Język pogardy rządzi nawet na salonach. A władza mu klaszcze
Protest rodziców niepełnosprawnych wywołał falę hejtu nie tylko „codziennych” hejterów. Obudził też dotychczas uśpionych. Skąd tyle języka pogardy?
Dotychczas politycy PiS twierdzili, że język pogardy to domena przeciwników tej partii, tych, którzy kpią z Bogu ducha winnych „Grażyn i Januszów”. To właśnie ich w obronę wzięła partia rządząca, przywracając im godność w postaci 500 plus i polityki historycznej, stanowczo sprzeciwiającej się „pedagogice wstydu”. Jednak podczas protestu rodziców osób niepełnosprawnych w Sejmie, a nawet teraz, gdy cichną echa sejmowej akcji, hejterzy nie ustają w ocenach. Strajk rodziców nazywają bezczelnością, ich samych roszczeniowymi potworami, a obecność matek w Sejmie widzą przez pryzmat braku higieny. „Śmierdzące baby” - wołają, mimo że to partia rządząca doprowadziła do odcięcia protestujących zasłoną, odgradzając ich przy tym od dostępu do łazienek.
Co łączy hej i politykę PiS? Więcej o języku pogardy i hejcie debacie publicznej - w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień