Józef Skrzek: Śląsk dzisiaj już nie jest mocarzem
Józef Skrzek ciągle pędzi w świat, ale zawsze wraca do swojego gniazda, rodzinnych Michałkowic. Mija zamkniętą już kopalnię Michał, w której pracował dziadek, ojciec, brat. Teraz on chce zorganizować tu festiwal
Strzelisty „Krystyn”, jeden z trzech szybów kopalni Michał, ale jedyny, który zachował się do naszych czasów, pięknie prezentuje się po rewitalizacji. Stoi obok dawnej maszynowni, obsługującej liny i koła tego szybu. Do rodzinnego domu Skrzeków jest stąd kilkaset metrów. Dziadek Franek, ojciec Ludwik i brat Janek dotykali tych miejsc, gdzie teraz unosi się muzyka. Skoro już nikt nie fedruje tu węgla, domy się nie trzęsą, to w wymarłą kopalnię próbują tchnąć życie artyści.
Właśnie szyb „Krystyn” Józef Skrzek wybrał na swój plenerowy festiwal muzyki elektronicznej, który zainicjuje w przyszłym roku. Taki wewnętrzny przymus, by zrobić coś dla tego skrawka świata, z jego historią i tradycją rodzinną. Festiwal będzie nawiązaniem do jego podróży w krainę fantazji, do rozmów z cieniami przeszłości.
- To, kim jesteś, co robisz, nie bierze się z pustki, lecz z przywiązania do bagażu własnej przeszłości, do rodziny, która daje ci siłę i wiarę - mówi Józef Skrzek. - Można iść przez życie szukając tego, co modne, pociągające, popularne, a można mieć swój styl. Jaki jesteś, tak grasz.
Józef Skrzek zaproponował w połowie lat 70. coś absolutnie nowego - romantyczną duszę przemieszaną z buntowniczym rockiem, Silesian Blues Band (SBB). Ślązak z Michałkowic do dziś zadziwia świat.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień