Ministerstwo Spraw Zagranicznych ma coraz więcej ciężkiej, nikomu niepotrzebnej roboty. A będzie więcej i więcej.
Kilka dni temu minister Witold Waszczykowski oświadczył, że zapyta niemieckich partnerów, czemu służyła kukła Jarosława Kaczyńskiego w Duesseldorfie. Od dwustu lat w Nadrenii karnawał żegnają setki tysięcy Niemców, kpią z władzy i z siebie. W 2015 roku kanclerz Merkel przedstawiona została jako ogromna świnka z sześcioma piersiami karmiąca uchodźców. Inna kukła przedstawiała kanclerz wychylającą się z tyłka Wuja Sama. Te prostackie żarty mi się nie podobają, ale co zrobić, skoro tamten ciemny lud to lubi. Tylko co może zrobić niemiecki rząd, który nie potrafi nawet zaprotestować, kiedy polski tygodnik ubiera Merkel w mundur Hitlera?
W tym roku pośród kukieł polityków znalazł się prezes PiS w generalskim mundurze, który wziął pod but kobietę, czyli Polskę. I się zaczęło! W prawicowych mediach mętnego dziś nurtu dziennikarze nabzdyczyli się, wołając, że to hańba i świętokradztwo. A Witold Waszczykowski obiecał, że zapyta Niemców, „czemu służą takie wybryki” i kto za nimi stoi?
Choć to komiczne, wcale mi nie do śmiechu. Wczoraj bowiem przeczytałem protest MSZ do brytyjskiej telewizji BBC. Oto w jednej audycji - cytuję - „przedstawiono w fałszywym świetle sytuację w Polsce”.
Reportaż nokautował nas w pierwszych sekundach, znów cytuję pismo MSZ: „Już pierwsze słowa komentarza «Atmosfera w Polsce zmienia się, i to szybko» wygłoszone na tle mrocznej Warszawy, wywołują w widzach uczucie niepokoju i lęku”. Dalej jest jak u Hitchcocka: „PiS dokonała już kilku całkiem dużych zmian. Przeforsowała reformy, aby zwiększyć swoje wpływy w najwyższym sądzie w kraju. Zwolniła menedżerów i dziennikarzy w państwowych stacjach telewizyjnych i radiowych. Dokonuje czystek w służbie cywilnej” - i tak dalej.
Tymczasem, według naszego MSZ, w Polsce od majowych wyborów prezydenckich jest miło i „radośnie”.