Jolanta Kleser teraz gotuje w telewizji. Występuje w „Pytaniu na śniadanie” w TVP, gotuje i karmi całą ekipę
By wziąć udział w programie „Masterchef”, rzuciła pracę w korporacji i zostawiła na kilka tygodni trójkę dzieci. Dziś Jola Naklicka-Kleser jest gwiazdą „Pytania na śniadanie”, ma swoje studio kulinarne w Katowicach, występuje w reklamie banku, pisze książki i jak mówi - robi to, co kocha.
Jola Naklicka-Kleser, pochodząca z Katowic mieszkanka Mysłowic, dla „Masterchefa” rzuciła w 2013 roku pracę w korporacji farmaceutycznej, gdzie zajmowała się promocją leków wśród lekarzy. Szefowie nie chcieli jej puścić na sześć tygodni urlopu, a tyle musiał sobie zarezerwować każdy z 40 uczestników programu, który przeszedł do półfinału.
- Złożyłam wypowiedzenie. Wybrałam dobrze - oceniła tuż po programie. - Na szczęście dostałam się do finałowej czternastki i powalczyłam do ósmego odcinka. Teraz mogę się zająć tym, co jest moją pasją od wielu lat, czyli gotowaniem - mówiła wtedy Jola. Pewnie nie domyślała się wtedy, że zrobi taką karierę w telewizji. Coś, co miało być jednorazowym wystąpieniem, promującym jej pierwszą książkę z przepisami, okazało się wielką przygodą z telewizją śniadaniową.
Jolantę Kleser można od wielu miesięcy oglądać raz w tygodniu w „Pytaniu na śniadanie” w TVP, gdzie gotuje na żywo w studiu, karmiąc przy okazji całą ekipę filmową.
- Wydawnictwo Zwierciadło wydało moją pierwszą książkę, o domowych lodach, i miałam w tym programie o niej opowiedzieć. Jednorazowo - opowiada o swoich początkach w „Pytaniu na śniadanie”. #- Przyjechałam tam z książką, zaczęłam o niej opowiadać, robić lody i chyba się spodobałam. Zaproponowali mi stałą współpracę. Wstaję teraz co tydzień o 3 nad ranem, ładuję zakupy, wsiadam w auto i jadę do Warszawy. I tam od 7 jest malowanie, ubieranie, a od 8 do 11 trwa program. To są takie emocje! Po programie karmię całą ekipę i tak naprawdę najbardziej lubię ten moment. Patrzę, jak zajadają się moimi daniami. Po to gotuję, aby uszczęśliwiać innych. Uważam, że to, co dajesz, zawsze do ciebie wróci - mówi Jola Kleser.
Ma na koncie już trzy książki: „Lodove, czyli domowe, zdrowe lody, zimne desery i smoothie”, „Zdrowe przetwory” i najnowszą, „Zdrowe łakocie - domowe słodycze dla dzieci”.
Po „Masterchefie” stała się rozpoznawalną osobą. Szybko założyła firmę cateringową, bo klienci sami się do niej zgłaszali, choć nie miała ani strony internetowej, ani nawet wizytówek. Przez trzy lata prowadziła fimę cateringową, ale zapragnęła wyjść z kuchni do ludzi. Zdecydowała się założyć studio kulinarne - Pracownia Smaku Jolanty Kleser. W tym roku jej Pracownia w oficynie kamienicy przy ul. Kościuszki obchodziła 3. urodziny. Organizowane są tu warsztaty kulinarne, zwykle wyprzedane na pniu, pokazy, imprezy charytatywne (bo Jola bardzo angażuje się społecznie). Pracownię można też wynająć jako miejsce na rodzinną albo firmową imprezę. Do tego działa tu showroom z ekskluzywnym sprzętem AGD.
- Remont i urządzanie lokalu trwały rok. Zależało mi, żeby wystrój był loftowo-industrialny, ale też ciepły, kobiecy. Ta atmosfera udziela się od progu, a potem jeszcze ja „atakuję”, witam się, pokazuję, gdzie co jest. Kluczem do sukcesu tego miejsca jest to, że ja wszystkich traktuję jak swoich znajomych, którzy odwiedzają mnie w domu. Nie wyobrażam sobie, żeby tu ktoś wszedł niezauważony - opowiada Jola Kleser.
Dziś Jolanta Kleser jest nie tylko bizneswoman, osobowością telewizyjną, autorką książek kulinarnych, ale też influencerką.
- Już wypracowałam sobie własną markę. To stało się naturalnie, bo nie miałam nigdy ciśnienia na „szkło” czy karierę. Zawsze ważniejsze od tego było po prostu gotowanie. Takie szczere, z dobrych składników, podane z miłością. Ani do telewizji, ani do reklamy się nie wpraszałam, to ludzie mnie polecili. Ktoś mnie zapamiętał jako osobę energiczną, z pasją i polecił bankowi ING. Spodobałam się i zostałam zaangażowana jako ja, Jolanta Kleser z Pracowni Smaku, a nie jakaś bezimienna osoba, do kampanii reklamowej w telewizji, radiu, na stronie internetowej banku. Moją podobizną są nawet oklejone witryny oddziałów banku. Dla mnie to wielkie wyróżnienie. Zaczynam już zarabiać na swoim nazwisku i dziękuję tym doradcom, którzy przekonali mnie do firmowania swoim nazwiskiem Pracowni Smaku. Mam jeszcze kilka marzeń, np. podróże kulinarne i własny program kulinarny w telewizji - mówi właścicielka Pracowni Smaku.
Na co dzień mieszka w spokojnej dzielnicy Mysłowic, w domu z ogrodem. Ma trójkę dzieci - dwóch synów, najstarszego Kubę i najmłodszego Filipa, oraz córkę Maję. - Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę, może dlatego, że przez kilka lat mieszkałam bez mamy, która wyjechała za granicę. Siostrę i mnie wychowywał tata, który był dobrym kucharzem, gotował nawet w wojsku - wspomina.
Jak sama przyznaje, wcześnie dojrzała. Na głowie jej i młodszej siostry został cały dom. Już w wieku 18 lat poszła do pierwszej pracy. Pracując skończyła fizjoterapię na Akademii Wychowania Fizycznego. Jednak jej gotowanie na poważnie, z pasją, zaczęło się dopiero gdy była w ciąży z pierwszym dzieckiem.