów. To był błąd, który zapewne Borysa Budkę będzie bardzo dużo kosztował, ponieważ to on jako szef największej opozycyjnej partii powinien z pozostałymi rozmawiać, a nie mówić co żąda od PiS-u, żeby dostać głosy KO. Z kolei Lewica zamiast wysyłać propozycje do PiS-u powinna zaproponować całej opozycji porozumienie i zmusić PiS do ustąpienia np. w kwestii przejrzystości wydawania środków unijnych. Zdaje się, że nikt z PiS-u nie ma ochoty tego robić, a to jest przecież kluczowa kwestia. Drugą z nich jest dyskryminacja samorządów w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Opozycja przegrała tę batalię. A na poziomie relacji między ludźmi na świeczniku a wyborcami mamy do czynienia z jeszcze ciekawszymi konsekwencjami.
No właśnie. Reakcje wyborców Lewicy znamy, a co z wyborcami partii rządzącej? Co one mówią?
Reakcje wyborów, którzy są aktywni i zorientowani są w miarę łatwe do przewidzenia. Otóż wyborcy PiS-u raczej będą się cieszyli i z jeszcze większą radością będą popierać PiS , bo nareszcie okazał się skuteczny. I to w dodatku w załatwianiu ogromnych pieniędzy przede wszystkim dla swoich wyborców. Tak przecież już było, gdy rząd dawał pieniądze głównie dla samorządów opanowanych przez PiS. Natomiast wyborcy głównie Koalicji Obywatelskiej będą zniechęceni do przywódców tej partii choćby dlatego, że okazali się nieskuteczni. W przypadku Lewicy zaś nie zagwarantowali, że PiS nie będzie oszukiwał przy rozdziale
środków. Dla wyborców Lewicy ważna jest równość materialna, ale równie ważna jest też wolność, demokracja i przejrzystość w relacjach publicznych.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień