Kacper, Melchior i promile. Rekordy tygodnia: Największy pochód w mieście i największa wpadka prokuratorska
Czego tam nie było! Trzej królowie wyżsi nawet od prana prezydenta, połykacze ognia, orkiestra dęta w mikołajkowych czapeczkach, ludzie władzy państwowej, samorządowej i duchownej, wreszcie wielkie tłumy obywatelek i obywateli wszelkich stanów, wieków i kondycji. W kategorii masowych zgromadzeń z orszakiem trzech króli, który w święto tejże trójki przeciągnął dostojnie przez toruńską starówkę, nic się nie może zmierzyć.
Rozważania, czy fenomen tych pochodów w większym stopniu świadczy o przywiązaniu do chrześcijańskiej tradycji, czy o potrzebie wspólnoty, czy też oba te czynniki są tu równie ważne - to już zostawmy specjalistom od socjologicznych wiwisekcji.
A swoją droga ciekawe jest, że przez te trzy dekady nowej Polski, dorobiliśmy się dwóch nowych - jakkolwiek by to nie zabrzmiało - miejskich tradycji, kultywowanych w masowej skali. Pierwsza z nich to właśnie te orszaki trzech króli, druga to organizowane także w styczniu finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Udział w obu wydarzeniach jest spontaniczny, mniej wynika z mody czy kulturowego nakazu, bardziej z autentycznej potrzeby: czy to ducha, czy i serca. I dobrze. Nigdy dość momentów, które choć na jakiś czas spajają naszą poobijany podziałami lud.
Największa wpadka, o której toruńska publiczność dowiedziała się w tym tygodniu? To, o czym pisaliśmy szeroko wczoraj, czyli zatrzymanie na jeździe w stanie nietrzeźwości młodej, dobrze się zapowiadającej toruńskiej prokurator Sylwii C. Badanie wykazało 0,6 promila alkoholu. Gdyby badanie wykazało poniżej 0,5 promila - jak wczoraj tłumaczyliśmy - byłoby to kierowanie „po użyciu” i sytuacja prawna byłaby inna. Limit został jednak przekroczony i ruszyła cała machina: postępowanie karne, dyscyplinarne, zawieszenie itd.
Jazdy po spożyciu absolutnie nie pochwalamy, potępiamy i przestrzegamy, ale i dostrzegamy, że to przekroczenie o jedną dziesiątą punktu promilowego to naprawdę pech.
Z drugiej jednak strony, zawsze by mogło być jeszcze gorzej. Wybraźmy sobie, że taka wpadka trafia się nie przedstawicielce prokuratury, tylko - dajmy na to - jakiemuś czynnemu sędziemu. To dopiero byłby cyrk! Już widzę ten obszerny materiał w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP, już sobie wyobrażam tą zatroskaną twarz prezenterki Holeckiej ubolewającej z powodu jeszcze jednego przykładu moralnego upadku „sędziowskiej kasty”. Bo na moralności to oni się wybitnie znają.