Paweł Gzyl

Joanna Brodzik wchodzi w swoją rolę na tysiąc procent

Joanna Brodzik wchodzi w swoją rolę na tysiąc procent Fot. Mariusz Kapala/Polska Press
Paweł Gzyl

To babci zawdzięcza bujną wyobraźnię, która pozwoliła jej zostać aktorką i stać się ulubienicą telewizyjnej widowni. Dziś oddaje to, co od niej otrzymała, swoim dzieciom.

Wiele wskazywało, że będzie jedną z największych gwiazd polskiego kina i telewizji. Bo nie dość, że jest piękna i utalentowana, to ma jeszcze wyjątkową charyzmę. Niestety: kiedy była u szczytu sławy, wycofała się z show-biznesu i zajęła rodziną. Mimo, że zniknęła z mediów, nadal cieszy się uwielbieniem telewidzów. Dlatego dziś wraca na mały ekran w nowym serialu – „Receptura”.

- Mam amerykańskie podejście do tematu popularności. Uważam, że jeśli ktoś ciężką pracą, nie idąc na skróty, doszedł do swojej pozycji, to ma prawo być z tego dumny. I ja jestem. Popularność to miara mojej pracy. Liczba znajomych na ulicy i uśmiechów, które otrzymuję, to też miara mojej pracy. Uwielbiam dostawać od ludzi sygnały, że podoba im się, co robię, bo to świadczy, że robię to dobrze – mówi w Polskim Radiu.

*
Przyszła na świat, kiedy jej rodzice byli... nastolatkami. Jest bowiem owocem związku pary licealistów, którzy oddali się chwili zapomnienia po harcerskiej zbiórce. Niestety: związek dwójki młodych ludzi nie przetrwał i wychowaniem małej Joasi musiała się zająć babcia. Choć miała dopiero czterdzieści lat, przeszła na rentę i poświęciła się wnuczce. A że była barwną postacią, odcisnęła na jej wychowaniu swoje wyraźne piętno.

- W naszym życiu bywało surrealistycznie. Pamiętam, że w mieszkaniu mieliśmy ogromną żeliwną wannę. W czerwcu był czas zbierania truskawek. Nie należeliśmy do bogaczy. Przyjeżdżał pan i wysypywał 60 kilo truskawek do wanny. Babcia płukała je najpierw dokładnie, a potem pozwalała mi wchodzić do tej wanny. I leżałam w wannie pełnej truskawek

– wspomina z rozrzewnieniem w magazynie „Activist Exclusive”.

Joasia uczyła się bardzo dobrze – szczególnie przedmiotów humanistycznych. Kiedy miała dwanaście lat, wystąpiła po raz pierwszy w przedstawieniu szkolnym. To wtedy zaczęła w niej kiełkować myśl o zostaniu aktorką. W międzyczasie marzyła jednak, żeby być strażakiem, lecieć w kosmos i grać na perkusji. Ostatecznie tuż przed maturą wygrała olimpiadę polonistyczną i mogła bez egzaminów dostać się na prawo i psychologię. Wolała jednak zdawać na akademię teatralną. I dostała się bez problemu.

- Początki były trudne. Czułam się mocno związana z moją rodziną, wiec bardzo mi jej brakowało. Starałam się zarabiać na swoje utrzymanie. Sklejałam koperty, pracowałam jako modelka, hostessa. Gdy zarobiłam więcej, mogłam sobie pozwolić na pójście do kina, ale bywały dni, że trzeba było wybierać – kupić jogurt, czy bilet na tramwaj – opowiada.

*
Kiedy Joasia była nastolatką, ważyła 80 kilo. Nieraz stawała się przez to obiektem drwin ze strony szkolnych łobuzów. Dlatego podjęła się trudnej pracy nad sobą. W efekcie na studia przyjechała już jako szczupła i urodziwa młoda kobieta. Szybko okazało się jednak, że może to być... przeszkodą w aktorskiej karierze. Od jednego z wykładowców usłyszała, że jest „za ładna”. Zacisnęła jednak zęby i postanowiła wszystkim udowodnić, że w jej przypadku uroda idzie w parze z talentem.

Po zrobieniu dyplomu przez pierwsze osiem lat grywała niemal wyłącznie w teatrze. To sprawiło, że zrozumiała, iż nie jest aktorką dramatyczną. Dlatego postanowiła spróbować swych sił w telewizji. Kiedy wygrała casting na główną rolę w sitcomie „Kasia i Tomek”, reżyser Jurek Bogajewicz zasugerował, żeby przefarbowała się na blond. Efekt okazał się oszałamiający i sprawił, że Joasię pokochała cała Polska.

- To czytelny komunikat, że posiada się umiejętność i łatwość zmiany wizerunku. To niezwykle cenne i zwyczajnie pomaga w pracy. Ten krok, do którego namówił mnie reżyser, pozwolił mi zrobić rzeczy, które w sensie zawodowym zmieniły moje życie. Nie jestem pierwszą aktorką, którą przefarbowano na blond, historia kina zna takich przykładów wiele: Catherine Deneuve, Marilyn Monroe. Jeśli jestem nieco bardziej „słowiańska”, to mnie wcale nie martwi – podkreśla w „Vivie”.

Kolejnym wielkim sukcesem pięknej blondynki okazał się inny serial – „Magda M.”. Tym razem Joasia musiała zagrać trochę wbrew sobie, bo postać uczuciowej pani prawnik niezbyt przypominała ją samą. Wywiązała się jednak ze swego zadania na medal. Dlatego wkrótce przyszły inne ciekawe propozycje. Najważniejszą z nich okazał się występ w tasiemcowym cyklu „Nad Rozlewiskiem”, dzięki któremu mogła poznać bliżej Warmię i Mazury.

- Role – mówię o aktorstwie – które wybieram, wybieram świadomie. Decydując się na ich przyjęcie – Kasi z „Kasi i Tomka”, Magdy M. i Małgosi znad Rozlewiska – wiedziałam, że wiążę się z postacią, która będzie stanowiła część mojej zawodowej tożsamości już na zawsze. Że to z jakiegoś powodu jest ważne. I że musi być na tysiąc procent – podkreśla w „Zwierciadle”.

*
Od kiedy Joasia zamieniła się z „brzydkiego kaczątka” w piękną kobietę, nie brakowało w jej życiu mężczyzn. Dlatego od kiedy skończyła osiemnastkę, właściwie cały czas była w jakimś związku. Najpoważniejszym z nich okazał się ten z kolegą po fachu – Bartkiem Świderskim. Ale i on nie przetrwał. Wszystko się zmieniło, kiedy aktorka poznała na planie „Kasi i Tomka” Pawła Wilczaka. Para na ekranie stała się szybko parą w życiu prywatnym.

- Mieliśmy z moim partnerem bardzo dobry trening ze względu na wspólną pracę i jej specyfikę, czyli serial „Kasia i Tomek”. Często nawet nieświadomie odwołujemy się do już wcześniej wypracowanych schematów, które pozwalają nam przetrwać najtrudniejsze momenty. Myślę, że właśnie dlatego udaje nam się samodzielnie i właściwie bez żadnej pomocy wychowywać dwójkę urwisów. Przyjaźń i dobra znajomość drugiej osoby to największy kapitał, jaki można wnieść do związku – mówi w serwisie Menopauza.pl.

Choć Joasia i Paweł nie wzięli ślubu, po pięciu latach znajomości, na świat przyszło ich potomstwo: bliźniacy Jan i Franciszek. Ponieważ byli wcześniakami, aktorka postanowiła wycofać się z pracy, aby zapewnić im odpowiednią opiekę. I przy całych jego trudach, rozsmakowała się w macierzyństwie. Choć zagrała z czasem w cyklu „Nad Rozlewiskiem”, to poza nim właściwie nie występowała. W tym roku chłopcy skończą piętnaście lat. Może to oznacza, że będziemy ją częściej oglądać na małym i dużym ekranie?

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.