Joker z talii Naczelnika ma osłabić pozycję Tuska
PiS chce, aby to Jacek Saryusz-Wolski zastąpił Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej. To błąd - oceniają eksperci.
To Jarosław Gowin, Ryszard Czarnecki i Ryszard Legutko przekonywali Jarosława Kaczyńskiego do kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej. Sam prezes Kaczyński unika wciąż tego tematu. Mówił, że Saryusza-Wolskiego „nie zna dobrze” i że „obserwuje go tylko z daleka”, choć w kuluarach od dawna wiadomo, że Saryusz-Wolski coraz bardziej oddala się od Platformy. Bliżej mu do partii Gowina, ale oficjalnie nigdy tego nie potwierdził.
Eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski milczy też na temat ewentualnego konkurowania z Donaldem Tuskiem.
„Milczenie = zdrada” - wpis o takiej treści umieścił na Twitterze europoseł PO Adam Szejnfeld, komentując fakt, że Jacek Saryusz-Wolski nie zdementował artykułu „Financial Times”, w którym czytamy, że PiS sonduje, czy Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej nie mógłby zastąpić właśnie on. Były szef MSZ Radosław Sikorski zaproponował za to na Twitterze, by rząd - „jeśli chce zmierzyć swoją pozycję w UE”, zgłosił na stanowisko szefa RE „prezesa Kaczyńskiego”, a nie „podkradał polityka PO”. Nazwał też działania PiS bez ogródek: „małość, mściwość i głupota”, która może doprowadzić do straty stanowiska szefa RE przez Polskę.
Twarz ma się jedną
Politolog dr Wojciech Peszyński z UMK uważa, że w tej sytuacji Polska stała się zakładnikiem osobistych urazów i pretensji PiS do Donalda Tuska.
- To chyba pierwszy przypadek w Unii, gdy jeden z krajów odmawia poparcia na stanowisko ważnej osoby w strukturach unijnych, a do tego próbuje wystawić drugiego kandydata - mówi. - Donaldowi Tuskowi nie zaszkodzi ani kandydatura, ani milczenie Saryusza-Wolskiego.
Jaki jednak ma w tym interes Saryusz-Wolski, który do tej pory cieszył się dobrą opinią i miał niewątpliwe zasługi w integracji Polski z Unią Europejską? Swego czasu mówiono o nim nawet, że jest jedyną osobą w PO, która odróżnia Radę Europy od Rady Europejskiej.
- Dla niego to ostatnia szansa, aby uzyskać najwyższe stanowisko w UE - ocenia dr Peszyński. - Jest już trzecią kadencję europosłem i najwidoczniej przestaje mu to wystarczać. Chce sięgnąć po stanowisko w obrębie władzy wykonawczej. Ale chyba zapomina, że funkcje sprawuje się różne, a twarz ma się jedną. Taka rewolta nie będzie dobrze wyglądała w jego życiorysie.
Dr Hubert Stys z WSB w Toruniu przyznaje, że PiS w orbitę swoich wpływów przyciągnął doświadczonego polityka fachowca, jakim niewątpliwie jest Saryusz-Wolski.
- Osłabia to politycznie Donalda Tuska, jednocześnie przygotowując dodatkowe argumenty na przyszłe polemiki z UE w kontekście ponownej, wielce prawdopodobnej jego reelekcji, wbrew stanowisku polskiego rządu - mówi. - Łatwo przewidzieć przyszłą propagandową narrację PiS- u: polski rząd jest ignorowany, poniżany, szykanowany przez polityków unijnych, którzy stawiają na „bezpaństwowca” Tuska, a nie na świetnego kandydata, dysponującego poparciem własnego kraju.
Zdaniem dr. Stysa, na forum UE Saryusz-Wolski nie ma szans w starciu z Tuskiem.
- Tusk metodycznie przygotowywał grunt pod drugą kadencję, na dodatek jest sprawdzonym politykiem, wiarygodnym i zaangażowanym - przekonuje dr Stys. - Unia nie potrzebuje teraz eksperymentów, a chadecy łatwo sięgną po to trzecie kluczowe stanowisko, gdyż socjaliści grają defensywnie, wolą przeczekać kryzys w funkcjonowaniu UE.
Nie mówi językiem Unii
Czy jednak Saryusz-Wolski zgodzi się być narzędziem dla partii Jarosława Kaczyńskiego, która równie szybko może o nim zapomnieć?
Dr Bartosz Rydliński, politolog z UKSW w Warszawie, uważa, że wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami podwójnej instrumentalizacji zarówno ze strony Prawa i Sprawiedliwości, jak i Jacka Saryusza-Wolskiego.
- Partia Jarosława Kaczyńskiego stara się wyjść z kłopotliwej sytuacji braku poparcia rządu Beaty Szydło dla Polaka na jedno z najwyższych stanowisk w Unii Europejskiej - tłumaczy dr Rydliński. - Saryusz-Wolski z kolei może użyć obecnej sytuacji do rozstania się z Platformą Obywatelską. Nie jest poza tym tajemnicą, że od dłuższego czasu ma on napięte relacje z PO, chociażby po tym, gdy jego partia nie wskazała go jako kandydata na unijnego komisarza. Wydaje się, że obecna sytuacja jest kolejną odsłoną walki o pozbawienie Donalda Tuska możliwości dalszego przewodniczenia Radzie Europejskiej.
Dr Rydliński przekonuje też, że oprócz aspektu polityki krajowej warto jednak wsłuchać się w argumenty płynące nie tylko z pisowskich kręgów.
- Donald Tusk jest jednym z najmniej wyrazistych polityków w Brukseli, z jego szumnych planów utworzenia europejskiej unii energetycznej zostały wyłącznie piękne deklaracje - przypomina. - Brak obecności Tuska i szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, chociażby podczas rokowań mińskich, dobitnie ukazuje, że ich rola w unijnej polityce jest naprawdę bardzo symboliczna.
Dlatego dr Rydliński doradza szukanie innych kandydatur na stanowisko Donalda Tuska. Z Polski mógłby to być Aleksander Kwaśniewski. Jego zdaniem, też PiS zyskałoby w UE, gdyby wyszło z propozycją zmiany szefa RE nie według klucza narodowego. Skandynawowie Alexander Stubb i Carl Bildt lepiej sprawdziliby się w roli szefa. Dlaczego?
- Tusk w Brukseli uważany za polityka, który preferuje styl „nakazowo-rozdzielczy”, zaś unijny świat zbudowany jest na ucieraniu kompromisów oraz spokojnego przekonywania do swoich racji podczas długich obiadów i kolacji roboczych - tłumaczy dr Rydliński i dodaje: - Jest nawet takie powiedzenie, że „He doesn’t speak the EU”.