Justyna Lachor-Adamska przegrała proces z dziennikarzami "Głosu". Sąd uznał, że złożyła nieprawdziwe oświadczenia. Wyrok jest prawomocny
Poznański Sąd Okręgowy w całości podtrzymał wcześniejszy wyrok stwierdzający, że działaczka PO Justyna Lachor-Adamska, gdy starała się o nabycie mieszkania komunalnego, złożyła nieprawdziwe oświadczenie o tym, że nie posiada prawa do żadnego innego lokalu. Tym samym sąd uniewinnił dziennikarzy "Głosu Wielkopolskiego" od zarzutu zniesławienia i zniewagi, które w swoim akcie oskarżenia postawiła nam Justyna Lachor-Adamska.
- Oskarżony (Norbert Kowalski - dod. red.) dokonał w pełni prawidłowej oceny i w prawidłowy sposób skonstruował myśli, które nie wypełniały znamion przestępstwa zniesławienia - tak sędzia Małgorzata Winkler-Galicka uzasadniała wyrok uniewinniający dziennikarzy "Głosu Wielkopolskiego".
Po prawie 4 latach procesu Sąd Okręgowy w #Poznań prawomocnie uniewinnił mnie od zarzutu zniesławienia Justyny Lachor-Adamskiej (@Platforma_org). W 2014 i 2015 r. opisałem jak uzyskała mieszkanie komunalne składając nieprawdziwe oświadczenie, że nie posiada innego lokalu
— Norbert Kowalski (@norkowalski) February 11, 2020
Sprawa dotyczyła materiałów, które opublikowaliśmy w "Głosie Wielkopolskim" w 2014 i 2015 roku. Wtedy to opisaliśmy okoliczności nabycia mieszkania komunalnego przez Justynę Lachor-Adamską (ówczesną działaczkę poznańskiej PO), która była brana pod uwagę jako potencjalny wiceprezydent Poznania.
W sprawie mieszkania przy ul. Potworowskiego pojawiły się wątpliwości, czy nabyła je w sposób zgodny z etyką oraz uchwałą rady miasta. W swoich tekstach zwracałem uwagę na wątek, że działaczka PO starając się o nabycie mieszkania od miasta, nie poinformowała urzędników, że posiada już dom w podpoznańskich Komornikach.
Justyna Lachor-Adamska ostatecznie oskarżyła mnie o zniesławienie i znieważenie z bardzo kontrowersyjnych artykułów 212 i 216 kodeksu karnego. Chociaż od wielu lat mówi się o potrzebie ich likwidacji, w tej kwestii nic się na razie nie zmienia.
Justyna Lachor-Adamska domagała się dla mnie kary więzienia w zawieszeniu. Na ławie oskarżonych zasiadło jeszcze czworo redaktorów naszej gazety oraz Jarosław Pucek, były prezes ZKZL i były działacz PO, który na naszych łamach skrytykował postawę Lachor-Adamskiej.
Zobacz też: Justyna Lachor-Adamska posłużyła się kłamstwem w celu wynajęcia mieszkaniaJustyna Lachor-Adamska posłużyła się kłamstwem w celu wynajęcia mieszkania
W czerwcu 2019 roku sąd rejonowy uniewinnił mnie oraz pozostałych dziennikarzy "Głosu" od zarzutów postawionych nam przez Justynę Lachor-Adamską. Sędzia Monika Smaga-Leśniewska stwierdziła wtedy, że w naszych materiałach wykazaliśmy się starannością. Sędzia zwracała też uwagę, że Justyna Lachor-Adamska trzykrotnie złożyła nieprawdziwe oświadczenia. Za winnego sąd uznał wtedy jednak Jarosława Pucka. W ocenie sądu ten zbyt ostro krytykował Justynę Lachor-Adamską, co spełniło znamiona zniesławienia.
Odwołanie od wyroku złożyła Justyna Lachor-Adamska i jej pełnomocnik, a prywatnie mąż, Piotr Adamski. Oboje domagali się uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. We wtorek poznański Sąd Okręgowy wydał prawomocny wyrok całkowicie podtrzymując wcześniejszy wyrok sądu rejonowego i uniewinniając dziennikarzy "Głosu Wielkopolskiego".
- Apelacja, mimo że rozbudowana, nie wniosła żadnych merytorycznych argumentów, które mogłyby podważyć linię przyjętą przez sąd pierwszej instancji. Dokonał on oceny wszystkich dowodów bardzo szczegółowo
- mówiła w krótkim uzasadnieniu prawomocnego wyroku sędzia Małgorzata Winkler-Galicka.
Justyna Lachor-Adamska była nieobecna podczas ogłoszenia wyroku.