Johann Jacob Oeri na kluczborskiej prowincji. Praca tutaj była dla Szwajcara szokiem
Podjęcie pracy w kluczborskim gimnazjum było dla Johanna Jacoba Oeriego szokiem.
Johann Jacob Oeri (1844-1908) był Szwajcarem, doktorem filologii klasycznej, nauczycielem niemieckiego, łaciny, historii i geografii.
Po ukończeniu studiów w Bazylei i Bonn 24-letni Oeri szukał pracy w Berlinie, ale bez powodzenia.
W gazecie znalazł anons o ofercie pracy dla nauczyciela gimnazjum miejskiego w „górnośląskim miasteczku Kluczbork”.
Johann Jacob Oeri zdecydował się na tę posadę. Przyjechał do Kluczborka w kwietniu 1868 roku i był nauczycielem w kluczborskim gimnazjum do września 1870 roku.
Mieszkał zatem u nas tylko 2,5 roku, ale za to w bardzo ciekawym czasie, kiedy w Kluczborku wybudowano linię kolejową i dworzec. Jego listy do rodziny do dzisiaj są cennym źródłem historii miasta.
Ciekawostką jest, że w listach do rodziców Johann Jacob Oeri różnie zapisuje ówczesną nazwę Kluczborka. Oficjalnie na stemplu pocztowym jest Creutzburg, ale listach zapisuje także wersje Clutschborga i Crutiboreg.
Pobytu w Kluczborku szwajcarski nauczyciel nie uważał bynajmniej za prezent od losu, prędzej jako zrządzenie losu.
- Muszę rad nierad wytrzymać w Kluczborku - pisał w liście do rodziców.
Dla tego gruntownie wykształconego naukowca, przedstawiciela znamienitego szwajcarskiego rodu, praca w prowincjonalnym pruskim miasteczku, leżącym wówczas blisko rosyjskiej granicy, było wręcz szokiem.
W swoich listach Oeri cytuje m.in. wielkiego niemieckiego Johanna Wolfganga Goethego, który podczas wizyty w Tarnowskich Górach zapisał, że znalazł się „daleko od wykształconych ludzi”.
Wuj Oeriego, znany szwajcarski historyk kultury Jacob Burckhardt, pisał, że jego siostrzeniec „żyje na krańcach kulturalnego świata” i zalecał mu przenosiny do „szlachetniejszego klimatu”.
W czasach pobytu J. J. Oeriego Kluczbork był 4-tysięcznym miasteczkiem, leżącym ok. 20 kilometrów od rosyjskiej granicy.
- Kluczbork ma najlepsze chęci stać się wielkim miastem, ale na razie nie ma jeszcze nawet brukowanych ulic - pisał Oeri.
Nie dodał, bo zapewne sam o tym nie wiedział, że brukowane ulice, jak również sześć kluczborskich mostów, zniszczyła wielka powódź w sierpniu 1854 roku.
Dodał za to, że w miasteczku wszędzie stoją „żałosne, drewniane baraki”.
Doceniał jednak, że kluczborskie władze chcą rozwijać miasto. Opisywał, że miasto zamieszkują głównie Niemcy, a wioski Polacy, którzy mówią „ich specjalnym dialektem” (chodzi o śląską gwarę - red.) i „trzymają się z dala od każdej nacjonalistycznej agitacji”.
Przy pisaniu artykułu korzystałem z książki „Fern von gebildeten Menschen” Horsta Fuhrmanna.